regikur regikur
550
BLOG

Gruntowa historia Biblioteki Raczyńskich. Otwarcie nowego gmachu

regikur regikur Kultura Obserwuj notkę 5

 

Z końcem czerwca odbędzie się długo oczekiwane otwarcie nowego gmachu Biblioteki Raczyńskich. Uroczystość zapowiada się okazale. Nie ma zresztą czemu się dziwić, przecież to historyczna pamiątka i chluba Poznania. Sukces święcić będzie wielu. Jak w porzekadle. A tak na prawdę jest to sukces mieszkańców Poznania, którzy nie milczeli, gdy dalsze jej trwanie stanęło pod znakiem zapytania, i którzy czternaście lat temu swoimi manifestacjami i protestami uratowali słynną książnicę przed unicestwieniem. Było już wtedy wiadome, iż to, co spotyka Bibliotekę, dzieje się za zgodą władz miasta. Blisko 200-letnie jej dzieje nie znały przypadku, by ktokolwiek śmiał kwestionować jej istnienie. Nie czynił tego ani niemiecki zaborca, ani komunistyczne władze. Stało się to możliwe teraz.

Czy na działce fundacji Edwarda hr. Raczyńskiego powstanie gmach Telekomunikacji?

To szokujące pytanie pojawiło się po raz pierwszy publicznie w lutym 1999 r. na łamach bibliotecznego czasopisma „Winieta”, która ujawniła skrywany przez kilka lat fakt, że oto Biblioteka Raczyńskich została pozbawiona swej własności. Jej grunt oddano w wieczyste użytkowanie Telekomunikacji Polskiej SA. Sprawa wyszła na jaw, gdy Dyrekcja Biblioteki zintensyfikowała działania na rzecz jej rozbudowy, której odwlekanie nie mogło już wchodzić w rachubę. Okazało się wtedy, że grunty, w które wyposażył swoją fundację Edward Raczyński, a którą to fundację „temu miastu tytułem własności w wieczne nadał posiadanie”, zmieniły właściciela. Stała się nim Telekomunikacja Polska S.A na podstawie decyzji wojewody poznańskiego z 1993 r. o ustanowieniu TP S.A. wieczystym użytkownikiem tego terenu. A w czasie, gdy rozpoczęto starania o rozbudowę Biblioteki, Telekomunikacja finalizowała proces prywatyzacji i właśnie uzyskała wpis do księgi wieczystej. Fakt ten znosił wolę Darczyńcy. Według opinii prezydentów Miasta, decyzja ta była „nieodwracalnie rozstrzygnięta”.

Poznaniacy byli innego zdania

i postanowili trwać przy swoim. Działanie rozpoczęto subtelnymi posunięciami, a mianowicie perswazją na łamach prasy. Red. Andrzej Niziołek na łamach „Gazety Wyborczej” zainicjował dyskusję, która rozwinęła się w kolejnych numerach pisma obszernymi publikacjami biorącymi w obronę Bibliotekę Raczyńskich. Podnoszono w nich fakt, że Biblioteka stanowi część dziedzictwa narodowego, któremu należy się szacunek i troska o jego zachowanie dla przyszłości oraz wskazywano na jej kulturotwórcze funkcje, podkreślając przy tym ścisły związek z dziejami Wielkopolski i jej obywatelską tradycją; pojawiły się nowe projekty dalszego rozwoju. Siła argumentacji w niewielkim tylko stopniu okazała się skuteczna, bo mimo dużego rozgłosu i wagi sprawy, prezydent miasta nie zajął stanowiska wobec społecznych postulatów, natomiast przyszłą jej siedzibą postanowił uczynić Centrum Kultury Zamek. Biblioteka Raczyńskich miała więc opuścić swoje historyczne miejsce i znaleźć lokum w pruskim zamku (!) po to, by dogodzić nowemu właścicielowi gruntu. Stało się jasne, że nie będzie łatwo, bo wola Poznaniaków najwyraźniej się nie liczyła, a ranga sprawy była tu bez znaczenia.

Tak zaczął się ostatni dramatyczny rozdział dziejów

rozbudowy Biblioteki Raczyńskich. Miały one swoją długą, trwającą ponad wiek historię. Swą działalność Biblioteka Raczyńskich rozpoczęła z datą 5 maja 1829 r. na podstawie statutu przyznającego jej fundusz na uposażenie, na który składały się dochody z dóbr pleszewskich i kwot złożonych w jednym z warszawskich banków. Podjęte wobec nasilającej się germanizacji dzieło Raczyńskiego wyprzedziło powstanie Bazaru (1841) jako polskiego centrum życia społecznego, gospodarczego i kulturalnego oraz o kilka dziesiątków lat – Towarzystwa Przyjaciół Nauk (1857) i Teatru Polskiego (1875), które w ówczesnym czasie stanowiły dynamiczne bastiony polskości. Ze względu na cenny księgozbiór Biblioteka stała się poważnym ośrodkiem badawczym. Otwarta dla każdego „bez różnicy osób” służyła nie tylko Wielkopolanom.

Gmach Biblioteki stanął na zakupionej specjalnie do tego celu w 1821 r. parceli u zbiegu dzisiejszego placu Wolności i Alei Marcinkowskiego, obejmującej ok. 2320 m kw. Budynek, który tutaj powstał, był wtedy i pozostaje do dzisiaj jednym z najpiękniejszych w Poznaniu. Jego wizję czerpał Raczyński z architektury Luwru. Wskutek stałego powiększania się księgozbioru już od połowy XIX w. zmieniła się kilkakrotnie jego wewnętrzna organizacja, a pod jego koniec okazało się, iż budynek jest za mały. Fundator przewidział taką sytuację i dlatego zapewnił Bibliotece odpowiednio dużą parcelę pod przyszłą rozbudowę. Niestety, wybuch wojny zniweczył te plany. Nie zdołano tego projektu zrealizować także w wolnej już Polsce, bowiem zabezpieczenia finansowe, w które Raczyński wyposażył Bibliotekę, przepadły w czasie wojny jako zastaw pod pożyczkę wojenną dla Niemców. Druga wojna pozostawiła zrujnowany gmach, który później odbudowano z zamysłem jego rozbudowy na przyległym doń własnym gruncie. Zmieniono wtedy rozkład wnętrza pod kątem połączenia zabytkowego gmachu z planowanym nowym. Tymczasowo Biblioteka zajęła dodatkowy budynek przy ul. Św. Marcin 65, który właśnie teraz opuszcza. Nigdy projektu rozbudowy Biblioteki nie porzucono, tym bardziej że grunt przeznaczony na ten cel ciągle pozostawał jej własnością. I nagle miało się to zmienić!

Bezradność miasta wobec zaistniałego faktu przejęcia przez TP S.A. własności Biblioteki, stała się impulsem do spontanicznego powołania przez grono osób Towarzystwa Przyjaciół Biblioteki Raczyńskich, które przejęło inicjatywę w dążeniu na rzecz przywrócenia jej gruntów; prezesem TPBR został prof. Jacek Wiesiołowski.

W obronie Biblioteki Raczyńskich

Duża mobilizacja i zaangażowanie przyniosły efekty. Ale też przytomnie myślący mieszkańcy Poznania szybko zareagowali i podjęli rzuconą myśl. Zorganizowany przez Towarzystwo dla ratowania Biblioteki Raczyńskich 22 czerwca 1999 r. happening zgromadził na placu Wolności rzesze ludzi. Witał ich widok książnicy w żałobnym wystroju i spowitą kirem Konstancję górującą na cokole. To zasługa prof. Jarosława Maszewskiego, który wraz ze swymi studentami podjął się oprawy plastycznej całego wydarzenia. Nie zabrakło też wytrawnych piór zaangażowanych w tę publiczną służbę. Scenariusz skreślił Juliusz Kubel, a poeci oraz co śmielsi spośród zgromadzonych zrymowali na tę okoliczność garść wierszy. W poruszających rolach Konstancji i Edwarda wystąpili teatralni aktorzy w strojach z epoki – powabna Kazimiera Nogajówna i dystyngowany Jerzy Garniewicz. A i postacie literackie w osobach Starego Marycha i Borejki z rodziną nie przepuściły okazji do zamanifestowania swojego poparcia. W prowadzonej równolegle akcji zbierania podpisów pod apelem do władz Poznania zebrano ich wtedy 8 tys. Wszystkie one w zmikrofilmowanej postaci zostały wmurowane wraz z kamieniem węgielnym w posady nowego gmachu na wieczną pamiątkę tego wydarzenia.

Manifestacja zrobiła duże i chyba nie tylko artystyczne wrażenie, bo w czasie wakacyjnej przerwy ukazał się w „Życiu Warszawy” artykuł odsądzający od czci i wiary uczestników tego happeningu.

I tak oto bohaterowie czerwcowego protestu, chcąc nie chcąc, pojawili się jeszcze raz na placu Wolności w grudniu. Tym razem użyta symbolika konkretyzowała dosadnie, co myśli na ten temat ogół. A ogół myślał to, co zawarł w napisie na Pomniku Niewdzięczności, który brzmiał „Czemu niewdzięczni? Bo już wszystko wzięli”. Pomnik był okazały, wykonany również w pracowni prof. Maszewskiego, na kółkach i do wielokrotnego użytku. Do listu skierowanego do Prezydenta Poznania i Dyrektora TP SA zamiast podpisów zbierano wycięte z „Głosu Wielkopolskiego” załączniki w postaci podpisanych kuponów, tzw. całusków. Rozbrzmiała pieśń „Żeby książka była książką”, a żniwo literackie i tym razem było obfite: poznaniacy celowali w wyobraźni i rymowaniu moskalików. Prezes Towarzystwa prof. Jacek Wiesiołowski ogłosił zebranym, że według sporządzonych niezależnie opinii prawnych, które posiada Towarzystwo, prezydent miasta ma mocne podstawy do wywłaszczenia Telekomunikacji.

Stało się inaczej. 26 listopada 1999 r. na wniosek Dyrekcji Okręgu TP SA w Poznaniu, w imieniu Prezydenta Miasta została wydana decyzja ustalająca warunki zabudowy i zagospodarowania działek położonych przy Al. Marcinkowskiego 23/24 w Poznaniu dla planowanej realizacji budynku biurowego z apartamentami mieszkalnymi na najwyższej kondygnacji oraz z garażem w części podziemia. Termin ważności 31 grudnia 2000 r.

Dalszy ciąg wydarzeń

Telekomunikacja widząc się właścicielem przyszłego, nastawionego na komercję gmachu, wielkodusznie zadeklarowała odstąpienie w nim 6 tys. m kw. powierzchni użytkowej Bibliotece Raczyńskich. W ślad za tym, 6 czerwca Zarząd Miasta podpisał z TP SA wstępne „Porozumienie” w sprawie wspólnej budowy gmachu Biblioteki Raczyńskich przy Al. Marcinkowskiego. Według tego dokumentu Telekomunikacja pozostaje wieczystym użytkownikiem tego terenu, a po wybudowaniu budynku biurowego sprzeda Miastu 6 tys. m kw. oraz udział w prawie wieczystego użytkowania gruntu za cenę 30 milionów zł. Ustalono także, że Biblioteka miałaby zająć 3 kondygnacje nad ziemią i 5 pięter podziemnych. Miesiąc później odbywająca naradę Komisja Kultury i Nauki Rady Miasta wysunęła zastrzeżenia i doprowadziła do powstrzymania podpisania umowy notarialnej i zaleciła, by Zarząd Miasta wystąpił do Prezydenta Poznania o wywłaszczenie TP SA.

W tej sprawie również Towarzystwo Przyjaciół Biblioteki Raczyńskich ogłosiło swoje stanowisko na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, w którym stwierdza: „Z niezrozumiałych względów władze miasta Poznania zaakceptowały krzywdzący dla społeczności Poznania oraz niezgodny z interesem kultury narodowej stan rzeczy, nie podjęły prób zrewidowania wątpliwych racji Telekomunikacji do działek fundacyjnych, nie upomniały się zdecydowanie o swoją własność, nie wkroczyły na ścieżkę reprywatyzacyjną.[...] W przekonaniu, iż poszanowanie prawa własności, zwłaszcza dóbr bezinteresownie ofiarowanych narodowi aby służyły jego edukacji, jest nienaruszalne w państwie prawa. Towarzystwo Przyjaciół Biblioteki Raczyńskich domaga się przywrócenia stanu prawnego własności działek fundacyjnych zgodnie z wolą Darczyńcy”. Również w prasie pojawiły się liczne nieprzychylne temu porozumieniu głosy. Nad sprawą zapadło głuche milczenie na kilka miesięcy.

Ale już z początkiem następnego, 2001 roku, mimo powszechnie wysuwanych zastrzeżeń i oburzenia społecznego projektem porozumienia z TP SA, 5 stycznia na wniosek T. P. SA. Prezydent Poznania wydał decyzję, w której przedłuża ważność do 30 maja 2002 r., wydanych w grudniu 1999 r. warunków zabudowy i zagospodarowania działek przy Al. Marcinkowskiego. Po tym wydarzeniu Towarzystwo zwróciło się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Poznaniu, przy wydatnej pomocy młodego prawnika Krzysztofa Grzybowskiego, o podjęcie z urzędu postępowania w sprawie stwierdzenia nieważności tej decyzji Prezydenta, uważając, iż wydana została z naruszeniem prawa, bo już po ustaniu w grudniu 2000 r. ważności dokumentu. Samorządowe Kolegium Odwoławcze dwukrotnie przyznało rację Towarzystwu i stwierdziło nieważność decyzji Prezydenta z dnia 5 stycznia 2001 r., co później utrzymał w mocy Naczelny Sąd Administracyjny.

Pomyślny finał

Nim to się jednak stało, TP SA zdążyła jeszcze zmienić warunki zawarte w niedoszłym porozumieniu i zaproponowała Bibliotece 6 tys. m kw. powierzchni, ale już nie użytkowej a tylko ogólnej, a więc łącznie z holami, korytarzami, windami. Z tego 2 tys. m kw. znalazłoby się „nad ziemią”, zaś 4 tys. w kondygnacjach podziemnych, z tym samym udziałem w sfinansowaniu inwestycji, tj. 30 mln zł. Reakcja opinii publicznej na ten akt arogancji, a później orzeczenie Samorządowego Kolegium Odwoławczego sprawiły odwrót od pomysłu wspólnego gmachu Biblioteki i Telekomunikacji. Rozbudowa Biblioteki została postanowiona. W uchwalonym w 2002 r. Wieloletnim Planie Inwestycyjnym zaplanowano pieniądze na rozbudowę,wkrótce ogłoszono konkurs architektoniczny na projekt nowego gmachu Biblioteki, który wygrała firma „JEMS Architekci”.

Nadal niezałatwiona została sprawa gruntu. Tym razem TP SA wysunęła propozycję zamiany działek, na którą władze Poznania przystały. Pod koniec tego roku TP SA zgodziła się na sprzedaż działki za ponad 6 mln zł, a 10 maja 2006 r. Wojewoda Wielkopolski przekazał je nieodpłatnie jako mienie skarbu państwa Miastu Poznań z tytułem pod rozbudowę Biblioteki Raczyńskich.

Teraz, w przeddzień uroczystości otwarcia nowego gmachu Książnicy należy przypomnieć, że powstał on z woli mieszkańców Poznania, którzy przed laty z obywatelskiego obowiązku głośno wyrazili swoje żądanie, przed którym ugięły się władze miasta.

 Regikur

 Jacek Kowalski

Pieśń dziadowska o marności

świata tego i Telekomunikacji (śpiewana przez autora podczas happeningu)

Nic na świecie nie trwa wiele,

Wszystko w świecie kres ma;

Skończą się twe trele,

Telefonio Polska SA.

Skończy się twe dobijanie,

Stawisz się mniej hardzie,

Po biblioteczny grunt po

Raczyńskim Edwardzie.

Patrz Raczyński na nas z nieba,

A za sprawki diable

Spraw, by Parki zgryzły ciut

Telefoniczne kable.

Telefonio, opętana

Kabli tych potęgą,

Czyżbyś się zechciała zrównać

Z jakąkolwiek księgą?!

Rdza do kabli wniknie. Zniknie

Pole magnetyczne

Pozostaną tylko książki

(W tym telefoniczne).

Twoich gmachów brudnoszklanych

Zniknie pycha blada

Przetrwa zaś biblioteczna

Jasna kolumnada. Amen

 

Zobacz galerię zdjęć:

Happening w obronie Biblioteki
Happening w obronie Biblioteki
regikur
O mnie regikur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura