Pressje Pressje
545
BLOG

Przydacz: Białoruś po wyborach prezydenckich

Pressje Pressje Polityka Obserwuj notkę 2

Białoruś po wyborach prezydenckich

 

Aleksander Łukaszenka po „wygranych” wyborach z 19 grudnia 2010 r. będzie sprawował po raz czwarty urząd Prezydenta Białorusi. Wybory nie zostały jednak uznane przez zachodnich przywódców (także OBWE) za spełniające demokratyczne standardy. W proteście przeciw sfałszowanym wyborom białoruska opozycja wyszła na ulicę. Manifestację brutalnie spacyfikowano, a wielu opozycjonistów znalazło się w areszcie. Przyczyn tak ostrej reakcji A. Łukaszenki można upatrywać w poczuciu zagrożenia jakie wywołał w nim prawdziwy wynik wyborów (Minister SZ RP Radosław Sikorski wskazuje na wynik około 40% głosów dla A. Łukaszenki), albo też w poczuciu siły i wsparcia dyplomatycznego jakie Łukaszenka dostał od Rosji (spotkanie z D. Miedwiediewem i powołanie wraz z Rosją i Kazachstanem – Wspólnej Przestrzeni Gospodarczej) i częściowo od Europy Zachodniej przed wyborami (chociażby wizyty G. Westerwelle i R. Sikorskiego w Mińsku). Druga możliwość wydaje się bardziej prawdopodobna. Jak wskazują eksperci[1], tak silne represje nie są jedynie spontaniczną reakcją białoruskiego satrapy, a raczej wcześniej zaplanowaną akcją wymierzoną w opozycję. Już przed 19 grudnia widoczne były przygotowania Łukaszenki do rozprawienia się z politycznymi przeciwnikami.

 

Poparcie Rosji

Kluczowym dla wzmocnienia pozycji Łukaszenki wydaje się być poparcie Rosji. Ocieplenie stosunków z Moskwą, które jest wynikiem wizyty A. Łukaszenki w Moskwie 9 grudnia (podpisanie umów gospodarczych i być może także innych) skutkuje tym, że Mińskowi nie zależy już tak bardzo na poparciu Brukseli. Łukaszenka znalazł znów poparcie dla swoich rządów w Moskwie. Nie znamy jednak do końca ceny tego poparcia. Prezydent D. Miedwiediew (tuż po rozpędzeniu manifestantów) stwierdził, że wynik wyborów na Białorusi jest jej wewnętrzną sprawą, następnie (26 grudnia) przesłał Łukaszence list z gratulacjami. Jednocześnie też w rosyjskich mediach (pozostających przecież pod kontrolą Kremla) często pojawiają się informacje o możliwości sfałszowania wyborów na Białorusi. Kreml ewidentnie rozgrywa Łukaszenkę, z jednej strony popierając go, z drugiej pokazując, że to poparcie nie jest bezwarunkowe.

Federacja Rosyjska nadal odgrywa kluczową rolę na Białorusi. Kreml zdaje sobie sprawę, że jest jedynym liczącym się sojusznikiem Łukaszenki. Sytuacja ta w dającej się przewidzieć przyszłości raczej nie ulegnie zmianie, dlatego też Rosji nie zależy na drastycznej zmianie stosunków z Białorusią. Sukcesywnie naciskając na Łukaszenkę zyska dużo więcej. Kremlowi nie jest, oczywiście na razie, potrzebna polityczna integracja - to mogłoby być źle odczytane na zachodnich salonach (jako powrót do sowieckiego imperium). Rosja skupia się raczej na „przyciąganiu” Białorusi gospodarczo (vide powstanie Wspólnej Przestrzeni Gospodarczej, przejmowanie sektora energetycznego i infrastruktury przesyłowej, plany wprowadzenia wspólnej waluty).

 

 

Rola Polski

Wydaje się, że ze strony Zachodu, to Polsce powinna przypadać główna rola w wydarzeniach na Białorusi. Nie tylko z racji bliskości geograficznej, wspólnej historii, mniejszości polskiej czy też początkowo dobrych relacji z młodą Republiką Białorusi, ale przede wszystkim z racji faktu, że nikogo innego w Unii Europejskiej to nie interesuje. Białoruś zawsze będzie złożona na ołtarzu relacji z Rosją. Mińsk nie posiada ani gazu, ani ropy naftowej, ani silnej armii, ani tym bardziej silnej pozycji w stosunkach międzynarodowych. W Europie Zachodniej od dłuższego czasu panuje zasada Russia first.Nie znaczy to jednak, że Zachodowi łatwo będzie się prześlizgnąć nad kwestią łamania praw człowieka na Białorusi. Zadaniem Polski jest ciągłe nagłaśnianie tej sprawy w Brukseli. Łukaszenka zdaje sobie sprawę, że potrzebne jest mu polityczne poparcie Kremla, ale świadom jest także tego, że jeszcze bardziej potrzebne mu są europejskie pieniądze. Tylko Unia Europejska może przyspieszyć modernizację białoruskiej gospodarki, to z UE Białoruś ma największy obrót towarowy, to w końcu dzięki państwom zachodnim otrzymuje kredyty w instytucjach finansowych. Na modernizację gospodarki Mińsk nie ma zbyt wiele czasu. Tani gaz i ropa z Rosji mogą się wkrótce skończyć (Rosja zamierza wstąpić do WTO, a to wymusi na niej urealnienie cen), a dla bardzo energochłonnej gospodarki białoruskiej (zużywa proporcjonalnie trzy razy więcej energii od gospodarki polskiej) oznacza to ogromny wzrost kosztów. Mińsk jest więc bez wyjścia, musi grać pomiędzy poparciem politycznym Rosji i gospodarczym UE.

 

Co robić?

Aktywność Polskiej dyplomacji powinna być skoncentrowana na działaniu w Brukseli. Należy silnie lobbować za zamrożeniem pomocy finansowej dla Białorusi (kredyty) lub też uzależnieniem jej od przemian demokratycznych. Dobrą metodą wpływania na białoruskich notabli są sankcje wizowe, czyli zakaz wjazdu na terytorium państw zachodnich dla białoruskich urzędników wysokiego i średniego szczebla. Wcześniej obowiązująca lista 41 urzędników była stanowczo za krótka. Należy objąć ją kilka lub kilkanaście tysięcy urzędników i czasowo ją zmieniać lub znosić zupełnie. Grupa ta będzie doskonałym czynnikiem naciskającym na ocieplenie relacji z Zachodem. Będzie to robić dla własnego interesu[2]. Dobre relacje z Warszawą czy Brukselą będą oznaczały dla nich możliwość wyjazdu na wakacje do Grecji czy na Cypr. Dyplomacja brukselska powinna również starać się wpłynąć na państwa spoza UE, a będące celem wypraw turystycznych Łukaszenki i jego współpracowników, aby także w nich obowiązywała owa czarna lista.

 

Należy jednak możliwie szeroko otworzyć granice UE dla przeciętnych Białorusinów, tak, aby mogli oni nawiązać kontakty z obywatelami UE i niejako „przekonać się” do zachodniej demokracji. Jak podaje A. Milinkiewicz: "według niezależnych badań socjologicznych 70 proc. Białorusinów nigdy nie było w krajach unijnych, to znaczy ani w Polsce, ani na Litwie, a 55 proc. nigdy nie rozmawiało z przedstawicielem Unii Europejskiej".

 

Nie jest dobrym pomysłem stosowanie sankcji ekonomicznych, uderza to bowiem przede wszystkim w zwykłych obywateli i odpycha ich od integracji z Zachodem. Należy pamiętać, że Białorusini w dużej mierze stanowią społeczeństwo wychowane w ZSRS i jako homines sovieticinie pałają wielką miłością do nieznanego sobie Zachodu.

Polska powinna ukierunkować swoje działania na rzecz wzmocnienia opozycji białoruskiej, niekoniecznie jednak poprzez ciągłe podnoszenie kwestii Związku Polaków na Białorusi (tu konsekwentnie stawiać na edukację i podtrzymywanie kultury). Wspomaganie niezależnych mediów i finansowanie rzetelnej edukacji (w tym stypendiów zagranicznych) dla Białorusinów wydaje się być dobrym rozwiązaniem. Rząd RP powinien finansować krótkie wymiany i stypendia dla młodych Białorusinów w Polsce, przy wykorzystaniu trzeciego sektora (przykładowo Klub Jagielloński J).

Należy jednak pamiętać o tym, że Łukaszenka może chcieć stworzyć tzw. koncesjonowaną opozycję, czyli taką, którą będzie miał w zupełności pod kontrolą. Zaczątkiem takiej działalności może być wystąpienie trzech kandydatów na prezydenta (w tym Jarosława Romańczuka) przeciw organizatorom manifestacji powyborczej. Opozycja tak mogłaby nawet wejść do parlamentu, byłaby jednak w pełni podporządkowana Łukaszence, a jednocześnie wytrącony byłyby częściowo argument o braku pluralizmu z białoruskim życiu politycznym.

Marcin Przydacz

Tekst został opublikowany 04.01.2011 na stronie Klubu Jagiellońskiego. Można go ściągnąć pod adresem: http://kj.org.pl/images/publikacje/Komentarze%20i%20opinie/01_2011_Komentarze%20i%20opinie.pdf

 



[1] http://www.osw.waw.pl/pl/notatka/wladze-bialoruskie-wracaja-do-polityki-represji

[2] Por. Monografie Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego

Pressje
O mnie Pressje

Wydawca Pressji Strona Pressji www.pressje.org.pl Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka