Pozłotnik z Krakowa, E. Osika
Pozłotnik z Krakowa, E. Osika
Przewodnik po Krakowie - Elżbieta Osika Przewodnik po Krakowie - Elżbieta Osika
2322
BLOG

Czy nikt nie próbował ukraść złota z Kaplicy Zygmuntowskiej?

Przewodnik po Krakowie - Elżbieta Osika Przewodnik po Krakowie - Elżbieta Osika Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Jest to żartobliwe pytanie zarówno dzieci, jak i dorosłych. Krąży opowieść o tym, jak to przed najazdem szwedzkim krakowianie zamalowali kopułę smołą, żeby wrogowie nie zauważyli, czym naprawdę jest pokryta. Czy jest w tym ziarnko prawdy? Nie wiem, chociaż o samym pozłacaniu miałam niedawno okazję trochę się dowiedzieć.

W ramach Podgórskich Dni Otwartych Drzwi odwiedziłam warsztat pozłotnika przy ulicy Krakusa.  Grupce zainteresowanych (ok. 10 osób) mistrz opowiedział o swojej pracy i zaprezentował, jak złoci się ramy prawdziwym i sztucznym złotem. Okazało się, że nasze wyobrażenia o tym zawodzie były zupełnie mylne.


Duża część pracy pozłotnika to nakładanie wielu warstw gruntów. Po ich wyschnięciu, na spirytusie przykleja się do ramy płatki złota, które są tak cieniuteńkie, że nie można dotykać ich palcami, a unoszą się w powietrzu jak nitki babiego lata. Złoto zespala się z gruntem i nie da się go już później oderwać. Żeby rama była gładka i błyszczała się, trzeba ją jeszcze wypolerować, do czego używa się agatów (ta czynność przedstawiona jest na zdjęciu). Efekt jest wspaniały.

Pozłacanie złotem sztucznym wydaje się dużo mniej skomplikowane, a samo złoto, w płatkach jak sreberka z czekolady, jest bardzo tanie i można je podnieść z  podłogi pracowni. Mistrz przyznał, że pozłotnictwo to wyjątkowo żmudna i nudna praca, ale widać było, że jest dumny ze swojego zawodu. Mówił, że w Krakowie są tylko cztery takie warsztaty, więc należy do niewielkiej grupy znającej tajniki tej sztuki, a poza tym tradycja pozłotnicza jest bardzo stara, sięgająca daleko poza ołtarz Wita Stwosza i Kaplicę Zygmuntowską.

W odpowiedzi na pytanie turystów: kaplica jest kryta prawdziwym złotem, a warstewka jest podobno dwa razy grubsza niż stosowana w dzisiejszych czasach, ale i tak są to tylko setne milimetra dobrze połączone z gruntem. Nie da się więc tego złota ukraść i myślę, że najeźdźcy zdawali sobie z tego sprawę.

Więcej o mnie na stronie Przewodnik po Krakowie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości