Dziwi mnie, że wielu z tych, którzy jeszcze niedawno zarzucali Lechowi Kaczyńskiemu zaściankowość dziś protestuje przeciwko złożeniu jego zwłok na Wawelu. A czy sam Wawel to nie jest miejsce zaściankowe?
Po pierwsze katolicka katedra, czyli już na wstępie dzielimy Polaków na lepszych i gorszych. A gdzie szacunek dla innych wyznań, dla niewierzących? Czyż nie jest to symbol Ciemnogrodu? Zaraz po wejściu uderza zaściankowość tego miejsca, w którym wszystko ma być „polskie”. A już szczególnie krypty. Aż wstyd mówić, wedle jakiego klucza dokonywano wyboru tych, których ciała tam złożono. Nikogo nie pochowano tam dlatego, że pomógł idei postępu i zwalczał obskurantyzm. Nie zachowano żadnych zasad pluralizmu i tolerancji, jakimi kierują się społeczeństwa cywilizowane. Główną zasługą ma być tzw. patriotyzm. W tych nacjonalistycznych oparach skrzętnie pomija się, że wielu z nich to byli pijacy, bawidamki, a jeden to za życia podkładający bomby terrorysta. Skandalem jest zapędzanie tam wycieczek szkolnych i wmawianie im, by były dumne z tej zaściankowości. To już nie ten czas. W XXI wieku takie miejsca to nic innego jak anachronizm. Jedynym sensem jego trwania jest ukazanie czym jest brak nowoczesności i do czego to prowadzi.
Biorąc pod uwagę kim był Lech Kaczyński i jak sprawował urząd prezydenta, nie dziwmy się, że jego zwłoki spoczną w tej oazie nacjonalizmu i prowincjonalnego obciachu. Podczas pogrzebu Polacy udowodnią cywilizowanemu światu, że społeczeństwem nowoczesnym, które potrafi być krytyczne nawet w czasie tak głębokiej żałoby i ciało swego zaściankowego prezydenta złożą w zaściankowe miejsce.
