Roman Mańka (autor zdjęcia - Jerzy Mosoń)
Roman Mańka (autor zdjęcia - Jerzy Mosoń)
Kurier z Munster Kurier z Munster
2523
BLOG

Moment krytyczny

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 45

W niektórych sondażach SLD zbliżył się do PO; jednocześnie toczy się gra wewnątrz czołowych partii politycznych, Macierewicz został drugą osobą w PiS, trwa grillowanie Schetyny w ramach PO. Co to wszystko oznacza? Można sformułować trzy kluczowe scenariusze rozwoju sytuacji politycznej w Polsce.

Wariant pierwszy, zmiana wicelidera. Jeżeli doszukiwać się momentu krytycznego w procesie regresu notowań sondażowych PO, to można go zilustrować w ten sposób: wyobraźmy sobie trzy słupki: niebieski, który oscyluje w przedziale pomiędzy 36 a maksymalnie 40 proc.; drugi, pomarańczowy, schodzi poniżej 20 pkt.; oraz trzeci, czerwony, przekraczający próg 15 proc. Są jeszcze słupki, tęczowy, w optymistycznym scenariuszu osiągający 7 proc.; i zielony, balansujący pomiędzy 5 a 7, ale obydwa mają znaczenie inne niż bezpośrednia walka o zwycięstwo.   

Krytyczny moment dla PO, ale paradoksalnie również dla PiS, zdarzy się wówczas kiedy drugi słupek zostanie wyprzedzony przez trzeci; wtedy nastąpi przepozycjonowanie notowań, zamiana miejsc na pozycji (wice)lidera. To może przeorientować zachowania wyborcze w elektoracie centrolewicowym. Do głosu dojdzie pragmatyzm wyborczy, doorientowywany w kontekście domniemania skuteczności powrotu PiS do władzy.

Mówiąc obrazowo: trzeci słupek po wyprzedzeniu drugiego zacznie go zjadać, dodatkowo karmiąc się również słupkiem (dziwnym) tęczowym i ruszając w pogoń za słupkiem pierwszym, który na finiszu może zostać dopadnięty.

Największe szanse na zwycięstwo w wyborach parlamentarnych roku 2015 będzie miał ten podmiot który dla centrolewicowych wyborców stanie się swoistą rękojmią zatrzymania PiS w marszu po władzę (zaporą dla PiS).

Ta wersja rozwoju wydarzeń politycznych posiada jeden słaby punkt. Na razie nie widać aby SLD dysponowało dobrym kandydatem na prezydenta, a w roku 2015 nastąpi kolejna polityczna koniunkcja, wyborowy prezydenckie nałożą się na parlamentarne. Pociągnie to za sobą zwiększenie roli czynnika personalnego w walce o zwycięstwo parlamentarne. Pewne rzeczy mimo iż mają słaby związek formalny, jednak tworzą naczynia połączone i wzajemnie wywierają na siebie wpływ. Silna pozycja Komorowskiego w rankingach popularności to jeden z atutów PO, ale i słabości.

Zahamowanie regresu. Drugi wariant jest inny, dobrze opisuje taktykę jaką obecnie realizuje Tusk. Drugi słupek spada do pewnego momentu, jednak broni się przed atakiem słupka trzeciego. Notowania PO pikują do pewnej granicy, ale w tym punkcie regres zostaje zatrzymany; nie następuje zmiana wicelidera, trzeci słupek nie zamienia się miejscami z drugim. PO przyjmuje pozycję wygodną do kontrataku; rozpoczyna się typowy odwrót, drugi słupek udaje się w pogoń za pierwszym. Do głosu w decyzjach wyborczych znów dochodzi kontekst domniemania prawdopodobieństwa skutecznego powrotu do władzy PiS.  

PO gra obecnie właśnie na ten wariant. Tusk wie, że jeżeli utrzyma się na drugiej pozycji, zachowa szanse na powalczenie o pozycję pierwszą. Wszelkie działania Tuska podporządkowane są temu celowi. Wygaszanie sporów w ramach PO poprzez eliminację wewnętrznych oponentów oraz rekonstrukcja rządu, są przedsięwzięciami zorientowanymi w pierwszej kolejności na zahamowanie regresu sondażowego. Bezpośrednio nie dotyczą rywalizacji z PiS lecz próby utrzymania obecnego status quo, czyli obronienia pozycji wicelidera ankiet demoskopijnych, bo właśnie ten czynnik w przyszłości może odgrywać największe znaczenie w aspekcie rywalizacji z PiS.

Słabym momentem tego scenariusza jest brak świeżości oraz wysoki stopień zużycia wynikający z faktu rządzenia, czyli inaczej mówiąc, postępująca defraudacja wizerunku. Kluczowe jest pytanie, czy PO będzie w stanie odzyskać elektorat który na przestrzeni ostatnich dwóch lat traciła i nadal traci? Na razie ci wyborcy popierają partię której na polskiej scenie politycznej nie ma, zasilając szeregi niezdecydowanych albo osób deklarujących wyborczą absencję.

Petryfikacja elektoratu i blokada konkurencji. Trzeci wariant zakłada zwycięstwo PiS. Aby tak się stało muszą zostać spełnione trzy podstawowe warunki.

Partia Kaczyńskiego musi co najmniej utrzymać dotychczasowy stan posiadania. W tym miejscu wypada pokusić się o dygresję: gdy popatrzymy na awans Macierewicza w hierarchii partyjnej z perspektywy omawianego scenariusza, krok ten wydaje się racjonalny; Macierewicz ma być czynnikiem petryfikującym dotychczasowy stan posiadania, co wiąże się również z poparciem mediów o. Rydzyka oraz innych środowisk (piałem o tym niedawno).

Najwyraźniej Kaczyński wyszedł z założenia, że wystarczy zabezpieczyć to co jest. W pewnych okolicznościach jego kalkulacja może okazać się prawidłowa. Przy 35 proc. poparcia dla PIS, oraz założeniu, że PO nie przekroczy 20 proc. zaś SLD 15, PiS jest w stanie znaleźć się blisko parlamentarnej większości.

Tym sposobem weszliśmy w opis drugiego warunku potencjalnej wygranej PiS: drugi słupek nie może zostać wyprzedzony przez trzeci, ale też nie może odskoczyć zanadto od progu 20 proc.

Najciekawszy jest trzeci warunek który PiS powinien spełnić, o ile myśli o wyborczym zwycięstwie. Zablokowanie PSL-u. Ludowcy po raz pierwszy od 1991 r. nie wchodzą do parlamentu. W sejmie znajdują się jedynie trzy ugrupowania: PiS, PO, oraz SLD. Przewaga PiS jest tak przytłaczająca, że tylko ta partia jest zdolna do sprawowania władzy, nawet w warunkach rządu mniejszościowego, połączonego ze zjawiskiem politycznej korupcji (co już w latach rządów PiS próbowano realizować i obecnie to zjawisko prawdopodobnie również ma w procesie rządzenia miejsce).

PiS powinien zrobić wszystko aby PSL nie wszedł do Sejmu. Ludowcy w realnych wyborach dotychczas przekraczali próg wyborczy, chociaż sondaże niejednokrotnie im tego odmawiały. Decydował klientelizm którym opleciona jest ta partia oraz skuteczne posługiwanie się pierwiastkami personalnymi a najczęściej, obydwa te czynniki razem wzięte. Sondaże mierzą siłę szyldu partyjnego, ignorując znaczenie mikropolitycznych kryteriów nie uwzględnianych w ankietach, takich jak: właśnie klientelizm albo popularność lokalnych wójtów czy prezesów rozmaitych spółdzielni, niejednokrotnie umieszczanych na listach wyborczych PSL.

Na marginesie: praktycznie nikt nie zakłada, że wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych o małej przestrzeni terytorialnej, wywindowałoby PiS na pewną trzecią pozycję na polskiej scenie politycznej, wydatnie zwiększając sejmowe zasoby stronnictwa.

Biorąc pod uwagę efekt synergii, PiS blokując wejście ludowców do parlamentu, może wzbogacić się o kilkadziesiąt mandatów poselskich (chociaż sam PSL posiada 29).

Wbrew pozorom PiS prowadzi obecnie subtelną grę, realizując działania na rozmaitych polach. Słabym punktem tego wariantu jest jego ryzykowność: sporo zależałoby od elementów a przede wszystkim procesów znajdujących się poza PiS, na które jednak PiS w różnoraki sposób może wpływać.

Z perspektywy sytuacji teraźniejszej najbardziej prawdopodobny wydaje się wariant pierwszy (urośnięcie SLD lub szerszej, a także nowej, centrolewicowej formuły o programie socjalliberalnym), ale trzeba wyraźnie zastrzec, że polityka jest sferą dynamiczną i to co dziś wydaje się prawdopodobne, jutro może okazać się political fiction.

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka