pwilkin pwilkin
52
BLOG

Edukacyjne fanaberie

pwilkin pwilkin Polityka Obserwuj notkę 3

Rządzący często miewają swoje modele rzeczywistości. Do tych modeli rzeczywistości przykładają różne swoje koncepcje "naprawy państwa", licząc na to, że ich wprowadzenie w postaci ustawy, uchwały czy innego rozporządzenia jak za dotknięciem magicznej różdżki pozwoli naprawić bolączki szarej rzeczywistości. Poprzednia partia rządząca miała model jeden, za to uniwersalny, zwany czasami, w zależności od humoru Prezesa, "układem", "szarą siecią", bądź też jeszcze inaczej. Niestety, niektórym Polakom model Prezesa wydał się nieprzystający do rzeczywistości, dlatego Prezes już nie jest Premierem. Premierem został za to energiczny piłkarz-amator z Gdańska, który własnego modelu nie ma. Nic jednak straconego - spuszczeni ze smyczy ministrowie poczuli się uprawnieni do testowania własnych modeli rzeczywistości. Jeden taki model zaprezentowała nam jaśnie nam urzędująca minister nauki i szkolnictwa wyższego. Model równie, śmiem twierdzić, przystający do rzeczywistości, co ten z "szarą siecią".

Pani minister uważa zatem najwyraźniej, że bolączką polskich uniwersytetów są studenci dwóch kierunków. Ta zaraza najgorszego sortu oczywiście nie robi tego po to, żeby rozwijać własną wiedzę. To znaczy oczywiście część tak - ta najlepsza część, oczywiście. Wiadomo bowiem, że pęd do wiedzy interdyscyplinarnej jest ściśle powiązany z czołową średnią na macierzystym kierunku. Dotyczy to jednak raptem drobnej części studentów - powiedzmy, 10%. Reszta to bezczelni i cyniczni bumelanci, którzy drugim kierunkiem studiów chcą sobie przedłużyć wieczną sielankę i niekończącą się imprezę.

Od czego jednak jest nasz ukochany rząd? Ministerialny zespół ekspertów podumał, podumał, aż wymyślił rozwiązanie. Otóż w takim modelu wystarczy wprowadzić odpłatność za drugi kierunek, a problem zniknie! Nie będzie bumelantów i imperialistycznych sabotażystów (jakoś tak to chyba szło), a wszyscy studenci zaczną pilnie studiować, nie mając w pobliżu drzewa z owocem zakazanym, jakim jest drugi kierunek.

Tyle model ministerialny. Rzeczywistość, niestety, okazuje się nieco bardziej złożona. Oczywiście, zdarzają się przypadki studentów, którzy drugi kierunek rozpoczynają właśnie z taką intencją. Na tych jest jednak metoda nieco skuteczniejsza, nawet w ramach zaprezentowanego modelu, którą mogę nawet niniejszym ministerstwu udostępnić (może w ministerstwie mają jakąś ciepłą i dobrze płatną posadkę dla analityka?). Otóż można wprowadzić odpłatność dla studentów, którzy rozpoczną studia równoległe, po czym zrezygnują z pierwszego kierunku. Wówczas każdy rok studiów na drugim kierunku byłby dla nich płatny.

W większości przypadków jest jednak inaczej. Drugi kierunek studiów to często odskocznia dla tych, których studiowanie jednego kierunku z jakiegoś powodu nie satysfakcjonuje. Powody bywają różne. Są to często studenci, którzy uważają, że wiedzę w ramach swojej specjalizacji powinni uzupełnić specjalistyczną wiedzą z innej dziedziny (logik na filozofii studiujący matematykę jest tu dobrym przykładem). Czasem są to po prostu studenci posiadający zainteresowania z pogranicza i nie chcący rezygnować z żadnego z nich (przykładem niech będą tu równoległe studia z filozofii i językoznawstwa czy z filozofii i psychologii). Nie zawsze są to prymusi na swoim macierzystym kierunku, często dlatego, że interdyscyplinarność ich zainteresowań koliduje z koncentracją wymaganą do uzyskiwania maksymalnych wyników na kierunku głównym. W dzisiejszej nauce, która jest coraz bardziej zatomizowana, absolwenci kilku kierunków są jednak na wagę złota. Mogą stanowić pomost między badaczami z różnych specjalizacji, mogą też uzupełniać badania w jednej dziedzinie o nową perspektywę, jaką daje im dodatkowe wykształcenie.

Tego wszystkiego model rzeczywistości przyjęty przez ministerstwo jednak nie uwzględnia. A czego model ministerialny nie uwzględnia, tego nie ma. Może jak się okaże, że "nie ma" też pewnej grupy wyborców, ministerstwo swój model zrewiduje - wszak nie ma lepszego kryterium falsyfikacji, niż sondaże bądź wyniki wyborów. Oby.

pwilkin
O mnie pwilkin

W pewnym momencie człowiek już nie wytrzymuje i musi te parę słow napisać... Dlaczego nudny? Bo postaram się, aby nie było płomiennych mów, wielkich słów i rzucania gromami, tylko chłodne, rzeczowe analizy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka