Roman Mańka (autor zdjęcia - Jerzy Mosoń)
Roman Mańka (autor zdjęcia - Jerzy Mosoń)
Kurier z Munster Kurier z Munster
884
BLOG

Dylematy Gowina… i Schetyny

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 7

Gowin ma jedną przewagę nad pozostałymi politykami oraz jeden wielki atut: wartości, stanowiące czynnik scalania aksjologicznego. Przykład Kościoła Katolickiego pokazuje, że wartości oraz idee stanowią spoiwo silniejsze niż interesy, – łączą ludzi na zawsze.

Aspekt aksjologiczny. Tak naprawdę po 1989 r. nikomu w Polsce nie udało zbudować się silnej partii politycznej. Wyjątkiem są formacje postkomunistyczne (SLD i PSL), które wyniosłe zaplecze materialne oraz osobowe z czasów PRL. Ugrupowania, nazwijmy je, – postsolidarnościowe, rozpadały się w momencie kiedy utraciły, a właściwie, zaczynały tracić władzę, nie przeżywając własnych liderów (między innymi o tym oraz innych zjawiskach polskiego życia politycznego mówię w wywiadzie rzeka dla portalu internetowego PressMix).

Można zaryzykować prawdopodobną tezę, że jeżeli proces sondażowego dołowania PO będzie pogłębiał się, partia przestanie istnieć. PiS po odejściu od rządzenia wielokrotnie doświadczał wewnętrznych perturbacji. Najlepszym przykładem są jednak AWS i UW które po czterech latach sprawowania władzy zniknęły ze sceny politycznej.  

Diagnoza. To oznacza, że nie działa czynnik scalania aksjologicznego. Partie w Polsce nie organizują się wokół wspólnych wartości lecz jednakowych interesów dorozumianych w kontekście przestrzeni władzy. W polskiej polityce kluczową rolę odgrywają motywacje koniunkturalne, ale nie etyczne (pompowanie kół, korumpowanie za pomocą ofert pracy). Nie ma polityki wartości.

W momencie kiedy ustaje działanie spoiwa materialnego (wspólnych interesów interpretowanych w kontekście rządzenia), a więc kiedy poszczególne podmioty tracą bądź zaczynają tracić władzę, ich członkowie nie znajdują racjonalnych powodów do utrzymywania bytu partyjnego. Przynależność do ugrupowań politycznych jest w Polsce racjonalizowana przecz czynnik wspólnych interesów, rozpatrywanych w kontekście sprawowania władzy.

Analogie. Trochę to wszystko koresponduje z badaniami nad społeczeństwem obywatelskim które prowadził prof. Piotr Gliński zanim zdecydował się wejść do polityki i został kandydatem PiS na premiera rządu technicznego. Ludzie w Polsce wchodzą do organizacji pozarządowych zazwyczaj gdy wiąże się to z ich zatrudnieniem albo innymi korzyściami uzyskiwanymi w zamian za obywatelską aktywność.  Właściwie nie ma autentycznej działalności na zasadzie pro publico bono.

Słabość partii politycznych w Polsce jest fragmentem szerszej rzeczywistości. Nie wykształcono formuły społeczeństwa obywatelskiego. Ludzie funkcjonują w życiu społecznym na zasadzie konsumentów, ale nie obywateli. Na to nakłada się zjawisko obustronnej alienacji: społeczeństwo nie partycypuje w polityce, bo ma poczucie braku wpływu na bieg spraw; jednak z drugiej strony elitom wcale nie zależy aby społeczeństwo było aktywne, gdyż to oznaczałoby konieczność podzielenia się władzą. Mobilne oraz świadome społeczeństwo to wzmocnienie kontroli społecznej a na tym establishmentowi nie zależy.

Zarządzanie w liczbie pojedynczej. Z punktu widzenia państwa oraz demokracji charyzmatyczny model partii politycznych jest na dłuższą metę destabilizujący. Czy można wyobrazić sobie PiS bez Jarosława Kaczyńskiego albo PO bez Donalda Tuska? Gdy na czele rządzącej formacji stoi wódz, wewnątrzpartyjne kryzysy oraz rokosze przenoszą się niemal automatycznie na struktury państwa. Jest to dewastujące dla życia publicznego.

Procesy starzenia. W różnego rodzaju analizach rozwoju sytuacji politycznej w Polsce pomijany jest jeden trywialny wydawałoby się wątek; najbardziej oczywisty, ale przez to trudny do zdiagnozowania. W ramach wielu złożonych procesów politycznych kluczową rolę mogą odegrać procesy biologiczne. One wymuszą ewolucję pokoleniową, choć wśród młodych generacji nie widać polityków o wybitnym formacie.

Obrona postkomunizmu. Dlaczego partie postsolidarnościowe, czyli te które odwoływały się do społecznej strony okrągłego stołu przestawały istnieć w momencie utraty władzy albo zmiany lidera, zaś formacje postkomunistyczne potrafiły te wydarzenia przetrwać. Na pozór wydawać by się mogło że ugrupowania postkomunistyczne były łączone przez jakieś wartości, ale to wrażenie powierzchowne i nieprawdziwe. Kluczową kategorią był również czynnik wspólnych interesów, jednak rozpatrywanych szerzej niż tylko w kontekście sprawowania władzy. SLD oraz PSL przetrwały momenty pozostawania poza przestrzenią rządzenia, dlatego że rozciągnęły sferę wspólnych interesów także na inne obszary występujące obok struktury władzy: parlamentarne, polityczne, a w szerszym sensie, również społeczne. Po prostu chodziło o obronę całego spektrum postkomunistycznego.

Trudna misja. Czy Jarosław Gowin ma szanse na stworzenie liczącej się partii politycznej? Wszystko co zostało powyżej napisane stanowi okoliczności działające przeciwko nowej inicjatywie politycznej. Do tej pory tylko dwa razy udało się stworzyć formacje polityczne na gruzach innych podmiotów albo z niczego, istniejące w mniej więcej niezmienionej formule do dziś: zrobiła to PO w 2001 r. oraz Palikot w 2010. PiS to trochę inna historia, partia Kaczyńskiego przeżyła już co najmniej kilka rozłamów.

Obydwa przypadki łączy jedna wspólna cecha. Zostały zainicjowane na krótko przed wyborami. Stąd łatwiej było dowieźć efekt świeżości do mety. Nowe partie jeszcze nie zdążyły stać się starymi; nie weszły w proces zużywania oraz satyry.

Jest jeszcze drugą wspólna cecha: każdy z rozpatrywanych przykładów miał w lepszym lub gorszym wydaniu, ale na polskie warunki raczej przyzwoitym, zapewnione finansowanie. PO w 2001 r. posiadała pieniądze, analogicznie Palikot 9 lat później. Inaczej PJN który nie dysponował środkami finansowymi, dlatego nie odniósł sukcesu.

Petryfikacja. Stary układ partyjny (czytaj: PO, PiS, SLD, PSL) jest impregnowany. Czynnikiem utrwalającym, betonującym polską scenę polityczną są dwa faktory: ustawa o finansowaniu partii politycznych, dająca przewagi finansowe a przez to logistyczne i marketingowe ugrupowaniom parlamentarnym; oraz czynnik młodych pokoleń (świadomościowy), a wiec ludzi którzy nie pamiętają innej polaryzacji niż PO-PiS, i nawet trudno im sobie wyobrazić coś nowego. Ta ostatnia rzecz może być jednak również precedensem działającym w drugą stronę, na korzyść nowych inicjatyw politycznych.

Do stworzenia liczącej się partii politycznej potrzebne są trzy rzeczy: potencjał wizerunkowy lidera/ów, i ten warunek Gowin w jakiejś mierze zaspokaja; pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze, w tym punkcie jest raczej kiepsko; oraz zaplecze organizacyjne, na dobrą sprawę tego warunku nie spełnia żadna partia w Polsce, co najlepiej potwierdza przykład wewnętrznych wyborów w PO.

Na krótką metę paliwem może być wizerunek lidera, medialna rozpoznawalność w pozytywnym tego słowa znaczeniu wystarczy aby dowieść dobre notowania do wyborów. Ale w działaniu na dłuższy horyzont potrzebna jest marka, która jest czymś więcej niż tylko wizerunkiem, i odnosi się do elementów zobiektywizowanych, posiadających walor realności. Dlatego bez pieniędzy oraz aparatu, a w szerszym znaczeniu, zaplecza politycznego, trudno o sukces w polityce; chyba, że jest się politykiem wybitnym.

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka