molasy molasy
366
BLOG

"Bratysława w Warszawie", czyli Kaczyński jak Fico, a nie Meciar

molasy molasy Polityka Obserwuj notkę 3

Na swoim blogu, prowadzonym na portalach Onet i Salon24, Marek Migalski lansuje pogląd, że Jarosław Kaczyński nie powtórzy drogi politycznej Viktora Orbana, lecz czeka go los Vladimira Meciara. Według hołubionego przez redaktorów S24 publicysty/politologa/polityka (niepotrzebne skreślić) nie będzie zatem w Warszawie Budapesztu, lecz Bratysława. Zwykle traktuję teksty pisane przez Migalskiego jak busolę polityczną á rebours, tzn. zakładam, że jest dokładnie odwrotnie niż on twierdzi. Niestety były europoseł PiS-u kompletnie się w ostatnim czasie zagubił polityczno-politologiczno-publicystycznie i jego przesiąknięte nienawiścią do Kaczyńskiego teksty nie nadają się do poważnej polemiki, lecz tylko do wyśmiania. Od czasu do czasu robię więc sobie z Pana Wiceprezesa PJN (naprawdę toto jeszcze ponoć istnieje!) jaja w komentarzach zamieszczanych pod jego tekstami. Napisałem też utrzymaną w tonacji czarnego humoru notkę "Gangster 'Migal' zabił dr. Migalskiego i strzela do Kaczyńskiego", bo rozśmieszył mnie jego wpis, w którym porównywał PiS do narkotykowego gangu. Tezę o "Bratysławie w Warszawie" postanowiłem jednak rozważyć poważnie. No i ku mojemu zaskoczeniu okazało, że coś w tej analogii może być na rzeczy!

Oczywiście nie chodzi o podobieństwo Kaczyńskiego jako lidera PiS-u do Meciara na czele HZDS-u. Rzekoma analogia lansowana przez Migalskiego nie istnieje. Przede wszystkim dlatego, że PiS w najmniejszym stopniu nie jest podobny do HZDS-u. Partia Meciara była (piszę w czasie przeszłym, bo podobnie jak PJN przeszła ona już w praktyce do historii) ugrupowaniem populistycznym, a jej polskim odpowiednikiem była Samoobrona Andrzeja Leppera. Z tej zasadniczej różnicy zdaje sobie także sprawę Migalski, co wynika z jego tezy, że polski Budapeszt wydarzył się w 2005 r. (odpowiednikiem węgierskiego Fideszu był POPiS). Wyrażając taką opinię, ten niegdyś przeze mnie ceniony politolog jednoznacznie przyznaje, że PiS-owi jest jednak znacznie bliżej do partii Orbana niż Meciara.

Kaczyński jest także zupełnie innym typem polityka niż Meciar. Wywodzą się oni z innych pokoleń politycznych, kroczyli całkowicie innymi drogami życiowymi. Mentalnie nie mają ze sobą nic wspólnego. Przypuszczam, że również Migalski zdaje sobie z tego sprawę, ale przykrywa to stwierdzeniem, że Kaczyński jest całkowicie innym typem polityka niż... Orban. Z tym należy się zgodzić. Jednak z tego, że Kaczyński ma inną osobowość niż Orban nie wynika, że ma taką samą jak Meciar! Jest to stwierdzenie w najmniejszym stopniu nieuprawnione logicznie i dr politologii Migalski nie powinien takich prymitywnych manipulacji stosować. Chyba, że już się całkiem tego tytułu naukowego zrzekł i jest już jedynie przegranym politykiem, zawistnikiem, mszczącym się przy każdej okazji na liderze PiS-u za to, że nie chciał słuchać jego politycznych rad.

Głównym powodem wysunięcia przez Migalskiego tezy o "Bratysławie w Warszawie" nie było jednak rzekome podobieństwo PiS-u i HZDS-u, czy Kaczyńskiego i Meciara. Chodziło mu o to, że nawet jeśli PiS będzie najsilniejszą partią w sejmie, to Kaczyński nie zostanie premierem, czyli powtórzy się sytuacja ze Słowacji, gdzie w 1998 r. oraz w 2002 r. HZDS wygrał wybory, ale Meciarowi nie udało się sformować rządu. W tym rozumowaniu jest jednak zasadniczy błąd. Otóż zanim na Słowacji doszło do takiej sytuacji, Meciar rządził tym krajem od 1990 do 1998 r. przez 8 lat (z jedynie kilkumiesięczną przerwą)! Wygrywał w tym czasie kilkakrotnie wybory i tworzył kolejne rządy! Tymczasem Kaczyński był premierem przez zaledwie kilkanaście miesięcy! Żeby analogia wysunięta przez Migalskiego miała ręce i nogi, to Kaczyński musi jeszcze przynajmniej 2 razy wygrać wybory i sformować po nich rządy pod swoim kierownictwem! I dopiero po tym okresie swojej dominacji na polskiej scenie politycznej, prezes PiS-u nie obejmie już stanowiska premiera, mimo zwycięstw w wyborach. Proszę sobie jednak wyobrazić jak wyglądałaby Polska po 8 latach rządów Kaczyńskiego! Czy miałaby ona coś wspólnego ze Słowacją po 8 latach rządów Meciara? A może raczej przypominałaby Węgry po kilku latach rządów Orbana?

Drogą logicznego rozumowania doszliśmy zatem do potwierdzenia słuszności mojego stanowiska, żeby prognozy Migalskiego brać na odwrót. Jeśli Kaczyński jest jak Meciar, to jeszcze co najmniej 2 razy będzie premierem! Zatem wbrew tezie Migalskiego, prezes PiS-u jeszcze będzie rządził Polską! I po jego rządach "w Warszawie będzie Budapeszt"!  

Warto tu jeszcze zauważyć, że nie ma logicznego uzasadnienia przeciwstawianie Meciara Orbanowi, czyli "Bratysławy Budapesztowi" (nie chodzi tu oczywiście o poglądy polityczne tych polityków, lecz o mechanizm dochodzenia do władzy i jej utraty). Obecny premier Węgier ma w tej chwili taką samą pozycję polityczną, jaką miał były premier Słowacji w l. 90. Nie jest wykluczone, że po okresie dominacji na węgierskiej scenie politycznej Orban znajdzie się w przyszłości w takiej samej sytuacji jak Meciar na scenie słowackiej w przeszłości. Jest możliwe, że Fidesz wygra któreś kolejne wybory, ale władzy nie utrzyma, bo przejmie ją zjednoczona przeciwko niemu koalicja innych węgierskich partii! Czyli Orbana spotka los Meciara! Jest to w tej chwili równie prawdopodobne jak to, że politycznymi śladami byłego słowackiego premiera podąży Kaczyński.

Zatem poddana szczegółowej analizie teza Migalskiego, że Kaczyński kroczy polityczną drogą Meciara, wskutek czego "w Warszawie nie będzie Budapesztu", jest nie do utrzymania. Jeśli tak jest rzeczywiście, to upadek polityczny prezesa PiS-u musi poprzedzić okres jego samowładnych niemal rządów. Najpierw musi zatem dojść do "Budapesztu w Warszawie", zanim zaistnieje "Bratysława w Warszawie". Sztandarowa hipoteza politologiczna Migalskiego, na której opiera się w tej chwili jego strategia polityczna, jest bezwartościowa pod względem naukowym. Po jej logicznym rozbiorze na części pierwsze, nie można jej już złożyć ponownie w sensowną całość.

Jednakże może istnieje jakaś analogia polityczna między Polską a Słowacją? Nie wykluczam, że tak jest. Z tym, że Jarosława Kaczyńskiego nie należy porównywać z Meciarem, lecz z Robertem Fico! Ponownie przypominam, że porównanie dotyczy mechanizmów zdobywania władzy, a nie poglądów politycznych tych polityków.

Obecnego premiera Słowacji łączy z byłym premierem Polski to, że dla polityki porzucili karierę naukową (obaj są doktorami prawa, z tym, że Fico zrobił też habilitację). Ale jeszcze większe podobieństwo między nimi polega na tym, że w celu skonsumowania wyborczego zwycięstwa stworzyli bardzo egzotyczne koalicje. Kaczyński porozumiał się w 2005 r. z Samoobroną i LPR-em. Natomiast Fico wszedł w 2006 r. w koalicję z HZDS-em Meciara (odpowiednik Samoobrony) oraz Słowacką Partią Narodową Jana Sloty (odpowiednik LPR-u). Tak Kaczyński, jak i Fico wyssali soki ze swoich koalicjantów, wskutek czego stali się oni politycznym planktonem. 

Różnica polega na tym, że rząd Kaczyńskiego istniał tylko 2 lata, podczas gdy Ficy działał przez pełną kadencję. No i PiS Kaczyńskiego przegrał wybory w 2007 r., podczas gdy Smer Ficy zwyciężył w 2010 r. Jednak nie podważa to analogii między tymi partiami, ponieważ nawet gdyby PiS wygrał w 2007 r., to najprawdopodobniej nie zdołałby znaleźć koalicjantów, aby stworzyć rząd. A więc stałoby się to samo, co na Słowacji po zwycięstwie Smeru w 2010 r. Jednak niepowodzenie w tworzeniu koalicji wyszło w sumie partii Ficy na dobre, ponieważ w tym roku odniosła ona miażdżące zwycięstwo w wyborach parlamentarnych, uzyskała większość w parlamencie i do stworzenia rządu nie potrzebowała koalicjanta. Doszło w ten sposób do "Budapesztu w Bratysławie"!

Do pełnej analogii między PiS-em, a Smerem brakuje jedynie zwycięstwa wyborczego partii Kaczyńskiego po którym nie stworzy ona rządu. Ostatnie sondaże wskazują, że wygrana PiS-u jest coraz bardziej prawdopodobna i nawet sam Migalski jej nie wyklucza. Jednak korupcja rządzących oraz rozczarowanie społeczeństwa działaniami polityków antypisowskiej koalicji otworzy PiS-owi drzwi do zdobycia samodzielnej większości w sejmie po kolejnych wyborach. No i będziemy mieć "Bratysławę w Warszawie"!  

Proszę pamiętać, gdy tak się stanie, że ojcem tej prognozy był dr politologii Marek Migalski. Przepraszam, nie ojcem, lecz ojczymem. Bo jednak ta prognoza to nie jego dziecko! On wymyślił dla niej imię "Bratysława w Warszawie", nie zdając sobie sprawy, że w rzeczywistości jest to siostra biźniaczka "Budapesztu w Warszawie"!

A jeśli ta prognoza się nie spełni i jednak "Bratysławy w Warszawie" nie będzie, to proszę mi za kilka lat nie zarzucać, że się pomyliłem. To nie ja wpadłem na pomysł szukania analogii między Polską a Słowacją, lecz Migalski. Ja tylko jej się szczegółowo przyjrzałem i, zakładając jej słuszność, wyciągnąłem z niej logiczne wnioski.

molasy
O mnie molasy

"JEDYNIE PRAWDA JEST CIEKAWA" - Józef Mackiewicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka