"...Kto na ziemię ojczystą, chociażby grzeszną i złą, wroga odwiecznego naprowadził, zdeptał ją, splądrował, spalił, złupił rękoma cudzoziemskiego żołdactwa, ten się wyzuł z ojczyzny. Nie może ona być dla niego już nigdy domem, ni miejscem spoczynku."
Na probostwie w Wyszkowie
Stefan Żeromski
Pełny tekst na stronie: http://obywatel.salon24.pl/
W kontekście konfliktu Rosja - Gruzja i nieustannych prób tworzenia narodowych list agentów rosyjskich ciekawym wydaje się prześledzenie historii sympatii rodzinnych różnych "uczciwych głosów", tych co tak łatwo plują na innych.
Oczywiście nie twierdzę, że wnuk i dziadek nie moga mieć róznych poglądów politycznych. Ale zdrada kraju w którym się żyje jest najobrzydliwszym czynem!
Oczywisty dla mnie przykład to David Wright Miliband, członek Partii Pracy, obecny minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, niewybredny i częsty krytyk Rosji. Jego dziadek, Samuela Milliband, który pochodził z Polski, ochoczo zaciągnął się do Armii Czerwonej by walczyć przeciwko Polsce w wojnie 1920 roku.
Źródła - Wikipedia.
Jego (Samuela Milibanda) i jemu podobnych miał na myśli Żeromski.
Niezmordowanym tropicielem takich "zgniłych jałbłek" jest Waldemar Łysiak, chwała mu za to! Polecam. Tropmy tych co żyjąc w tym kraju bez zmrużenia oka włożyli czerwone onuce by strzelać do nas, Polaków. Sprawdzmy co mówią teraz ich synowie czy wnukowie. Czy odcinają się od podłych czynów "przodków", czy mówią głosem prawdziwym?
A propos cukru Marchlewskiego, trzeba sięgnąć do wspomnianego tekstu by sprawa wydała się jaśniejsza.
Dziękuję
Wojtek Pronoza