Prawy  Ostrołęcki Prawy Ostrołęcki
5821
BLOG

Cztery lata wstydu

Prawy  Ostrołęcki Prawy Ostrołęcki Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 71

Mijają właśnie cztery lata od pamiętnej soboty 2010 roku, kiedy Polską i światem wstrząsnęła wiadomość o katastrofie rządowego Tupolewa. Panie Prezydencie, Panie Premierze, cztery lata temu pogrzebaliście w smoleńskim błocie godność, honor i pamięć 96 rodaków, także Waszych znajomych i kolegów. Za poklepanie po ramieniu i uścisk dłoni sowieckiego watażki, który teraz ukazuje prawdziwe oblicze. Wstydzę się, nie za mój kraj, tylko za to, jak go Panowie reprezentujecie.

Dziś, kiedy armia Putina stoi nad granicą ukraińską, a w doktrynie Rosji coraz częściej mówi się o obronie interesów diaspory w Mołdowie, Estonii i innych krajach byłego ZSRR, zwracacie się do NATO o pomoc i parasol ochronny dla wschodnich granic Sojuszu. Panie premierze, panie ministrze spraw zagranicznych, czemu tej odwagi i przenikliwości zabrakło wam cztery lata temu, by zwrócić się do Paktu Północnoatlantyckiego o pomoc w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy wojskowego samolotu z Prezydentem RP i natowskimi generałami na pokładzie? Za nami cztery lata gmatwania, zacierania śladów, ukrywania i nagradzania winnych zaniedbań oraz kłamstw związanych ze smoleńską katastrofą. Bo jak inaczej nazwać awanse Tomasza Arabskiego, Mariana Janickiego czy Ewy Kopacz.  I cały bezwład polskiej dyplomacji, działań śledczych i biegłych pracujących bez dostępu do zatrzymanych przez Rosjan dowodów. Towarzysząca nam od początku teoria „pancernej brzozy”, którą weryfikują przypadki ścinania przez samoloty pasażerskie stalowych konstrukcji, niewyjaśnione do dziś procedury obecności wojsk specjalnych oraz rozbieżności w czasie dojazdu straży pożarnej i pogotowia na miejsce zdarzenia. Brak nagrań z wieży kontrolnej, wreszcie cała seria zgonów osób związanych z katastrofą, wojskowych, ekspertów lotniczych.  Część to na pewno przyczyny naturalne, ciężkie, wieloletnie choroby, ale wypadek drogowy czy zawał serca łatwo sprokurować. Czyniły to już wszystkie służby dawnych „demoludów”.

Daleki jestem od snucia spiskowej teorii dziejów, ale jeszcze nie wystygły popioły na miejscu upadku Tupolewa, a już w Kancelarii Prezydenta szukano aneksu do raportu o Wojskowych Służbach Informacyjnych.  A tylko u nas niemożliwe stało się przeprowadzenie sekcji zwłok, gdy do zdarzenia dojdzie w piątek wieczorem lub sobotę. Wiele zgonów, choćby powieszenie się chorążego Musia -nawigatora JAK-a 40, który lądował w Smoleńsku przed Tupolewem, a w zeznaniach twierdził, że Rosjanie nakazali schodzić prezydenckiej maszynie na wysokość 59 metrów – budzi wątpliwości. Człowiek kochający rodzinę, planujący szereg spotkań, nagle wiesza się w piwnicy. W kontekście kilku dziwnych zdarzeń związanych z samochodem jego dowódcy, porucznika Wosztyla i przetrzymywanego od czterech lat, przez prokuraturę, pokładowego rejestratora rozmów z Jakowlewa brzmi to cokolwiek niewiarygodnie. Samobójcza śmierć generała Petelickiego również nie przekonuje. Generał głośno krytykował działania strony rządowej w przypadku katastrofy, ujawnił też SMS-a, stwierdzającego winę pilotów, rozsyłanego wśród najwyższych urzędników zaraz po katastrofie. Jeden z jego znajomych zwrócił uwagę na prosty i błahy zdałoby się fakt. Petelicki popełnił samobójstwo w t-shirtcie i krótkich spodenkach.  On, człowiek, który zawsze przywiązywał wagę do stroju – powinien zginąć w galowym mundurze. Nawet z własnej ręki. 

Przez te cztery lata przeżyliśmy żenujące spektakle niekompetencji prokuratury raz odwołującej, raz potwierdzającej istnienie pewnych faktów. Powołanie „superkomisji” Macieja Laska nic nie zmieniło, tworząc jedynie kolejne wątpliwości, co do intencji jej twórców. Dziś, kiedy biegli odmawiają wydania ekspertyz bez dostępu do pozostałości samolotu, widzimy, jakie fiasko poniosła polityka ministra Sikorskiego, twierdzącego, że wrak nie jest ważnym dowodem w sprawie. Panie ministrze, nie wydostał pan od Rosjan ani czarnych skrzynek, ani wraku w czasach, kiedy „cywilizowana Rosja” pochylała się nad smoleńską tragedią – nie wydostanie ich pan tym bardziej teraz, gdy okazało się, że spod dwugłowego orła wygląda czerwona gwiazda. Straciliśmy bezpowrotnie cztery lata. A wasze działania na rzecz wyjaśnienia przyczyn katastrofy były tak głębokie, jak widziane przez panią marszałek sejmu metrowe wykopki na smoleńskim lotnisku oraz owocne, jak wspólna praca polskich i rosyjskich patomorfologów.

Jak wielu Polaków tamtą kwietniową sobotę potraktowałem osobiście i nadal nie mogę się pogodzić z tym wydarzeniem. Wśród ofiar było wiele osób, które dane było mi poznać osobiście. Para Prezydencka z pełną sympatii i dystansu do siebie Panią Marią, z którą rozmawiałem w Makowie Mazowieckim o problemach chorych dzieci. Marszałek Maciej Płażyński, Olek Szczygło, z którym znaliśmy się z czasów jego pracy w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej, wreszcie Basia Mamińska - w chwili katastrofy szefowa biura odznaczeń w Kancelarii Lecha Kaczyńskiego. To tylko kilka nazwisk z długiej listy.

 Panie Prezydencie, Panie Premierze, Panowie Ministrowie - po czterech latach od tych wydarzeń po mojej stronie pozostaje wstyd. A po Waszej...?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka