życie jest lepsze, nawet listopadowe,
pisane dziadowskim wierszem
o czwartej rano szarzy się atrament
bardzo sympatyczny, rozlewa się wolno
siwą parą po szybie – na palcu został całus
od Snu, jeszcze ciepło pod kołdrą,
przybiegł cicho zza ucha,
zanim wyszedł - zastygł
w gorącej kawie
kąpie się zadumka