karol7422 karol7422
149
BLOG

WALNE cz.10

karol7422 karol7422 Gospodarka Obserwuj notkę 1

 Podobieństwo wszystkich postaci w niniejszym blogu,do postaci rzeczywistych jest całkowicie przypadkowe i niezamierzone, ale .....

Jasna dupa. Jednak nie może na tak długo wyjeżdżać. Po powrocie tylko więcej roboty niż zostawił. Nie może na te głupie pindy liczyć. Najpierw gadają, że oddałyby mu wszystko, a jak przyjdzie co do czego to nawet nie może liczyć, by trzymały, ba, by trzymała jedna z drugą. Trudno gdy zbliża się czas zebrania trzeba się sprężyć. Sprężyć by zwyciężyć – lubił takie bąmoty. To podtrzymywało na duchu jego ego. Ego srego – kolejny mu wyszedł bąmot. Nie ma jednak z czego się śmiać, trzeba rękawy zakasać i do roboty.

- Zawołać mi tu Kryśkę – krzycząc dawał do zrozumienia jaki ma nastrój – ma mieć kwity na zebranie.
Tupot po schodach ciężkiej artylerii w szpileczkach mało nie rozwali jego biura. O biurwa, szybko to nie znaczy biegiem. Zobaczył Krystynę organizacyjną w chwili ogromnego strachu. Jej oczy wyrażały panikę połączoną z nieokreśloną nadzieją. Już wiedział, że kolejna biurwa zawiodła jego oczekiwania i będzie musiał sam wszystko robić.
- Referuj – krótko i treściwie.
Szefowa pionu zaczęła wydawać z siebie odgłosy przypominające warkot piły łańcuchowej. Nic nie rozumiał.
- Pani Krystyno, powoli a wtedy do woli – słuchał siebie z zadowoleniem i podziwem. Może pani się czegoś napije, bo gardło za bardzo ściśnięte i ni cholery nie mogę zrozumieć co gadasz kobieto.
Dalej już poleciało. Rzeczywiście robota organizacyjna wykonana tylko w małej części. Tyle ich uczył, tyle im nagadał, że podczas rocznych zebrań nie ma miejsca na jakąkolwiek improwizację. Nic na żywioł. Wszystko musi być precyzyjnie przygotowane. Scenariusz musi zawierać szczegółowy podział ról. Mamy swoich ludzi, którzy muszą nauczyć się na pamięć swoich ról i precyzyjnie je odegrać. Nikogo nie będzie interesowało, co potem. Komisja mandatowo-skrutacyjna robi protokół, podpisuje i to jest święte. Dla wszystkich. Łącznie z najmądrzejszą trzecią władzą.
Przygotowania zaczynamy od podstaw. Salę mamy tradycyjnie wybraną, na określoną liczbę uczestników. Gdyby jakaś hołota próbowała się wcisnąć nielegalnie, mamy tradycyjną ochronę. Kochany Bartek zawsze gotów do pomocy. Nie bezinteresownie, fakturki godne daje, ale co to za pieniądz, za taką pomoc. Płacić i już tym bardziej że to tak czy tak pójdzie w koszty a ludziki zapłacą w opłatach.
Kiedyś było łatwiej z tymi zebraniami, kiedy przedstawicieli wybierali i już przedstawiciele byli ci co trzeba. Teraz jest trochę gorzej, bo i nawiedzeni z wiochy każą jakieś kadencje głupie przestrzegać i dopuszczają każdego ludzika do udziału w zebraniu. Ale to głupole. Wydaje się im, że pomieszają mu szyki. Niedoczekanie. Już on to wszystko tak ustawi, że będzie zawsze jak on chce. Nikomu nic do tego. Czasami tylko jakaś czerwona do trzeciej władzy leci z kablem, że coś nie tak. U niego w firmie. Niedoczekanie.
Precyzyjnie co do człowieka, głosu, minuty. Bez obaw. Jest wystarczająco wiele leśnych dziadków i babć klubowych do podnoszenia łapek. On im dokładnie powie, ba, napisze i da do łapki, co, kiedy i na kogo głosować.
Nie ma strachu w naszym fachu. Zrobimy spotkania by ich nauczyć głosowania. Nie dopuścimy do przejęcia władzy przez nieodpowiedzialnych, nawiedzonych warchołów, którym tylko w głowie jedno. Wiedział to na pewno. Oni tylko marzą o odsunięciu go od kierowania jego ukochaną firmą. Miał o to do nich ogromną pretensję. Jak oni mogą nie dostrzegać ogromnej pracy jaką on wkłada co dzień w tą firmę.
Precyzyjnie. Najpierw kto będzie miał prawo do jakiego zebrania należeć. Myślał intensywnie, aż głowa go rozbolała.
- Jadzia, kawa – posłuszna myszka sekretarka już postawiła na biurku pełen stakan czarnego jak smoła płynu, pachnącego jak piekło, ale dającego niesamowitego kopa w senny łeb.
Po kilku łykach tej ambrozji, wyraźnie zobaczył w jaki sposób ogarnie to wszystko, łącznie z zakusami warchołów. Powiąże przecież miejsca gdzie te typy mieszkają z miejscami na listach do głosowania. Przecież to takie proste. Dopiero on jednak musiał sam na to wpaść. Po takiej operacji, szanse wyboru jakiegoś nieprawomyślnego do rady zmaleją do minimum. Niech im się nie wydaje, że jak gęby pełne mają demokracji, to on im uwierzy i nie zabezpieczy się. Demokracja dobra rzecz, ale o swoje trzeba dbać i zasad demokracji przestrzegając, pilnować by ludziska wybrali do rady kogo on namaszcza. Jakby to było na tym świecie, gdyby decyzje o wyborze do tak ważnych władz jego firmy pozostawić ludziskom. Wybrali by nie daj Boże warchołów a ci by starali się jego wywalić z jego firmy. Brr aż nim wstrząsnęło.

Dobra, teraz jeszcze składy komisji mandatowo-skrutacyjnych żeby w razie jakiejś obsuwy w kartkach, można było zaraz zadziałać.
- Wołać mi tu zaraz Zdzicha i Rycha - to fajne chłopy, mądre i wierne, ale trzeba im wszystko poprzypominać co mają robić. Zawsze śmieszyło go nazwisko Rycha, coś jakby od ogródków dla dzieci jakoś tak, że nie umiał spamiętać. Zdzichu z kolei bardzo hardy zawsze był, bo na wyższej szkółce dzieciaki uczył i myślał, że świat jest taki, jak on dzieciakom opowiada. Zawsze go trzeba było na początku opieprzyć, to potem bardzo ofiarnie pracował. Obaj wiedzieli co mu zawdzięczają. Ci dwaj mieli za zadanie takich pomocników wybrać, żeby dobrze głosy na listach policzyć, żeby ci dostali najwięcej głosów co on wyznaczył. Koniec, bez dyskusji. Tak ma być.
Teraz jeszcze prezydia tych zebrań skompletować. Tutaj już miał mniejszy kłopot, bo tradycyjnie uzbierało się zespolik, który bez problemu opędził te wszystkie zebranka. Rycerz ukraiński z kablówki tez przecież miał prawo uczestniczyć i prowadzić zebranka, jedno a nawet dwa, a co - niech mu ktoś zabroni. Jest też wspaniała, kochana Kasieńka, mądra mądrością wieków muzealniczka, zagorzała fanka cara dzierżymordy. Po wielokroć już sprawdzani, ale nie od rzeczy będzie przypomnieć im jakie na nich ciążą obowiązki.
Nie wolno dać się wypowiedzieć tym warchołom, nie wolno dopuszczać ich do głosu. Nie wolno ich widzieć. Jak już któreś dorwie się do głosu, pilnować czasu wyznaczonego i po minutce mikrofon zabierać. Gdy coś nie zagra ich obowiązkiem jest natychmiast wołać jego do pomocy, oddawać mu głos w tedy kiedy trzeba i kiedy nie trzeba. Wiadomo, że on najważniejszy na zebraniu jest i on wie wszystko i zna odpowiedź na każde pytanie.
Podoba mu się ta jego nowa, od prawnych niuansów. Mądra. Piękna. Młoda. MPM. Sama wymyśliła sposób na jeszcze bardziej pewny wynik wyborów. Wiedział już, że żaden organ trzeciej władzy nie będzie w stanie zakwestionować woli uczestników zebrań. Brawo, bravissimo.

Na jednaj karcie ale osobno. Mandaty. Miejsca. Szanse. Kto i jak.
Niby wszystko według wymyślonych przez jajogłowych reguł. Wszystko jak trzeba dla jego zwycięstwa. Kazał na wszelki wypadek dla mniej znających się na rzeczy uczestników zebrań, wydrukować karteczki z wyraźnym zaznaczeniem na kogo należy oddać głos a kogo wykreślić. Gruba kreską. Do końca. Po to by on mógł tryumfalnie obwieścić swoje zwycięstwo, a przy okazji z obrzydzeniem wskazać sromotna porażkę grupki nawiedzonych warchołów, których cała dziesiątka zebrała mniej głosów niż jedna jego liderka głosowania, jego piękna Helenka.

Co prawda do tego trzeba było włożyć troszkę dodatkowej pracy – MPM musiała troszkę ręcznie posterować, bo okazało się że w niektórych komisjach zdołało wcisnąć się jakieś obce, bezczelne ciało. Chcieli w głupi sposób unieważniać całe karty, gdy nieważna była tylko część karty, a reszta była jak trzeba. MPM stanęła na wysokości zadania i wymogła co trzeba.
Radość. Szczęście. Spełnienie. Czuje się po takiej batalii lepiej jak po nocy z kobietą.

Tak zdecydowanie woli takie potyczki.

Jego panowanie będzie trwało do końca świata i tydzień dłużej.
Jest rok 2002
 

C.D.N.

karol7422
O mnie karol7422

Krytyczny wobec rzeczywistości spółdzielczej

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka