Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
627
BLOG

Kryzys 2011: Witamy w czasach bankokracji

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Gospodarka Obserwuj notkę 1
Ostatnio sięgam po dość dziwne książki. Moją uwage przyciągnął Max Otte, obok Nouriela Roubini drugi ze sprawdzających się w czasach kryzysu ekonomistów. Jego poglądy można krótko zsumować: my, podatnicy, jesteśmy wykorzystywani przez właścicieli banków. Mając tak gigantyczne wpływy w finansowanych przez nich mediach i partiach politycznych moga bowiem robic rzeczy wręcz dowolne. Bankierzy mają wyjątkowo gdzieś makroekonomistów którzy nudnymi dlugimi dowodami logicznymi dowodzą że finansowanie bieżącej konsumpcji długami przerzucanymi na przyszłe pokolenia jest niedobre także dla pokoleń obecnych, ponieważ i tak te pieniądze uciekają nam, są zabierane z rynku, trzeba je odłożyć jako oszczędności. Całego dowodu nie 
przytoczę, znam jednak tych którzy podobny dowód potrafią wyprowadzić wzorami. 
 
W Polsce na ten i wiele innych tematów po prostu się nie dyskutuje. Znam wielu rozmaitych ekonomistów i primo- nie ma ich wielu w Polsce. Ekonomista to osoba która zna co najmniej podstawy mikro- i makroekonomii, potrafi wyprowadzić podstawowe wzory, zapytana, w czym monopol jest gorszy od konkurencji doskonałej, rozrysuje nam całość na tablicy, lub dowiedzie wzorami. To w mojej opinii absolutne minimum. W Polsce mam wrażenie że takich osób brak, także dlatego że nauka jest bardzo po łepkach, nie wymaga się znajomości niemal niczego, a uczelnie to w dużej mierze takie fejki, gdzie jedni udają że uczą, inni że coś się nauczyli, a na to wszystko się kradnie państwowy hajs. 
 
Zaryzykowałbym tezę że polskim światem ekonomistów możnaby się nawet nie sugerować, tych ludzi jest bowiem tak niewiele, i nie wiadomo nawet gdzie oni piszą i czy w ogóle coś mówią. Najczęściej nie używają współczesnych mediów, sądzą że ktoś ich może znajdzie w mediach epok minionych- gazetach papierowych które już chyba dość mało osób jeszcze czyta. Dzienny nakład prasy to zaledwie jedna piąta czytelników największej z polskich sieci. Spośród kilkuset znanych mi młodych osób większość nie korzysta dodatkowo z telewizji zasłaniając się brakiem czasu. A na Twitterze czy Facebooku ekonomistów jest nader niewielu.
 
Świecznik współczesnych ekonomistów jest w miarę dobrze rozwinięty w RFN, są tam wyspecjalizowani fachowcy jakich brak w polskim środowisku naukowym (W Polsce tak głębokich specjalizacji niemal brak, ekonomiści są zwykle renesansowymi luźmi nie stroniącymi od badań dziedzin nader różnych, co rzadko przekłada sie na jakość).
 
Niemieccy ekonomiści dość różnie tłumaczą przyczyny kryzysu. Max Otte przytacza przykłady fałszowania i manipulowania zarówno bilansami koncernów tak firm jak i całych państw. Opisana przez niego w książce 'Der Informationscrash" skala przekłamań statystyk każe powątpiewać w poprawność większości prezentowanych publicznie danych. Trzeba uważnie sprawdzić "drobny druk", szukać ewentualnych miejsc gdzie "kreatywni statystycy" mogli nas pościemniać. W Polsce całkowicie bezczelny GUS na całego ściemnia nawet liczbę ludności kraju, o takich wskaźnikach jak PKB nawet nie wspominając. Naściemniać można wiele, wystarczy np. wywalić deprecjację budynków komunalnych czy infrastruktury i PKB miast spadać, zaczyna rosnąć. Pola do ściemniania także dla polskich speców od pucowania statystyk są megawielkie. 
 
Ostatnio Max Otte jeździ wycieczkami po bankach. Oto banki są współtwórcami obecnego kryzysu i osiągały z tej sytuacji korzyści. Banki chcą by kraje były pozadłużane, by brakowało płynności na rynku, by zaciskała się pętla zadłużenia a inne kraje rzucały tonącym kasę, którą zjedzą oczywiście pływające dookoła wielkie ryby finansjery. Gospodarcze trudności akurat tym ludziom są na rękę. 
 
Nagle pojawił się wielki i nieprzyjemny gracz który ani chybi zechce nas, społeczeństwo, wydymać, kolokwialnie mówiąc. Wg Otte nie ratujemy żadnej Grecji, Portugalii i innych stworów z krainy "PIIGS". Ratujemy banki które pożyczyły tym niezbyt wypłacalnym krajom pieniądze a teraz nie chcą ich w swoich bilansach spisać w straty. Niby obiecywano reformy, zaciskanie pasa, ale nic sie nie dzieje. Lobby banków spekulacyjnych jest zbyt silne- tłumaczy niemiecki guru. "Oni sobie niemal sami piszą normy"- stwierdza. Wg Maxa Otte trzeba po prostu dopilnować by bankructwo Grecji stało się faktem, by w bilansach te długi spisano na straty, a my wówczas przestaniemy być niewolnikami wyciskających soki z naszych gospodarek finansowych lobby, nader zadowolonych z bilionów długów, za które zgarniają miliardowe odsetki.
 
Nie tylko Nouriel Roubini pisze o drugim dnie kryzysu który rozpoczął się jeszcze w 2008 roku. Oczyszczanie układu jeszcze się nie powiodło, na przeszkodzie stoi moral hazard- czyli choćby to że w przypadku poroblemów bankierzy mogą sięgnąć do kieszeni cieciowatych, zmanipulowanych przez nich obywateli. Wg Otte sytuacja ma się drastycznie pogorszyć, a i tak niezależne media krytyczne piszą o casusie Grecji jako o wygodnej zasłonie dymnej dla bardzo kłopotliwej finansowej sytuacji Waszyngtonu i Londynu.
 
Nowa sytuacja gospodarcza pokazuje że karty dziś rozdają właściciele banków, stanowiący ultrawpływowe lobby, często posądzane o demoniczność. Jeśli z uwagą prześledzimy życiorysy takich finansistów jak np. bankier David Rockefeller Sr, zauwżymy ich ogromne wpływy, dziwnym trafem wywołane powiązaniami towarzyskimi ze świecznikiem polityki jak i służb specjalnych. Jego zaufany współpracownik Allen Dulles był np. szefem CIA- Centralnej Agencji Wywiadowczej w USA, i przekazywał mu dość rozległe inforamcje o działaniach Agencji. W niektórych przypadkach interesy gospodarcze firm amerykańskich w takich krajach jak Chile chroniono metodami zamachów stanu - jako przykład przytacza się sprawę chilijskiego odziału Chase Banku i sprawę zamachu na lewicowego Salvadora Allende.
 
Bankier otarł się aż o dwa zamachy stanu "sponsorowane" przez USA. Łączny majątek jego rodziny jest szacowany na 110 mld dolarów USA. bliskie znajomości łączyły ich z szefami amerykańskiej rezerwy federalnej FED, doradcami prezydentów, jak i samymi politykami ze świecznika. Jednocześnie osoby z tego klanu są członkami niezwykle wpływowych instytucji świata polityki, mając tak eksponowane pozycje jakie mają wysokiej rangi politycy.
 
Amerykański przyjaciel tego klanu, Aaron Russo, nieżyjący już biznesmen i  producent filmowy w wywiadzie dla kontrowersyjnego dziennikarza Alexa Jonesa opisał jak dowiedział się od Nicholasa Rockefellera jakoby ten wielki amerykański klan wiedział już wcześniej o mającym nastąpić ataku na WTC. Russo przedstawił Rockefellerów jako jedną z grup trzymających władzę w USA, obok członków organizacji takich jak Fed i CFR. Jednocześnie przedstawił tą rodzinę jako grupę diabolicznych zakulisowanych graczy działających radykalnie w swoim własnym interesie powiększania zakulisowej władzy. Słowa Aarona Russo były dość poważnym oskarżeniem i wiele mediów obawia się je przytaczać jako zniewagę, przeciwko której jej ofiary nie mogą się bronić.
 
Gdzie leży prawda, nie wiadomo. Powiązania pokazane choćby na przykładzie klanu Rockefellerów wskazują że istnieją bankierzy którzy zrośli się ze światem polityki czy służb specjalnych. Ich pozycje wydają się niezatapialne, a ich banki- mogą być określane jako zbyt duże by upaść, także dzięki ich prywatnym powiązaniom. Także w Polsce mamy do czynienia z podobnymi wpływowymi rodzinami, grupami. Niestety, nie są one zbyt wyuzdane intelektualnie, ich media zaniżają poziom intelektualny społeczeństwa, oni sami kręcą się w dość wyśmiewanych wśród ludzi kultury kręgach, wydając się do cna popkulturowi, tabloidowi, jakby intelektualnie ograniczeni.
 
Ów "polski świecznik" niemal nie ma związków ze współczesnymi elitami miejscowej kultury czy sztuki. Niektórzy z nich w ogóle już tu nie mieszkają, kręcą się między Szwajcarią a własnym zamkiem na Lazurowym Wybrzeżu. Inni są zamknięci w rodzinnych gronach, wyalienowani z jakiegokolwiek niemal życia społecznego. Zakulisowi gracze mogą wystawiać, finansować i organizować zza kulis własne partie. Także dlatego że sami, jako biznesmeni, nie mają czasu zajmować się polityką, ale chcą mieć jakieś wpływy. 
 
W Polsce mało się mówi i pisze o tym co toczy się za kulisami. Wielu tycoonów polskiego biznesu to w istocie godne krytyki typy, zamknięte na większość współczesności, otoczone nadskakującymi znajomymi chętnymi do kariery, takimi "przyjaciółmi z interesu". Mają "obciachowe" gusty, i są na tyle mało ciekawi towarzysko czy intelektualnie że funkcjonują gdzieś na marginesie społeczeństwa obywatelskiego. Filantropia zamożnych jest w Polsce rzadkością. Osoby z kręgów ekonomicznych opowiadają ile dobrego mogłyby zrobić osoby zamozne w Polsce gdyby zechciały przeznaczyć choć skromne sumy na wsparcie popularyzowania wiedzy ekonomicznej etc.
 
Ale ci ludzie mają chyba inne cele. Nieliczni tylko robią cokolwiek pro publico bono, i owocem ich prac może być choćby i świetna architektura niektórych ich inwestycji. Skoro słynące z filantropii amerykańskie klany oskarża się o zakulisowe machinacje i niecne zamiary, to co powiedzieć o polskich możnych, mających wszelką filantropię w zadnich czeluściach swoich wnętrzności? Ja osobiście jestem przerażony typologią "polskiego możnego", wyrwanego jakby z epoki jeszcze modernizmu. To także dzięki nim ten kraj znajduje się w obecnej sytuacji.

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka