rolikman rolikman
169
BLOG

Zapiski Manarchisty - blog T. Gabisia

rolikman rolikman Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Niech żyje manarchia – mać pariadka!

Moje krótkie ideowe bio: zaczynałem w zamierzchłych czasach jako polityczny marzyciel i anarchista , byłem zwolennikiem (intelektualnym) radykalnej lewicy spod znaku rewolty studenckiej 1968 roku, fascynowałem się kontrkulturą, heavy rockiem w typie Black Sabbath i poezją Nowej Fali. W latach 1980/81 XX wieku przyłączyłem się do socjaldemokratyczno-syndykalistycznej lewicy, w 1984 roku porzuciłem lewicowe utopie i przeszedłem na prawicę – zostałem konserwatywnym liberałem. Potem byłem: monarchistą, libertarianinem, narodowym konserwatystą, konserwatywnym rewolucjonistą, europejskim imperialistą, postkonserwatystą. W końcu postanowiłem porzucić wszelkie etykiety, szyldy i ideologiczne naklejki jakie lubimy sobie przeklejać na czoło. Jednak po zastanowieniu doszedłem do wniosku, że nie mogę być nieuprzejmy i kiedy ktoś zapyta mnie „Kim Pan jest?”, to muszę wszak jakoś odpowiedzieć. Złożę przeto zdecydowaną deklaracją ideologiczną: „Jestem manarchistą”. Ponadto, powiedziałem sobie, gdyby przyszło mi brać udział w jakiejś masowej demonstracji albo wielotysięcznym wiecu, to jaki okrzyk wzniósłbym? Miałbym milczeć? A tak zawsze będę mógł wywrzeszczeć co sił w płucach: „Nie żyje manarchia! – mać pariadka!” I zaintonować piosenkę zespołu Dezerter:

Manarchia w samym środku mojej głowy
Mój mózg pracuje niezależnie
I nikt mi nie może zakazać myślenia
Manarchia w głowie to początek wyzwolenia

Jako manarchista mam ewidentną skłonność do nominalizmu, lubię powracać do wiersza Alfreda Anderscha „Nominalizm” z tomu empört euch der himmel ist blau

pewnego ranka wiosną
roku 1100
zakończył swoją pracę
przy dzbanie
z białej gliny
który zamierzał wypalić, ale
nie pokrywać glazurą
lecz nie wsunął go
do pieca
nie położył także nowego kawałka gliny
na tarczę garncarską
lecz zabrał suchy prowiant
do torby
opuścił saint césaire
i wędrował
dwadzieścia dni
przez lasy
kryjąc się przed rycerzami
tylko niekiedy zatrzymując się w jakiejś pustelni
lub w zagubionym klasztorze
albowiem usłyszał
że w paryżu człowiek nazwiskiem
roscelin
nauczał
iż pojęcia nie są niczym innym jak
flatum vocis
głosowym tchnieniem
i w rzeczywistości
istnieją tylko
pojedyncze przedmioty
rzeczy
to wydawało mu się
usprawiedliwieniem
jego egzystencji
kiedy rozmyślał
że po nim
nie pozostanie nic
poza kilkoma garnkami
z gliny

Dwóch Francuzów, którzy się nie znają, siedzi w kafejce późnym popołudniem, czytają swoje gazety i popijają kawę. Nagle jeden z nich zwraca się do drugiego i pyta: „Niech mi pan powie, lubi pan Żydów?”. Drugi podnosi głowę znad gazety i mówi: „Nie” . Po chwili pierwszy znowu pyta: „Czy lubi pan katolików?”, „Nie” – pada odpowiedź. Kolejne pytanie: „Czy lubi pan muzułmanów? – „Nie”. I znowu :”Czy lubi pan Anglików?” – „Nie”. Wreszcie pada pytanie: „Czy lubi pan Francuzów?”, „Nie”. Pierwszy ze zdumieniem pyta: „To kogo u licha pan lubi?”. Drugi odpowiada: „Lubię swoich przyjaciół”. I powraca do przerwanej lektury. Ten drugi Francuz musiał być manarchistą.

(...) 

Tomasz Gabiś 

Przeczytaj pierwszą częśc "Zapisków Manarchisty" na Nowej Debacie 

rolikman
O mnie rolikman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości