Wagony nowych i zmodernizowanych jednostek elektrycznych (elektrycznych zespołów trakcyjnych) są bezprzedziałowe, a drzwi wejściowe i międzywagonowe zamykają się automatycznie.
W starym taborze wagony są podzielone na przedziały, drzwi wejściowe otwiera i zamyka maszynista, natomiast wszystkie pozostałe - pasażerowie. W lecie nie ma to większego znaczenia, natomiast w zimie - wprost przeciwnie. Przyjął się dziwny zwyczaj: wielu pasażerów - zarówno wsiadających jak i wysiadających - otwiera drzwi do przedziału, dostojnie przez nie przechodzi i... zapomina o zamknięciu. Nawet się za siebie nie obejrzy. "Tu nie Afryka, tu się drzwi zamyka" - chciałoby się powiedzieć, bo przy otwartych lub nieszczelnych drzwiach zewnętrznych do środka wlatuje zimne powietrze, osoby siedzące w pobliżu mocniej się opatulają, aż w końcu ktoś bardziej zdecydowany podnosi się, chwyta za klamkę i gwałtownie przesuwa drzwi do pozycji zamkniętej, podejmując się pełnienia społecznie funkcji odźwiernego. Na zwrócenie uwagi mało kto się jednak odważa, bo riposta bywa cięta i idąca w pięty.
Epilog: z moich obserwacji wynika, że osiemdziesiąt procent tych, którzy w wagonie nie zamykają za sobą drzwi to... kobiety.