Pressje Pressje
733
BLOG

Kolejne sukcesy South Stream. Nabucco przechodzi do historii?

Pressje Pressje Polityka Obserwuj notkę 0

Jesteśmy świadkami rosnącej rosyjskiej aktywności na rzecz uruchomienia Gazociągu Południowego. Dotyczy to zarówno aspektu zapewnienia źródeł surowcowych dla projektu, zawarcia umów z państwami tranzytowymi, aż po zakontraktowanie odbiorców tegoż gazu. W tym świetle pod dużym znakiem zapytania stoi unijny projekt gazociągu Nabucco. Do głównych przyczyn takiej sytuacji należy zaliczyć nie tylko niewystarczające działania podejmowane na jego rzecz przez Komisję Europejską, ale nade wszystko zbieżność interesów głównych unijnych graczy (Niemcy, Francja, Włochy) z interesami Rosji, a nie stanowiskiem reprezentowanym przez KE.

 

Gazociąg Nabucco jako odpowiedź na wzrastające uzależnienie od Rosji

Brak globalnego rynku gazu (udział rynku gazu skraplanego LNG szacuje się na około 25% obrotów światowego rynku gazu na świecie), powoduje, że Europa jest zmuszona importować surowiec z regionu z którym posiada najlepiej rozwinięty system połączeń infrastrukturalnych. W konsekwencji głównym dostawcą dla Europy jest Rosja, która jest jedynym podmiotem mającym potencjał surowcowy do zaspokojenia wzrastającego popytu na energię w Europie. Choć debata wokół negatywnych trendów dotyczących sytuacji energetycznej, w tym dotyczących wzrastającej zależności surowcowej od Rosji trwa już ponad dekadę, to problem i jego potencjalne konsekwencję zostały dostrzeżone przez UE dopiero w 2006 roku. Wówczas w wyniku sporu gazowego pomiędzy Ukrainą i Rosja doszło do przerwania dostaw gazu dla dostawców europejskich, które przebiegają przez terytorium Ukrainy. Kryzys energetyczny unaocznił  nie tylko ogromne uzależnienie UE od „błękitnego” surowca dostarczanego przez Rosję, ale również od krajów tranzytowych, przesyłających ten gaz. W 2008 roku KE zapowiedziała większą solidarność na rzecz bezpieczeństwa energetycznego poprzez wypracowanie wspólnej infrastruktury i dróg dywersyfikacji dostaw surowca.

Strach przed rosyjskim szantażem zmobilizował Komisję do intensyfikacji swych działań na rzecz powstania gazociągu południowego (Nabucco), omijającego Rosję i dostarczającego gaz ze złóż państw Azji Centralnej. Po wybuchu drugiego sporu gazowego między Ukrainą i Rosją w styczniu 2009 roku udało się w maju w Pradze podpisać dokument na rzecz realizacji południowego „korytarza” gazowego (Nabucco). Swój podpis złożyli przedstawiciele Brukseli, Turcji i Azerbejdżanu. W skład powołanego konsorcjum, dotyczącego projektu Nabucco, weszły austriacki OMV, węgierski MOL, bułgarski Bulgargaz, rumuński Transgaz, turecki Botaş i niemiecki RWE. Należy podkreślić, że możliwości eksportowe Azerbejdżanu, który ma być głównym dostawcą gazu, nie jest w stanie samodzielnie zrealizować pełnej przepustowości Nabbuco, która ma wynieść 30 mld m3. Oznacza to, że współpraca z Turkmenistanem, Iranem, bądź Irakiem wydaje się nieodzowna dla zapewnienia opłacalności przedsięwzięcia. Stanowi to polityczne wyzwanie wobec izolacji Iranu przez UE w związku z pracami nad rozwojem programu atomowego. Współpraca z Bagdadem również wydaje się problematyczna, wobec permanentnej niestabilności politycznej Iraku.

W styczniu 2011 roku przewodniczący KE José Barroso wraz z Komisarzem ds. Energii Günther Oettingerem podpisali wspólną deklarację z prezydentem Azerbejdżanu umożliwiającą pozyskiwanie gazu z ze złóż Shah-Deniz (z drugiego etapu eksploatacji). We wrześniu 2011 roku Rada Unii Europejskiej przyznała Komisji Europejskiej mandat do prowadzenia negocjacji między Turkmenistanem i Azerbejdżanem dot. porozumienia w sprawie gazociągu transkaspijskiego. Kompetencje KE są jednak prawdopodobnie niewystarczające wobec przewagi interesów i narzędzi dużych państw członkowskich UE. Azerbejdżan z kolei może nie być zainteresowany tranzytem turkmeńskiego gazu przez swoje terytorium do czasu, aż sam uzyska korzystną pozycję na rynku europejskim.

 

South Stream jako reakcja na projekt Nabucco

 

Rosja, mimo uruchomienia 8 listopada 2011 roku pierwszej nitki Gazociągu Północnego (przepustowość to 27,5 mld m3), omijającego dotychczasowe kraje tranzytowe, bardzo aktywnie wspiera projekt Gazociągu Południowego (South Stream). Trasa gazociągu South Stream ma biec z Rosji przez Morze Czarne i Bałkany, aż do Europy Środkowej i Południowej, co powoduje, że projekt tego gazociągu jest reakcją na europejski gazociąg Nabucco. W listopadzie 2010 roku przedstawiciele Gazpromu oraz Bułgarskiego Holdingu Energetycznego (BEH) podpisali porozumienie powołujące do życia spółkę realizującą bułgarski odcinek rosyjskiego projektu. Gazprom oraz BEH będą mieć równy udział w powstałej spółce. W marcu 2011 roku Gazprom i niemiecki Wintershall (spółka córka BASF) podpisały umowę dotyczącą morskiego odcinka gazociągu South Stream. Cztery miesiące później Gazprom wraz z włoskim ENI, francuskim EdF i niemieckim Wintershall (córka BASF) zawarły umowę o utworzeniu spółki South Stream Transport (SST), przyszłego właściciela 900-kilometrowego morskiego odcinka gazociągu South Stream. Podział akcji SST to: Gazprom - 50%, ENI – 20%, EdF i Wintershall po 15%. Budowa 4-nitkowego gazociągu (o przepustowości ok. 15,6 mld m3 każda) miałaby się rozpocząć w 2013 roku, uruchomienie pierwszej nitki zaplanowano na 2015, a całej trasy – na 2018. Wstępnie szacowane koszty inwestycji to 15,5 mld USD.

 

Turkmenistan i Azerbejdżan – klucz do sukcesu UE

 

Rozstrzygnięcie rywalizacji między Rosją, a KE jest uzależnione przede wszystkim od posiadaczy surowców mogących potencjalnie wypełnić surowcem gazociąg Nabucco, czyli przede wszystkim Turkmenistanu i Azerbejdżanu. W 2009 roku, w wyniku zmniejszenia przez Gazprom ilości odbieranego gazu aż o 90% i zbyt późnym poinformowaniu o tym Turkmenistanu, doszło do awarii głównej magistrali z Turkmenistanu do Rosji. Była to nieudana próba Moskwy wywarcia presji na Aszchabad, która de facto doprowadziła do spięcia obu stolic i wywołała efekt odwrotny od zamierzonego. Turkmenistan zintensyfikował bowiem swoje poszukiwania dywersyfikacji odbiorców surowca. Znalazł również nowego partnera w Pekinie, który udzielił Aszchabadowi pożyczki w wysokości 4 mld dolarów, co pozwoliło zamortyzować straty wynikłe z ograniczonych dostaw surowca do Rosji. W listopadzie 2011 roku podczas wizyty prezydenta Turkmenistan Gurbanguły Berdymuhammedowa w Chinach podpisano kontrakt na dostawy 25 mld m3 gazu do Chin, co łącznie z wcześniej zawartymi kontraktami daje kwotę 65 mld m3 gazu ziemnego. Wzrost eksportu gazu do Chin ma nastąpić za cztery do pięciu lat. Jest to uzależnione przede wszystkim od rozbudowy infrastruktury przesyłowej. Przy tej okazji Chiny udzieliły kolejnej pożyczki na kwotę 4,1 mld dolarów, która podobnie jak kredyt z 2009 roku również ma być przeznaczona na zagospodarowanie największego złoża gazowego - Południowy Jolotan. Chińsko-turkmeńska umowa jest w dużej mierze wynikiem braku efektów we współpracy z UE i sporu z Rosją, co zmusiło Turkmenistan do szukania oparcia w chińskim partnerze.

W październiku 2011 Azerbejdżan z kolei podpisał z Turcją porozumienie dotyczące dostawy i ceny gazu eksportowanego do Turcji. Zgodnie z ujawnionymi informacjami, Turcja zgodziła się na tranzyt 10 mld m3 azerbejdżańskiego gazu rocznie do granicy z Grecją oraz Bułgarią. Strony nie sprecyzowały drogi transportu czy gaz popłynie istniejącą infrastrukturą, projektowanym gazociągiem Nabucco czy zbudują nowy gazociąg z pomocą inwestorów zagranicznych. Jednak w grudniu 2011 roku Moskwa i Ankara podpisały porozumienie zawierające zgodę na budowę Gazociągu Południowego przez wyłączną strefę ekonomiczną Turcji (przy tej okazji turecki Botaş podpisał z Gazpromem aneks zakładający zwiększenie dostaw rosyjskiego gazu prawdopodobnie po niższej cenie). Umowa Rosji z Turcją jest kolejnym krokiem na drodze do powstania Gazociągu Południowego.

Udział koncernów niemieckich i francuskich w South Stream zwiększa szanse projektu na realizację. Umowa z września 2011 roku wpisuje się w rosyjskie próby torpedowania wysiłków Komisji Europejskiej tworzenia wspólnej unijnej polityki energetycznej (a zwłaszcza polityki dywersyfikacji dostaw). W oficjalnych przekazach Gazprom podkreśla, że Gazociąg Północny ma tylko przekierowywać do Europy już i tak zakontraktowany gaz. Jednak nie znajdujemy odpowiedzi, dlaczego w takim razie Gazprom do przesyłu tego gazu jest skłonny inwestować w nowy gazociąg, obniżając tym samym swój zysk. Wydaje się, że rosyjski projekt ma uniemożliwić UE dywersyfikację dostaw gazu i wywrzeć presję na Ukrainę, jako że Gazociąg Południowy uniezależniałby transport surowca od rządu w Kijowie. Jeśli Rosja uskuteczni próbę przejęcia infrastruktury gazowej na Ukrainie Gazociąg Południowy nie tylko nie będzie już potrzebny, ale możliwe ze spełnił on już swoją faktyczną rolę – pozwolił wywrzeć skuteczną presję na Kijów i powstrzymał UE od dywersyfikacji źródeł. Należy się wówczas liczyć z próbą zbudowania trzeciej nitki Gazociągu Północnego (obecnie w projekcie są dwie nitki).

 

Podsumowanie

Jest mało prawdopodobne, by Niemcy, Włochy i Francja były faktycznie zainteresowane projektem Nabucco, który mógłby je doprowadzić do sporu z Rosją. Przede wszystkim należy pamiętać, że w 2011 roku rosyjski Gazprom, włoski ENI, francuski EdF i niemiecki Wintershall zawarły umowę o utworzeniu konsorcjum South Stream Transport. Szczególnie ważnym graczem są Niemcy. Berlin łączy z Moskwą długa tradycja współpracy energetycznej, której najbardziej spektakularnym projektem jest Gazociąg Północny. Innym przykładem jest porozumienie niemieckiego koncernu RWE w 2011 roku z Gazpromem w sprawie wspólnej budowy nowej elektrowni gazowej. W tym samym roku niemiecki RWE ogłosił, że rozważa sprzedaż swych udziałów w czeskim Ner4Gas – odkupieniem udziałów jest zainteresowana Rosja.

Ponadto UE wciąż nie zadbała o zapewnienie odpowiednio dużych zasobów gazu, które uzasadniałyby ekonomicznie gazociąg Nabucco. Aby projekt był realny musi gwarantować zysk zarówno dla akcjonariuszy, jak i banków, aby miał szanse realizacji – wola polityczna i strategiczne uzasadnienie to za mało. Warto również nadmienić, że w opinii Międzynarodowej Agencji Energii realizację zarówno Nabucco jak i Gazociągu Południowego może skutecznie utrudnić zwiększona dostępność gazu skroplonego (LNG), a w dalszej perspektywie wydobycie gazu z łupków. Te dwie zmienne, które dziś nie posiadają wielkiego znaczenia w tej części Europy, nie mogą być bagatelizowane w perspektywie nieodległej przyszłości. Należy je docenić, zwłaszcza, że rynek LNG  jest wyjątkowo konkurencyjny wobec gazociągów, które są bardziej kapitałochłonne, wymagają złożonego procesu politycznego i inwestycyjnego.

Pierwszorzędnym celem budowy Gazociągu Południowego jest zablokowanie unijnego projektu Nabucco. Dlatego też trzeba się liczyć z możliwością odstąpienia od budowy rosyjskiego gazociągu, jeśli na wcześniejszym etapie UE jednak zrezygnuje ze swojego flagowego projektu. Wówczas główny cel Rosji zostałby już osiągnięty. Dodatkowo przejęcie infrastruktury gazowej na Ukrainie przez Rosje zwiększyłoby prawdopodobieństwo rezygnacji z budowy Gazociągu Południowego.

 

Grzegorz Makuch, starszy analityk Zespołu Ekspertów Klubu Jagiellońskiego

Pressje
O mnie Pressje

Wydawca Pressji Strona Pressji www.pressje.org.pl Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka