Taka jest moja teza: Marek Jurek wróci do PiSu w przeciągu kilku miesięcy. Cieszy mnie to jako sympatyka PiSu, ponieważ Jurka autentycznie lubię i uważam za jednego z nielicznych polityków posiadających tzw. jaja - co nie znaczy, że we wszystkim się z nim zgadzam.
Moja teza może wydawać się trochę ekscentryczna, zważywszy na ostre słowa Premiera pod adresem byłego marszałka sejmu. Ale - pewne ocieplenie wzajemnych stosunków widać - w okręgu w którym do senatu startuje Jurek, PiS wystawił o jednego kandydata mniej niż jest mandatów do wzięcia - aby ułatwić "renegatowi" zwycięstwo. Niebywałe?
Powrót jest o tyle prawdopodobny, że obecna inicjatywa w szeregach której znalazło się środowisko Marka Jurka - Liga Prawicy Rzeczypospolitej nie rokuje większych nadziei na przyszłość. Trudno znaleźć jakąś większą zbieżność pomiędzy UPRem i LPRem, a Prawica RP w ogóle w tym sojuszy pełni rolę kwiatka do kożucha. Zresztą wyraźnie widać, że sam Jurek się od tego aliansu dystansuje, jak tylko może.
Myślę, że wkrótce dojdzie do wielkiego pojednania Kaczyńskiego i Jurka. Schizma na prawicy zakończy się, tak jak zakończyła się schizma wśród postkomunistów - mowa o Borowskim i SdPl. Obu panom tak naprawdę opłaca się symbioza - Jurek bez Kaczyńskiego w polityce niewiele zwojuje, zaś Kaczyńskiemu przyda się w partii taki człowiek jak Jurek, który budzi zaufanie elektoratu katolickiego. Może PiS/PRP będą jak CDU/CSU? Dobrze by było!