molasy molasy
189
BLOG

PO, PiS, RP - polityczne spółki giełdowe

molasy molasy Polityka Obserwuj notkę 3

PO, PiS, RP, trzy najsilniejsze polskie stronnictwa polityczne, zawdzięczają swój sukces temu,  że funkcjonują jak dobrze zarządzane spółki giełdowe.

Medialna propaganda opisuje Prawo i Sprawiedliwość jako partię wodzowską i przeciwstawia ją innym ugrupowaniom politycznym w Polsce. To całkowity fałsz, bo według takiego samego wzoru działa Platforma Obywatelska oraz Ruch Palikota. Świadomie czy nieświadomie, założyciele tych partii zastosowali model organizacyjny spółki giełdowej, kierowanej jednoosobowo przez przez większościowego akcjonariusza. 

Donald Tusk, Jarosław Kaczyński oraz Janusz Palikot są nie tylko prezesami zarządów, lecz także właścicielami pakietów kontrolnych swoich politycznych spółek akcyjnych. Inni członkowie tych partii posiadają większe lub mniejsze pakiety akcji. Wyborcy zaś dysponują świadectwami udziałowymi, które mogą zamieniać na akcje poszczególnych ugrupowań (młodszym czytelnikom wyjaśniam, że świadectwo udziałowe otrzymywał każdy dorosły Polak w ramach realizowanego w połowie lat 90. tzw. Programu Powszechnej Prywatyzacji).

O ile Tusk i Kaczyński zastosowali chyba model organizacyjny spółki akcyjnej nieświadomie, to Palikot zrobił to z pełną premedytacją. Najpierw wykonał badanie rynku. Z przeprowadzonego na wielkiej próbie sondażu dowiedział się, że jest spora grupa potencjalnych klientów (10-15 proc.), których potrzeb nie zaspokaja żadna z istniejących w Polsce partii. Towarem, którego chcieli był przede wszystkim antyklerykalizm. I Palikot postanowił im go zaoferować. Ostatnie wybory parlamentarne pokazały, że jego rachuby okazały się słuszne. Klienci z pocałowaniem ręki kupili antyklerykalno-homoseksualno-feministyczny towar. 

Ubiegłoroczne wybory można uznać za efektowny debiut giełdowy spółki Palikota. Ale zanim do niego doszło, biznesmen z Biłgoraja przejechał Polskę wszerz i wzdłuż, rozprzedając pakiety akcji swojej firmy w ofercie publicznej. Słowo "sprzedaż" nie jest tu wcale użyte w znaczeniu przenośnym. Palikot sprzedawał pakiety akcji swojej spółki za prawdziwe pieniądze. Nabywcy płacili złotówkami za umieszczenie ich nazwisk na listach wyborczych.

Palikot od początku miał pakiet większościowy akcji swojej politycznej spółki. Natomiast Tusk i Kaczyński organizowali swe partie w zupełnie inny sposób niż on. Początkowo nie posiadali pakietów większościowych. Weszli w ich posiadanie dopiero po jakimś czasie funkcjonowania ich politycznych firm.

Platforma Obywatelska miała początkowo trzech głównych udziałowców (oprócz obecnego premiera byli to Andrzej Olechowski oraz Maciej Płażyński) oraz kilku pomniejszych (Paweł Piskorski, Jan Maria Rokita, Zyta Gilowska, Grzegorz Schetyna). Tusk wyeliminował ich jednak wszystkich sprytnymi manewrami i przejął ich udziały.

Prawo i Sprawiedliwość było organizowane wokół Lecha Kaczyńskiego, który był jej pierwszym prezesem. Obecny szef tej partii znajdował się w jego cieniu. Oprócz nich znaczący wpływ na program i funkcjonowanie PiS-u mieli Ludwik Dorn, Marek Jurek oraz Kazimierz Michał Ujazdowski. Posiadali oni jednak znacznie mniejsze pakiety akcji niż Kaczyńscy. Ponieważ nie mogli się z tym pogodzić, odeszli z PiS-u (Ujazdowski wrócił, ale nic już w tej partii nie znaczy). Po tragicznej śmierci brata w katastrofie smoleńskiej Jarosław Kaczyński stał się właścicielem pakietu większościowego swej partii.

Dominujące na polskiej scenie politycznej ugrupowania powstały niedawno i zorganizowane są w całkowicie inny sposób niż partie w demokratycznych krajach Europy Zachodniej oraz Ameryki Północnej, działające od kilkudziesięciu, a nawet kilkuset lat. Porównywanie Polski z krajami o dobrze zakorzenionej demokracji jest niemożliwe. Dlatego śmieszą mnie np. stadne nawoływania różnej maści polityków i komentatorów politycznych do dymisji Kaczyńskiego ze stanowiska prezesa PiS-u po kilku przegranych wyborach tylko z tego powodu, że taki jest obyczaj w partiach zachodnioeuropejskich.  Dlaczego miałby on odchodzić, skoro z nim na czele PiS ma zagwarantowane co najmniej 25 proc. głosów w wyborach, a bez niego rozpadłby się na kilka partyjek, z których żadna nie osiągnęłaby dwucyfrowego poparcia? Równie niemożliwe jest w tej chwili osiągnięcie dobrego wyniku wyborczego przez PO bez Tuska na czele oraz przez RP bez Palikota. Przestrogą niech będzie los SLD. Odejście z tej partii jej głównych twórców (Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller, Józef Oleksy, Jerzy Szmajdziński) doprowadziło do jej politycznej marginalizacji.

Jeszcze dużo wody w Wiśle upłynie, zanim polskie partie upodobnią się do ich zachodnich odpowiedniczek. Na razie najlepiej sprawdza się w naszym kraju model z jednym, niekwestionowanym przywódcą, który potrafi skutecznie nią zarządzać.Takich partii chcą Polacy i na takie głosują.

Wyjaśnienie przyczyn takiej sytuacji wymagałoby napisania długiej rozprawy socjologiczno-politologicznej. Najkrócej rzecz ujmując, można stwierdzić, że w Polsce dopiero tworzą się struktury społeczne, których rdzeniem są partie polityczne. Nie ma u nas klasycznego podziału na lewicę i prawicę. Na przykład w sferze gospodarczej SLD jest prawicowy, zaś PiS - lewicowy. Całkowitym dziwolągiem jest PO, która jest partią lewicowo-centrowo-prawicową.  Nic dziwnego zatem, że wyborcy szukają partii z wyrazistym liderem, któremu mogliby zaufać.  Jeszcze większe znaczenie ma to, że takie ugrupowania chcą wspierać bogaci biznesmeni oraz najbardziej wpływowi przedstawiciele elity intelektualnej. Tylko polityk w pełni kontrolujący swą partię daje im gwarancję, że za takie poparcie otrzymają oczekiwane korzyści. Tylko on gwarantuje, że dana polityczna spółka akcyjna ma w ofercie towar odpowiedniej jakości. Nie jest w ich interesie zmienianie przywództwa, bo nowy lider mógłby nie respektować zobowiązań zaciągniętych przez jego poprzednika. Sieci klientelistyczne wokół partii zachodnioeuropejskich i północnoamerykańskich są trwałe, bo istnieją od dziesiątek lat. W Polsce dopiero się tworzą. Polskie stronnictwa jeszcze nie okrzepły. Nie jest pewne, czy istniejące obecnie partie się nie rozpadną. Dlatego elity ekonomiczne i intelektualne decydują się na inwestycję tylko w te ugrupowania, które są kierowane przez jedną osobę. Gwarantuje im ona, że zainwestowany kapitał się zwróci. 

Warto zauważyć, że w podobny sposób rozumują polscy inwestorzy giełdowi. Jedną z najlepiej radzących sobie spółek na warszawskiej giełdzie jest np. fundusz inwestycyjny Krezus, którego akcje zdrożały w ciągu roku o ponad 300 proc., choć w 2011 r. zanotował on stratę w wysokości 18 mln zł. Inwestorom to jednak nie preszkadza, ponieważ wiedzą, że głównym jego udziałowcem jest rzutki biznesmen Roman Karkosik wraz z żoną. Kupują akcje Krezusa, bo wierzą, że wcześniej czy później powtórzy on sukces innych firm Karkosika takich jak Boryszew, Impexmetal czy Alchemia.

Odbywająca dzisiaj pierwszy zjazd Solidarna Polska odniesie sukces jedynie wtedy, gdy powieli organizacyjny wzór PO, PiS oraz RP. Jednak istnieje ku temu zasadnicza przeszkoda, ponieważ ma ona de facto dwóch liderów - Zbigniewa Ziobrę oraz Jacka Kurskiego. I dopiero wtedy, gdy jeden z nich wyeliminuje drugiego, ta nowa partia będzie mogła sprawnie działać. Jeśli Solidarna Polska będzie jeszcze istnieć za 4 lata, to na jej czele będzie stał Kurski.

molasy
O mnie molasy

"JEDYNIE PRAWDA JEST CIEKAWA" - Józef Mackiewicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka