molasy molasy
431
BLOG

Znieść wymóg autoryzacji wywiadów!

molasy molasy Polityka Obserwuj notkę 14

Jeśli Adam Bielan rzeczywiście powiedział to, co zostało opublikowane w "Newsweeku", to nie mam ani krzty współczucia dla jego lamentów, że Teresa Torańska nie dochowała obowiązku autoryzacji wywiadu z nim. Człowiek dorosły musi ponosić konsekwencje wypowiedzianych słów. A w szczególności dotyczy to polityka. 

Przepis prawa prasowego, który zobowiązuje dziennikarzy do autoryzacji wywiadów, jest reliktem z czasów PRL i powinien być jak najszybciej zniesiony. W krajach demokratycznych tego typu wymóg nie jest stosowany. Jest on zamachem na wolność słowa, bo czasami po autoryzacji wywiad niewiele ma wspólnego z wersją pierwotną. Udzielająca go osoba może wykreślić z niego wszystko co chce, a czasami sugeruje dopisanie do niego sformułowań, które w czasie rozmowy nie padły. Autoryzacja może całkowicie wypaczyć treść wywiadu. Zamienia żywą rozmowę, w której dobry dziennikarz potrafi doprowadzić rozmówcę do wypowiedzenia tego, co naprawdę myśli, w pisemny elaborat, który osoba udzielająca wywiadu wykorzystuje do autoprezentacji poglądów, które chce, aby jej przypisywano. Autoryzacja jest szkodliwa, bo jej skutkiem jest fałszowanie rzeczywistości. 

Wymóg autoryzowania wywiadów prowadzi do tego, że dziennikarz wchodzi w posiadanie informacji, którymi nie wolno mu się podzielić z opinią publiczną. Jest to sytuacja bardzo niezdrowa moralnie. Powstaje toksyczny związek między nim a osobą, która udzieliła mu wywiadu. Dziennikarz wie, że rzeczywiste poglądy polityka są inne niż oficjalnie wyrażane. Może to prowadzić do swoistej formy szantażu. Albo autoszantażu, bo polityk obawiający się ujawnienia informacji dla siebie niewygodnych może czuć się zmuszony do takiego postępowania, aby nie narazić się gazecie, która je posiada. 

Dziennikarz może wykorzystać powzięte podczas wywiadu z politykiem informacje do wpływania na przebieg wydarzeń politycznych. Bardzo możliwe, że tak jest w przypadku sprawy Bielan-Torańska. Jeśli rzeczywiście europoseł prowadził rozmowy o powrocie do PiS-u, to opublikowanie niechcianych przez niego fragmentów wywiadu w "Newsweeku" mogło mieć na celu storpedowanie tych rokowań. Tomasz Lis chciał w ten sposób uniemożliwić Jarosławowi Kaczyńskiemu pochwalenie się powrotem do jego partii syna marnotrawnego . 

Redaktor naczelny "Newsweeka" mógł przeprowadzić tę manipulację polityczną dlatego, że Bielan liczył, iż dzięki wymogowi autoryzacji może chlapać językiem bez ładu i składu. Został za to surowo skarcony. Paradoksalnie zatem zniesienie przepisu o autoryzacji będzie służyć także politykom. Zmusi ich do starannego doboru wypowiadanych podczas wywiadów słów. Dzięki temu unikną użycia sformułowań, które mogłyby zostać użyte po jakimś czasie przeciwko nim. 

Wymóg autoryzacji wypowiedzi wprowadzono do polskiego prawa tuż po zniesieniu stanu wojennego, czyli w tym samym czasie co przepis o karaniu za opinie wypowiedziane w wywiadzie (na jego podstawie Agora pozwała do sądu Jarosława Marka Rymkiewicza). Ekipa Wojciecha Jaruzelskiego zrobiła to po, żeby zablokować wszelkie przejawy wolności słowa. Były to przepisy wspomagające działanie cenzury. Oba te kagańcowe, antydemokratyczne elementy polskiego systemu prawnego, powinny być jak najszybciej zniesione. 

molasy
O mnie molasy

"JEDYNIE PRAWDA JEST CIEKAWA" - Józef Mackiewicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka