RobertzJamajki RobertzJamajki
154
BLOG

Sukcesja władzy, a trzeci rząd Mateusza Morawieckiego

RobertzJamajki RobertzJamajki Polityka Obserwuj notkę 2
Oh, wypisują ludzie w tej sprawie już najdziwniejsze bzdury, a wszystko przez to że PiS przedłużył swoją agonię (władzy) o kolejne tygodnie, otrzymawszy błogosławienie prezydenta Dudy dla Mateusza Morawieckiego w sprawie utworzenia kolejnego już, bo trzeciego Rządu PiS (Zjednoczonej Prawicy).

Jednak czas mija nieubłaganie i już tylko tydzień dzieli nas od udzielenia (lub nie) votum zaufania przez Sejm tej ekipie, nazwanej „rządem dwutygodniowym”..

To jest być może ostatni jego (ostatniego rządu PiS) tydzień i realnie oraz merytorycznie należy rozważyć to, co ta ekipa zamierza jeszcze zdziałać w owym ostatnim tygodniu przed glosowaniem w Sejmie nad wotum zaufania lub (co bardziej prawdopodobne) nieufności oraz jak się ma to do ogólnie pojmowanej sukcesji władzy.

Ja i nie tylko ja, mam wrażenie, że naznaczony stygmatem porażki zespól Mateusza Morawieckiego absolutnie nie jest w stanie używać narzędzi organu wykonawczego, jakimi z powołania powinien się posługiwać, co zresztą pokazał czas, jaki upłynął od jego powstania, połączonego z istną szopką, jaką było zaprzysiężenie przed obliczem Prezydenta Najjaśniejszej w Pałacu Belwederskim w ubiegły poniedziałek.

Normalnego rządu nie ma, nie ma sygnałów o jego normalnej pracy, ale trwa wymiana ognia w przestrzeni medialnej. Cały czas są to mniej lub bardziej udane returny Premiera Morawieckiego, w jego coraz to bardziej osamotnionej walce z obecną (jeszcze) opozycją, która już zaczyna przebierać niecierpliwie nogami, nie mogąc się doczekać sakramentalnego wręcz, poniedziałkowego glosowania..

Le roi est mort, vive le roi !

„Król umarł, niech żyje król!”, to tradycyjna proklamacja wygłaszana po wstąpieniu na tron nowego monarchy w różnych krajach. Pozornie sprzeczne sformułowanie jednocześnie ogłasza śmierć poprzedniego monarchy i zapewnia ciągłość poprzez oddanie hołdu nowemu władcy. To wyrażenie stało się popularnym szablonem frazowym. Biorąc pod uwagę zapadający w pamięć charakter tego wyrażenia (częściowo z powodu epanlepsji „powtórzenia, wznowienia, podjęcie na nowo”. to powtórzenie początkowej części klauzuli lub zdania na końcu tej samej klauzuli lub zdania.), a także jego historycznego znaczenia.

„Hm, to gruba przesada” powiecie, mając to wyrażenie, jako porównanie do końcowego okresu rządu Morawieckiego. Nie ma w nim jednak owej wielkiej przesady albowiem wyrażenie to regularnie pojawia się jako nagłówek artykułów redakcyjnych lub reklam na temat sukcesji lub zastąpienia.

Robert Cecil, jeden z architektów Ligi Narodów, zakończył swoje przemówienie na ostatniej sesji Ligi Narodów stwierdzeniem: „Liga umarła. Niech żyje Organizacja Narodów Zjednoczonych.”, co dotyczyło ponadnarodowego tworu, który miał niewiele wspólnego ze starą Ligą. Dlatego spokojnie można używać tej frazy zarówno wobec (być może) ustępującego rządu Prawicy, jak i wstępującego po nim (być może) rządu Koalicji pod Premierem Donaldem Tuskiem.

Początek i koniec zdania to dwie pozycje akcentu, dlatego szczególną uwagę zwraca się na frazę, powtarzając ją w obu miejscach, choć zastosowana w przypadku polskich (aktualnych) rządów: ustępującego Morawieckiego i wstępującego Tuska ma zupełnie inne znaczenie. Bah! Sugerowanie w tym przypadku ciągłości władzy jest odbierane przez obydwu adwersarzy (Zjednoczona Prawica contre Koalicja Obywatelska z przyległościami), jako potwarz. Pomińmy milczeniem obustronne zdziecinnienie polityczne i iście szczeniacki upór i wgłębmy się je3szcze bardziej w poważne korzenie Prawa Sukcesji.

Oryginalne sformułowanie zostało przetłumaczone z języka francuskiego: „Le roi est mort, vive le roi!”, które po raz pierwszy zostało ogłoszone w momencie wstąpienia na tron francuski Karola VII po śmierci jego ojca Karola VI w 1422 r. We Francji deklaracja była tradycyjnie dokonywana przez księcia Uzès, starszego para Francji, gdy tylko trumna zawierająca szczątki poprzedniego króla zeszła do tradycyjnego miejsca pochowku władców Francji, pod sklepienie bazyliki Saint-Denis w północnym Paryżu (obecnie). Wyrażenie wyrosło z prawa „le mort saisit le vif„ mówiącego, że przeniesienie suwerenności następuje natychmiastowo w chwili śmierci poprzedniego monarchy. „Król nie żyje” to ogłoszenie monarchy, który właśnie zmarł. „Niech żyje król!” odnosi się do następcy tronu, który natychmiast wstępuje na tron po śmierci poprzedniego monarchy i tym samym zapobiega okresowi bezkrólewia (interregno) i związanemu z nim ryzyku anarchii.

W tamtym czasie francuski był głównym językiem szlachty w Anglii, a proklamacja szybko została przyjęta jako idealnie reprezentująca tę samą tradycję – która w Anglii sięga 1272 roku, kiedy Henryk III zmarł, podczas gdy jego syn Edward I walczył w Krucjacie. Aby uniknąć ryzyka wybuchu wojny o sukcesję w związku z kolejnością sukcesji, Rada Królewska ogłosiła: „Tron nigdy nie będzie pusty; kraj nigdy nie będzie pozbawiony monarchy”. W ten sposób Edward został natychmiast ogłoszony królem i panował zaocznie, dopóki nie dotarła do niego wieść o śmierci ojca i nie wrócił do Anglii.

Kolejnym przykładem jest ponownie francuska rodzina królewska. We Francji Ludwik XV był poprzednikiem Ludwika XVI. Po śmierci Ludwika XV około godziny 23:00 w dniu 10 maja 1774 r. pozorny następca tronu Ludwik August, Delfin Francji, natychmiast został królem Francji Ludwikiem XVI.

Idźmy dalej; w Danii premier wygłasza podobną proklamację po śmierci monarchy – Kongen leve, kongen er død (Witaj królu, król nie żyje) – z balkonu pałacu Christiansborg (budynek duńskiego parlamentu). Ta deklaracja jest oficjalna i oznacza wstąpienie nowego monarchy bezpośrednio po śmierci starego. Stało się tak, ponieważ Fryderyk III zniósł tę ceremonię wraz z wprowadzeniem w 1660 r. monarchii dziedzicznej i absolutnej. Król był teraz zwierzchnikiem i odpowiadał tylko przed Bogiem, więc korona stała się prawem pierworodztwa, a nie czymś, co można było nadawać dopiero po śmierci ojca, akceptacji szlachty i kościoła. Wraz z wprowadzeniem monarchii konstytucyjnej w 1849 r. władza monarchy nad państwem została ponownie ograniczona, ale jego roszczenia do tronu pozostały niekwestionowane i absolutne.

W niektórych monarchiach, takich jak Wielka Brytania, zwykle unika się bezkrólewia, odwołując się do idei natychmiastowego przekazania władzy (tj. następca tronu zostaje nowym monarchą natychmiast po śmierci swojego poprzednika). To słynne zdanie oznacza ciągłość suwerenności, związaną z osobową formą władzy zwaną Auctoritas. Inaczej jest w niektórych innych monarchiach, gdzie panowanie nowego monarchy rozpoczyna się dopiero koronacją lub innym formalnym lub tradycyjnym wydarzeniem.

Na przykład w Rzeczypospolitej Obojga Narodów po wygaśnięciu dynastii Jagiellonów wybierano królów (Prawo Elekcji), co często prowadziło do stosunkowo długich interregno. W tym czasie prymas Polski pełnił funkcję interrexa (władcy między królami). Słynna teoria „dwóch ciał króla” Ernsta Kantorowicza (1957) ukazała, w jaki sposób auctoritas (Kantorowicz użył tu synonimu dignitas) zostało przeniesione z nieistniejącego już władcy na nowego. To jest dopiero ciekawe, dlatego pozwolę sobie na jeszcze dalszy odjazd od głównego wątku.

W 1957 roku niemiecko- żydowski badacz Ernst Kantorowicz opublikował swoje arcydzieło „Dwa ciała króla”, które zgłębiało, jak brzmi podtytuł tomu, „średniowieczną teologię polityczną”. W książce prześledzono, w jaki sposób teolodzy, historycy i prawnicy zajmujący się kanonami w średniowieczu i wczesnej epoce nowożytnej (tzw. dluga epoka industrialna: tj. renesans, oświecenie, epoka pary i elektryczności) rozumieli „króla” zarówno jako śmiertelną jednostkę, jak i instytucję wykraczającą poza czas. Opierając się na różnorodnych źródłach tekstowych i wizualnych, w tym na Szekspirze i Dantem, „Dwa ciała króla” wniosły znaczący wkład w sposób, w jaki historycy i politolodzy zaczęli rozumieć ewolucję idei dotyczących władzy, sukcesji i charyzmy nadanej jednej osobie a transpersonalne koncepcje sfery lub państwa w „starej” Europie. Książka pozostaje klasyką w tej dziedzinie, a poza tym, to jest temat na notkę. Kontynuując jednak..

W Królestwie Tajlandii, na zakończenie ogólnokrajowego przemówienia telewizyjnego wygłoszonego 13 października 2016 r. w sprawie śmierci króla Bhumibola Adulyadeja, Premier ogłosił, że „Jego Królewska Mość Król Bhumibol Adulyadej, Rama IX, nie żyje. Niech żyje Jego Królewska Mość, nowy Król”. Jednakże sukcesja królewska w Tajlandii nie jest automatyczna i Vajiralongkorn nadal pełnił funkcję księcia koronnego aż do jego formalnego przystąpienia i ceremonii proklamacji w dniu 1 grudnia 2016 r.

W Wielkiej Brytanii i innych królestwach, które zezwalają na sukcesję tronu kobiet, w stosownych przypadkach „król” można zastąpić słowem „królowa”. Bon, a teraz wracajmy do naszych, jakże ciekawych czasów..

Rys historyczny pokazuje w zasadzie Prawo Sukcesji, ale w zastosowaniu do współczesnej, polskiej „teologii politycznej” aż zgrzyta niedopasowaniem, czyżby?

To jest być może temat do kontynuacji..

RobertzJamajki


WordsbaseRobertzJamajki

Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok Zapraszam na mój blog: https://robertzjamajkisite.wordpress.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka