Qwalsky Qwalsky
82
BLOG

Tania Grecja

Qwalsky Qwalsky Gospodarka Obserwuj notkę 1

 

Grecja praktycznie ogłosiła niewypłacalność. Trzeba będzie wydać 120 mld euro na spłatę części jej długów. Ale tak naprawdę jej bankructwo jest znacznie tańsze od upadku banku Lehman Brothers.
 
W dyskusji przy jednym z wpisów ktoś zwrócił mi uwagę, że euro obecnie jest tańsze w stosunku do dolara niż było przed wybuchem kryzysu. Nie zdziwiło mnie to, ale rzuciłem okiem na skalę spadków. I zorientowałem się, że bankructwo Grecji jest naprawdę tanie w stosunku do tego, ile kosztował upadek Lehman Brothers. Ot, choćby kurs euro po tamtym wydarzeniu spadł z mniej więcej 1,59 dolara do ok. 1,27 dolara (piszę około, bo spoglądam na wykres). Teraz mamy obsunięcie się wspólnej waluty z 1,48 dolara do 1, 30 dolara.
Niemiecki Dax spadł 6,5 tys. do ok. 3,7 tys. Teraz widać zaledwie haczyk na wykresie tego indeksu w okolicach 6 tys. punktów. Trochę bardziej ucierpiał francuski CAC40 – ale to jest nieporównywalne do skali spadku tego indeksu w roku 2008.
Nie trzeba szukać daleko – o ile w 2008 roku WIG 20 stracił koło połowę wartości (liczę mniej więcej od połowy roku), to obecnie sprawę Portugalii załatwił niewielki haczyk (owszem, podobny do tego z niemieckiego Daksa). O skali spadku złotego do euro nawet nie warto pisać, bo go prawie nie było.
Amerykanie – co widać po S&P 500 oraz Nasdaq – problemów Grecji nie dostrzegają. Nie oszukujmy się – Grecja to w końcu mały kraj, a dla Amerykanów, patrzących z daleka, jest on jeszcze mniejszy. Potrzeby pożyczkowe rzędu 50 mld euro (na tyle szacuje się potrzeby Grecji, dotyczące refinansowania oraz nowych emisji obligacji) da się zrefinansować w kilka dni. Tymczasem koszty kryzysu finansowego, zapoczątkowanego upadkiem Lehman Brothers, wyniosły setki miliardów dolarów, jeśli nie biliony. Instytucje, które owe 50 mld euro byłyby w stanie pożyczyć Grecji jednego dnia, wywróciły się przez dziwną kombinację chciwości bogatych bankierów oraz pożądliwości biednych Amerykanów.
Oczywiście, my się tym emocjonujemy, oglądamy targi Greków ze strefą euro o pieniądze (strefa euro = Niemcy, bo czy ktoś wsłuchiwał się w słowa Sarkozego czy Berlusconiego w sprawie pomocy?), bo to bliżej, jeździmy tam na wakacje. Ale jeszcze raz – globalnie to mały kraik i jego kłopoty są niewielkie. Realna gospodarka nie przejmuje się Grecją. Za to  - jak widać po znacznie większym niz w przypadku indeksów wahnięciu kursu euro - przejmuje sie tym rynek finansowy. Najwyraźniej panowie z funduszy hedgingowych grają na spadek wartości wspólnej waluty.
Qwalsky
O mnie Qwalsky

Zastanawiam się, co jest za tym, co widać

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka