Zbigniew Ringer Zbigniew Ringer
405
BLOG

Dni nowojorskie

Zbigniew Ringer Zbigniew Ringer Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Anismy sie spostrzegli, jak minely trzy tygodnie. Jutro juz powrot do Polski po trzech tygodniach pobytu po drugiej stronie Atlantyku. Tej stronie amerykanskiej. Dopiero co bylo ladowanie na lotnisku Kennedy,ego, a tuz juz czas pakowania kufrow i wyjazdu na to samo lotnisko. I ponownie zdejmowanie butow, przeswietlanie bagazu i scisla kontrola osobista. Ale podobna kontrola przeprowadzana jest przy wejsciu na teren zburzonych przez islamskich terrorystow obu nowojorskich wiez, przeglada sie tez plecaczki i torebki przy wejsciu do muzeow a nawet i do katedry swietego Patryka na Piatej Alei. U swietego Patryka znajduje  sie, powiem przy okazji,  boczny oltarz z Matka Boska Czestochowska. , 
   Swiat oszalal. Ja wiem, ze to sie wszystko robi dla mojego bezpieczenstwa, bo i chcialbym w calosci doleciec do Krakowa, a wczesniej do Nowego Jorku, i zwiedzic muzeum narodowe, a w nim ogladnac moj ulubiony obraz Renoira, czyli pejzaz nadmorski, ucieszyc oczy Picassem, Matissem, Manetem. Pamietasz Jacek nasze sprzed trzech lat wystawanie przed tymi dzielami, ktore urzekaly nie tylko swoja cudownoscia, ale jakby osobistm stosunkiem do kazdego ze zwiedzajacych? I tak chodzimy z Bieta po ogromnosciach MET, potem przedzieramy sie piechota przez zatloczona Piata Aleje i przez wszystkie sasiadujace z nia ulice; pogoda sprzyja. Jest chlodno ale przejrzyscie i nowojorski spacer w poblizu Parku Centralnego, to jakby zwienczenie trzytygodniowego pobytu w Nowym Jorku. Wczesniej byl tydzien w Atlancie, ale to zupelnie inna historia, bo i miasta do siebie zupelnie niepodobne.
   Swiety Patryk okryty rusztowaniami, stale sie tam cos remontuje, przestawia, odkrywa na nowo, caly zreszta Nowy Jork, dzis w sloncu jakby inny niz ten sprzed paru dni, kiedy uciekalo sie przed deszczem do tuneli metra i czym predzej jechalo do domu na Kew Gardens, gdzie cieplo, zacisznie, rodzinnie. Wpadl i Kuba z Kristen, wstapilismy na kolacje do sasiedniej knajpki prowadzonej przez Peruwianczykow, a potem kazde z nas poszlo do swoich domow. Kuba mieszka na Manhattanie, my na Queensie, jednej z pieciu dzielnic  Nowego Jorku. Pozostale, to Bronx, Brooklyn i Staten Island, jak sama nazwa wskazuje to wyspa, polaczona z ladem albo stale kursujacym promem, albo mostem Verazzano, jednym zreszta najladniejszych  chyba mostow swiata. To przez ten most poprowadzony jest rokroczny swiatowy maraton sportowy, w tym roku zawieszony, bo nie bardzo wypadalo robic impreze sportowa, kiedy pol miasta zaznalo katarstrofalnych skutkow huraganu Sandy. Nieopodal wlasnie mostu Verrezano mieszka moj zaprzyjazniony polski nowojorczyk Andrzej, ma z okna piekny widok na rzeke, a spacerowa trasa wzdluz rzeki, to swoista nowojorska frajda dla kogos spoza tego miasta. A moze i dla wszystkich? Z Andrzejem spotkalismy sie u Starbucksa na Greenpoincie, w tej wlasnie polskiej dzielnicy, potem dowiedzielismy sie, ze wlasciciele Sturbacks glosowali na Obame, wiec republikanski dom poczul sie nieswojo. A moze to ja tak odebralem ten gest, niekoniecznie trzeba polityke stosowac na co dzien, chocby sie bylo zagorzalym republikaninem czy demokrata. Jak sie zwal tak sie zwal, na amerkanski moj  czas  kawe w Starbucksie calkowicie zawiesilem
   Z Kuba pare dni temu urzadzilismy sobie godzinny rajd rowerowy wzdluz nowojorskich nabrzezy, mijajac po drodze lotniskowiec Intrepid,z wojny koreanskiej sprzed kilkudziesieciu laty. Na okrecie stoi od niedawna shuttle, czyli jeden z pojazdow kosmicznych klasy "Apollo", ktory kiedys tam wczesniej  wedrowal po niebie. Wzdluz zacumowanych statkow i okretow kilka  cruise'ow czyli statkow wycieczkowych, wozacych pasazerow po pobliskich morzach, zawijajac do portow poludniowo amerykanskich czy karaibskich .Gdzies wyczytalem, ze dziesiedniowoy rejs po Mississippi, glownej rzece amerykanskiej,  to wydatek nieco powyzej tysiaca dolarow, sadze, ze do przelkniecia przez przecietna amerykanska kieszen. 
Chyba nie bedzie tym razem dlugiego spaceru wzdluz i wszerz Parku Centralnego, bo on jakos nam wszystkim nie po drodze, troche sobie krzywduje, pamietam ten park sprzed wielu lat, kedy odbieralem Kube ze szkoly, potem szlismy na spacer kolo jakichs wielkich glazow, juz bym tam dzis nie trafi, Ile to juz lat minelo? Jak zawsze podnieca mnie jednak Piata Aleja, bo to chyba najslynniejsza aleja swiata, Podniecaja swiatla Manhattanu, dwa dni temu przeszlismy oswietlonym do nieptzytomnosci Timesem Square. Za miesiac, wlasnie tu, na Times Square  ognista kula znow oglosi Amerykanom nowy rok. . Ma zreszta to miasto tyle swoich zwyczajow, obrzedow i upodoban, ze kazdy znalazlby tu cos dla siebie, samych parad to doslownie setki.  Mnie wstarczy postac chwile i dwie, podpatrzec ruch na Manhattanie, aby sie przekonac, ze to zupelnie inny swiat, niz ten w Krakowie. Ktos mnie zapytal, czyzbym wiec zamienil dzis te oba swiaty?  Odpowedzialem bez dluzszego zastanowienia - nie. Raz, ze to juz nie te lata, dwa - inny tu zupelnie swiat, trzy, cztery i piec - zbyt glebokie korzenia mamy tam, nad Wisla, aby sie zakorzeniac na stare lata gdzie indziej. A gdzie ja znajde moja Koskowa w Beskidzie Myslenickim, gory i gorki w Beskidzie Wysokim, moja Babia i Pilsko, moje Tatry? Kuba z Kristen jada na narty do Aspen w stanie Kolorado, boje sie, ze mi wystarcza w tym roku Bialka i Bukowina, moze Chopok na Slowacji, chyba nie bedzie w tym sezonie Dolomitow, albo sie jeszcze wszystko odmieni i z Jackiem pomkniemny w te wlasnie gory. Przd parunastu laty  jezdzilem tu raz i drugi w pobliskim Hunter, ale to byl taki moj drobny epizod narciarski. Choc powiem po cichu, ze mam troche satysfakcji z nart na innym kontynencie, choc wiele, wiele lat temu objezdzalem stoki gor kanadyjskich w tamtejszej prowincji Calgary.
A my tymczasem juz powoli na walizkach, Jeszcze dzis i jutro w Nowym Jorku, wieczorem w sobote bedzie lotnisko Kennedy'ego, kolejna porcja rewizji, potem lotowski boeing, Warszawa po osmiu godzinach lotu, chwila czekania na miejscowego embrajera i za chwile Balice i Jarek, ktory zawiezie  na Chopina.
No to do zobaczenia.
PS. nie ma tu polskich zmiekczen, tutejsze maszyny przewiduja co prawda takie osobliwosci, ale duzo z tym roboty. 

Zapiski z Krakowa, ale nie tylko. Jest także o Polsce, o świecie, o przyrodzie, górach i o nartach. Pisane na gorąco, a wydawcą jest mój przyjaciel, Jacek Nowak.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości