karol7422 karol7422
169
BLOG

WIOCHA cz.12

karol7422 karol7422 Gospodarka Obserwuj notkę 0

 

Podobieństwo wszystkich postaci w niniejszym blogu,do postaci rzeczywistych jest całkowicie przypadkowe i niezamierzone, ale .....

Jednak własne media to nie wszystko. Przekonuje się o tym na własnej skórze, a właściwie na swojej kochanej firmie. Wybrańcom z wiejskiej nagle przypomniało się, że mogą wsadzić nos w to, jak ma działać jego firma. Cholera. Niedoczekanie ich. Wymyślili. Jego mieszkania każą oddawać za darmo jakiejś hołocie. Gołodupcom, co ich nie stać było na własne domki. Z łaski ich tutaj trzymał, aż nagle poczytali wypociny wybrańców, że mogą za parę groszy odebrać mu to, co jego zawsze było.

Nie można do tego dopuścić. Zdenerwował się bardzo na koleżeństwo z orlego domku, co obiecało, że nie dopuszczą do radosnej twórczości wybrańców z wiejskiej. To dupki. Nie dali rady tego załatwić, pomimo że są tam na miejscu. Pomimo że kasę im na to daje. Obiecują a nie dotrzymują słowa. Widać jednak, że do cyrku wybrani zostali przypadkowi jacyś ludzie. Pracował nad tym by z jego okolic wybrani zostali właściwi. Jeden się udał. Mądry, znający się na sprawach firmy w środowisku. Konie można z takim kraść. Nie tylko konie. Mądry, znający kogo trzeba. Pomocny kiedy trzeba. Czuł to poparcie.
Nawet ten jednak nie upilnował. Pewno ta druga, biała, swoje paluchy maczała, żeby taką nieprzyjemność mu zrobić. No nie daruje. Już on spowoduje, żeby jej opis czarno na białym pokazał co ona jest za jedna. Komu służy, jakie ma interesy. Poszło.
Sztab doradców. Co z tym pasztetem zrobić. Jak się nie dać. Oddanie każdego mieszkanka to tak jakby kawałek ciała mu wyrywać. Tacy bezwzględni są. Nie baczą na jego cierpienie. Składają i składają te podania. Sztab myśli. Sztab pracuje. Sztab rekomenduje. Jakieś wyjście jest. Nie jest to idealne, ale pozwoli jak przeciągać terminy jak można najdłużej. Może w międzyczasie zmądrzeją. Zobaczą jaką robią mu krzywdę i zrezygnują, wycofają te głupie podania.
Niestety. Próżna nadzieja. To może odwołania słać od tych nierozsądnych cyrkowych prawek. Niech koleżeństwo w stolicy w orlim domku też trochę pogłówkuje.
Po co tam siedzą. No, coś wyskrobali. Poszło.
Teraz on może przekonywać, żeby czekać, żeby nie naciskać na niego, bo nie wiadomo jaki werdykt będzie. On wie, że będzie dla niego korzystny. Pracuje nad tym on i jego koledzy z orlego domku.
Płaci on i koleżeństwo za to, żeby ten werdykt był dobry. Dobry dla niego, dla firmy. To jest najważniejsze przecież. Nie trzeba przecież brać pod uwagę cudzych interesów. Lobbysta jeden i drugi ciężko pracuje. Nie mają lekko. Nawiedzone ściągnęły do cyrku całą nawiedzoną kupę. Całe szczęście, że telewizory zrobiły z tego pokazu jaja. Obśmiali ich. Wiedzieli nasi kogo namówić na transmisję.
Swoją drogą za dużo jednak wyrywają mu z jego firmy. Nawet trzecia władza jest przeciwko niemu. Tego nie mógł zrozumieć. Raz za razem apelował i apelował, a efekty mizerne. Kazali oddawać. Całe szczęście, że żaden nawiedzony nie wyczaił jaki haczyk zainstalował w zawartych pod ogromną presją umowach. Już się cieszył na myśl o zdumieniu tych niedobrych ludzi, gdy zorientują się, on ma tylko prawo do ich katakumb. Swoją drogą co tam to towarzystwo trzyma. Głowa mała. Wysyłał kilka razy swoich ludzi by powywalać te śmieci, ale nie zawsze się udawało. Różne takie odpadki i w przenośni i dosłownie żyją w jego substancji. On musi się z nimi męczyć, a oni tylko żądają i aspiracje jeszcze mają. Ale im będzie łyso jak zobaczą, że te katakumby muszą oddać. Już się cieszy. Już mu lepiej.
Trzeba to oddać temu koleżeństwu z orlego domku, że dobrze to wymyślili. Nie tylko to. Trzeba im oddać, że troszkę jednak pomogli. Na zjazdach kolegów z całego kraju, nie do przecenienia były nauki wygłaszane przez najważniejszego kolegę. Jak on się starał wszystkim przekazać swoją ogromną wiedzę, jak nauczał koleżeństwo co trzeba robić, żeby tych niepokornych w firmach nie dopuścić do głosu. Pomysły nawet miał dobre. Każdy powinien z nich skorzystać. Naturalnie ci mądrzejsi korzystali. Nie wszyscy jednak. Jak ktoś mądrze korzystał, to mógł mieć pewność, że prezesem będzie długie lata. Otwierały się oczy. Kotłowało się w głowach. Szumiało. Trzeba było mieć mocną głowę na takich zjazdach. Wiadomo na co poszły składki. Na przelewy.
Gdy popatrzył na to koleżeństwo, choć sam przy kości, to nie mógł się nadziwić, jak wydawałoby się normalni ludzie, mogli tak się zaniedbać. Niby opakowania eleganckie, ale na opasłych, grubych, zwykle spoconych ciałach, wyglądały jak z ciuchlandu. Kobitki w pewnym wieku, puszyste ponad miarę. No nie ma na kim oka zawiesić. Koledzy, kiedyś pewno chłopy na schwał. Teraz im tylko w głowie by jak najdłużej trzymać się na stołku. Kurczowo. Żyły z wysiłku na grubych karkach nabrzmiałe. Czółka spocone. Łapki splecione na wydatnych brzuszkach. Ciężko. Duszno.
Wieczorek za to cudny. Dobrze wiedzieli gdzie można schować się przed nieżyczliwymi. Piękny dworek w lesie, hotelik na miejscu, knajpa luksus. Można się zrelaksować po ciężkiej pracy w firmie i na zjeździe. Rozumiemy się. Lubimy. Kochamy. Im więcej drinków tym miłość większa. Lubił to bardzo. Na wyjeździe. Luzik. Może i jakaś nowe dzidzia się trafi. Jak on to kochał. Jak starał się być lubianym. Nareszcie są wokół niego ludzie jemu równi, którzy nie czyhają na jego dobra, na jego twardy stołek, na jego dorobek. On też nie czyha na ich firmy. No może nie zaraz, ale nigdy nie mów nigdy. Teraz relaks. Pieśni stare. Głosy jak dzwony. Języki się plączą ale to nic, to do wybaczenia. Pieśń leci w las. Grill pachnie kiełbaskami i piwkiem. Czego dusza zapragnie. Zasłużył na to. Wie to dobrze. Tamtym szaraczkom nawet w głowie nie mieści się, że tak można. Nie znają tego. Gnieżdżą się w tych blokowiskach, którymi on musi się zajmować i za nich myśleć, za wszystkich, o wszystkim.
Teraz ma chwile relaksu. Widzi jak Jasiu z kopalń dobiera się do świecącej resztkami świetności Anieli z jezior. Czy ten Jasiu rozum stracił. Do takiego pudła startuje. On sam na początku zawsze wybiera najbrzydsze pudło w towarzystwie i kiedy w trakcie zauważa, że pudło zamieniło się w pudełeczko, wie że ma dosyć i musi zrobić przerwę w tankowaniu. Przerwa.
Koledzy wiedzieli czego im trzeba. Patrzy i w oddali widzi posiłki. Catering jedzie. Full wypas. Żarcie i wsparcie. Tak trzymać. Noc będzie udana. Jest wybór. Są białe, czarne, czekoladowe. Do koloru do wyboru. Dobrze że czerwonych nie ma. Wiedzą, że takich nie cierpi. Dzisiaj ma apetyt na czekoladkę. Jest. Jego. Kurczowo trzyma się drabiny. Profesjonalistka ta czekoladka. Wie co robić i jak. Dawno nie było mu tak dobrze. Staruje i eksplozja. Naszym do tego daleko. Młoda moda do nas jeszcze nie dotarła. Nauki trzeba. Specyficznej.
Kochana, jak wiesz- szept mu tylko wyszedł – co robić, jak ty to wiesz, rób i nie przestawaj. Nie chcę wiedzieć skąd. Czy ktoś powiedział ci co lubię? Kto to? Powiedz mi. Wiem że teraz nie możesz. Poczekam. Czekam. Czekam.
Teraz co – brązowa piękność dopominała się – gdzie chcesz?
 
Jest rok 2000
karol7422
O mnie karol7422

Krytyczny wobec rzeczywistości spółdzielczej

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka