Infidel. Infidel.
49
BLOG

Fotyga z "Tarczą" czy na tarczy, i co z "Traktatem"?

Infidel. Infidel. Polityka Obserwuj notkę 22

Media donoszą dziś, że zakończyła się ostatnia prawdopodobnie runda negocjacji polsko-amerykańskich w sprawie lokalizacji i budowy tarczy antyrakietowej. Podobno Polska osiągnęła w negocjacjach wszystko, co planowała, ale zarówno polskie MSZ jak i amerykański Departament Stanu powstrzymując się od jakichkolwiek komunikatów. Co otrzymamy w zamian za lokalizację tarczy w Polsce, oprócz nakieorwania rakiet innych mocarstw w Polskę? Nie wiadomo. Można dywagować, ale i tak najlepiej na tym wyjdą Amerykanie. Cele krótkoreminowe najprawdopodobniej da się określić, albo przewidzieć, natomiast nie sposób przewidzieć celi dalekosiężnych, które zapewne są znane Amerykanom.

 

Logiczne jest, że pośrednio zwiększy się bezpieczeństwo Polski, ponieważ polska armia zostanie zmodernizowana w jakimś stopniu, ale już bezpośrednio niebezpieczeństwo wzrośnie i na obecną chwilę nie da się określić, czy zagrożenie wynikłe z lokalizacaji tarczy nie przewyższy o wiele zysków, jakie osiągniemy w wyniku modernizacji armii. Myślę, że krótkotrwałym zyskiem będą środki, jakie będziemy regularnie otrzymywać z tytułu dzierżawy gruntów, ich zabezpieczenia, obsługi obiektów, konserwacji, obsługi lotnisk, itp.

Za prawo do budowy tarczy chcieliśmy otrzymać środki w miliardach dolarów na modernizację polskiej armii, ale Amerykanie nie są skłonni modernizować polskiej armii za tak olbrzymie środki, ponieważ obawiają się, że drugi raz nie uda się sprzedać Polsce nienajnowocześniejszego sprzętu wojskowego, za który pieniądze wrócą do Ameryki, a nam zostanie offset, cokolwiek by to znaczyło.

Zwolennikiem budowy tarczy antyrakietowej jest pan prezydent Lech Kaczyński, który kilka dni temu wysłał do USA swojego ministra – Annę Fotygę, ale ta niestety nie wróciła z tarczą. Dokładnie nie wiadomo, co minister Fotyga robiła w USA, ale jak nie wiadomo o co chodzi w polityce, to wiadomo, że chodzi o zdyskontowanie spodziewanego sukcesu. Pani minister nie przywiozła także dość ważnej informacji, że wkrótce zakończy się najprawdopodobniej ostatni etap w sprawie negocjacji, o czym polski negocjator w USA powiadomił dwa dni po powrocie Anny Fotygi pana premiera i ministra Spraw Zagranicznych.

 

 

Prezydent jest zwolennikiem tarczy antyrakietowej, o którą zabiegał, jednakże ostatnio dochodzą głosy z Kancelarii Prezydenta, że prezydent jest "za", ale może okazać się, że jest nawet "przeciw", jeśli nie będzie przekonany, że tarcza zwiększy bezpieczeństwo Polski. Powyższe należy czytać podobnie jak traktat wynegocjowany w Lizbonie przez prezydenta, którego teraz ten sam prezydent nie chce podpisać. Kancelaria Prezydenta utrzymuje, że przed panem prezydentem podpis musi złożyć Irlandia. Jest to oczywiście wymówka taka sama, jak w przypadku tarczy, gdyż dla większości Polaków rola prezydenta ograniczona jest konstytuacją RP do technicznej czynność złożenia podpisu pod ratyfikowanym dokumentem. Pan prezydnet Lech Kaczyński jako pierwszy korzysta z uprawnień głowy państwa zapisanych poza wierszami  konstytucji, ponieważ nigdzie w konstytucji nie jest dosłownie określone, że  prezydent musi złożyć podpis, jak również nie jest określone, że prezydent nie może nie zlożyć podpisu i co się wydarzy, jeśli prezydent tego nie zrobi. Podany jest jedynie termin 30 dni, który Kancelaria Prezydenta interpretuje jako termin instrukcyjny.

Czy prezydent zgodzi się na tarczę, jeśli znikną wszystkie obecne wątpliwości? To zależy komu ma przypaść sukces w negocjacjach z Amerykanami, i nawet na „nie” nie będzie fakt, że Pani minister Anna Fotyga wróciła z Ameryki na tarczy, ponieważ na pewno przeważy sytuacja, jeśli ktoś z odpowiedzialnej siły politycznej w Polsce, np pan Jarosław Kaczyński zostanie premierem.  Na to się raczej nie zanosi.

W takim razie, czy jesteśmy cały czas zdani na obstrukcję lub jej groźbę ze strony Pałacu Prezydenckiego, który oprócz przysługującego prezydentowi z woli narodu prawa veta, będzie korzystał z ostatecznego prawa z woli Boga, polegającego na podpisaniu aktu prawnego lub odwlekaniu złożenia podpisu w nieskończoność. Zakładanie, że prezydent nie podpisze dokumentu jest błędne z założenia, ponieważ prezydnet zawsze podpisze, kiedy premierem będzie brat.

Moim zdaniem Traktat Lizboński należy podpisać, gdyż nie jesteśmy wyspą jak Irlandia, lecz żyjemy w kontynentalnej Europie i musimy wykazać solidarność z innymi krajami, jeśli chcemy należeć do europejskiej wspólnoty.  Tarcza antyrakietowa mi się nie podoba, ponieważ nie jestem zwolennikiem zabezpieczania się przed bliżej nieokreślonym zagrożeniem, a z doktryną obronną nie mam nic wspólnego, gdyż nie miałem przyjemności być w takim dziadowskim wojsku, jakie jest w Polsce.

Reasumując, nasuwa się wniosek, że skoro chodzi o splendor, zostanie osiągnięty kompromis - NASZ Traktat - ICH tarcza.

 

 
Infidel.
O mnie Infidel.

W internecie nikogo nie szukam i nie szukałem. Sam chciałbym się dowiedzieć co tu robię.   tu możesz do mnie napisać<>mailto:infidel.sa@gmail.com  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka