frantz33 frantz33
1850
BLOG

Nigdy nie będziemy światową potęgą w skokach narciarskich?

frantz33 frantz33 Rozmaitości Obserwuj notkę 14

 

Pomimo zgodnego uznania przez komentatorów, że w dzisiejszym konkursie w Oberstdorfie - otwierającym 62 TCS, nasi zawodnicy spisali się poniżej oczekiwań, w końcu doczekaliśmy się grupy naprawdę fantastycznych skoczków narciarskich oraz sztabu trenerskiego na światowym poziomie. Niestety od strony organizacyjnej panuje u nas jednak nadal czysta amatorka.

W otwierających cykl Pucharu Świata zawodach w Klingenthal sensacyjnie tryumfował 19-letni Polak Krzysztof Biegun, który dotąd nie odnosił większych sukcesów nawet w juniorach. Pomimo, iż konkurs był loteryjny i odbyła się tylko jedna seria, pozycja młodego Polaka nie była przypadkowa. W tamten wietrzny weekend  w niemieckim miasteczku potwierdzał swoją przynależność do światowego topu w niemal wszystkich swoich skokach treningowych oraz konkursie drużynowym. Gdy wygrywał Biegun, piąte miejsce zajął Żyła za nim uplasował się Kot, a dziewiąty był Ziobro. Był to najlepszy start Polaków w zawodach Pucharu Świata w historii.

Tymczasem po historycznym sukcesie Polacy udali się do domu i ćwiczyli … na sali, przez przeszło dwa tygodnie. Oficjalny powód – niesprzyjająca aura i brak przygotowanych skoczni w Polsce, oraz o czym nikt z PZN i sztabu trenerskiego nie chciał wspomnieć – brak planu alternatywnego w postaci wynajętej skoczni poza granicami kraju. W międzyczasie odbyły się dwa weekendy z Pucharem Świata w fińskim Kuusamo i norweskim Lillehamer, gdzie poza pojedynczymi lokatami w pierwszej dziesiątce, Polacy odegrali role drugoplanowe a ich forma wyraźnie słabła – w szczególności rewelacji pierwszego konkursu i zarazem najmłodszych w ekipie – Ziobry i Bieguna. Ostatni dzień przed odlotem na zawody do Titisse-Nuestadt Polacy w końcu po raz pierwszy potrenowali na śniegu w Zakopanem. Na efektu nie trzeba było czekać. Drugie i pierwsze miejsce lidera naszej reprezentacji Kamila Stocha, dziesiąte Macieja Kota, a także wyraźna poprawa u innych naszych skoczków. Konkursy w Neustadt były jednak tylko przedsmakiem tego co miało nas czekać w Engelbergu.  

Tam bowiem eksplodował talent Jana Ziobry, zawodnika który poza 9 miejscem w otwierających zawodach w Klingenthal, dotąd w tym sezonie jeszcze nie punktował. Sygnalizujący wysoką formę już na treningach, w trzech spośród czterech swoich konkursowych skoków wręcz znokautował całą światową czołówkę, co pozwoliło mu na zajęcie odpowiednio pierwszego i trzeciego miejsca. W tych samych zawodach Kamil Stoch zajmował drugie i pierwsze miejsce. A pierwszy konkurs w Engelbergu okazał się jeszcze lepszy od pierwszych zawodów w sezonie bowiem za pierwszym Janem Ziobro, drugim Kamilem Stochem na szóstym miejscu uplasował się Piotr Żyła, a tuż za nim Klemens Murańka.

I Polacy w wybornych nastrojach udali się do kraju gdzie… znów spotkali się z niesprzyjającą aurą, ćwiczeniami na sali, świętami Bożego Narodzenia, w końcu z nieodbytym konkursem Mistrzostw Polski gdyż jak się okazało - nikt u nas w nie potrafi odpowiednio zmrozić śniegu, aby ten nadawał się do oddawania bezpiecznych skoków.  

I tak po kolejnym tygodniu trenowania bez śniegu Polacy wyruszyli na podbój 62 TCS gdzie nie najlepsze skoki treningowe nie były tylko przypadkiem i kamuflażem wysokiej formy ale także w otwierającym turniej konkursie pomimo rozbudzonych olbrzymich nadziei Polacy pełnili jedynie role drugoplanowe.

Skoki narciarskie to wyjątkowo specyficzna dyscyplina sportu łącząca ze sobą elementy niebywałej sprawności fizycznej, technicznej i psychicznej, które muszą ze sobą współgrać w ułamkach sekundy. By osiągać sukcesy w tej dyscyplinie niezbędny jest w tym względzie mistrzowski automatyzm, zakodowany i odtwarzany wielokrotnie z sukcesami w mięśniach i głowach zawodników.  Wielu zawodników którzy raz zeszli z mistrzowskiego poziomu na który udało im się wspiąć , nigdy już do niego nie powrócili. Najwięcej w tym temacie mogliby powiedzieć do dziś skaczący: niekwestionowane gwiazdy skoków narciarskich przełomu wieków: Kazuyoshi Funaki i Martin Schmitt czy zwycięzcy TCS z 2006 roku – Jakub Janda i Janne Ahonen. Chociaż ten ostatni uczynił to niejako na własne życzenie przerywając swoją karierę.  Ale historia skoków narciarskich zna setki takich przypadków gdzie gwiazdy poszczególnych sezonów, czy kilku lat nagle znikały bezpowrotnie. Najbardziej spektakularny upadek sportowy w ostatnim czasie zaliczył chociażby jeden z odwiecznych rywali Adama Małysza – Sven Hannawald, który już dawno temu porzucił dyscyplinę, by przez gabinety psychologiczne powracać mozolnie w ogóle do normalnego życia.

Jak należy postępować z eksplodującymi młodymi zawodnikami pokazali tymczasem Austriacy. Drugą rewelacją konkursów w Engelbergu, chociaż skrytą w wielkim cieniu fantastycznego Jana Ziobry,  był Austriak Thomas Diethart, który w tamtych zawodach zajął odpowiednio czwarte i szóste miejsce.  Austriacy jednak odwrotnie niż Polacy po konkursach w Engelbergu nie spotkali się po raz pierwszy na śniegu przy okazji 62 TCS i potrafili nie tylko utrzymać pozytywne wzorce i automatyzmy u młodego Austriaka, a dodatkowo je jeszcze u niego wzmocnili. W efekcie  dziś młody Austriak wskoczył pierwszy raz na podium Pucharu Świata i ma realne szanse na odniesienie sensacyjnego zwycięstwa w całym turnieju, tym bardziej że dwa ostatnie konkursy odbędą się na jego ziemi. Tak buduje się niezapomniane legendy.

Polscy młodzianie tej szansy nie dostali – zawinili: niesprzyjająca aura, nieprzygotowane skocznie, brak planu awaryjnego i święta Bożego Narodzenia. A raczej to wszystko co się na to składa – czyli amatorszczyzna działaczy.

Pewnie i dzisiejszy start jest krokiem w przód. Dziś w Oberstdorfie cała szóstka Polaków dostała się do serii finałowej gdzie odegrała role drugoplanowe. Od czasu niezapomnianej na pokolenia jak sądzę, historycznej wiktorii Adama Małysza w 2001 roku, Polacy w TCS odgrywali role drugoplanowe w liczbie od jednego do trzech. Pozostali pełnili role trzecioplanowe, bądź pozostawali tylko tłem. Dziś mamy szóstkę. Jeśli uda się ten stan utrzymać to bez wątpienia będzie pewien postęp.

Obawiam się jednak, że w ten sposób nie zostaniemy nigdy światową potęgą w skokach narciarskich. W obliczu objawionego potencjału i nadchodzących igrzysk w Soczi – obym się jednak mylił.

frantz33
O mnie frantz33

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości