R.Zaleski R.Zaleski
2173
BLOG

Białoruski Majdan

R.Zaleski R.Zaleski Białoruś Obserwuj temat Obserwuj notkę 170

Jest inny niż ukraiński. Protesty ubiegłej nocy były największe od kiedy rządzi Łukaszenka, czyli od 25 lat. Godzinę po sfałszowanych prawie wszędzie wyborach, wszystko wyglądało normalnie, czyli władze ogłosiły exit poll, w którym Łukaszenka miał 79% poparcia, a jego konkurentka 6 %.  Opozycyjne badania pokazały prawie odwrotny wynik. 

Po 2 godzinach zaczęły pojawiać się niewielkie grupy na ulicach i wyglądało, że się na tym skończy, ale te grupy szybko przekształciły się w tysiące. Nie są to jeszcze setki tysięcy jak na Majdanie w Kijowie było prawie co tydzień, ale w Mińsku są już dziesiątki tysięcy. Opozycja pisze o 100 tys. No i trzeba pamiętać, że Białoruś to 10 mln mieszkańców a nie ponad 40. I że to pierwszy dzień.

W większości prowincjonalnych miast dominowała opozycja, bo większość sił policyjnych ściągnięto do stolicy. W samym Mińsku też, jednak tam siły Łukaszenki były w stanie nawiązać równorzędną walkę. Pytanie jak długo? W jej trakcie używali coraz ostrzejszych środków: gazu, armatek wodnych, gumowych kul. Została im jedynie ostra amunicja w rezerwie, ale to jak pokazała Ukraina - środek samobójczy.

Demonstracje nawet w niewielkich miastach były na Ukrainie pod sam koniec protestów. Policja tam walczyła do samego końca, na Białorusi praktycznie zastrajkowała w wielu miastach w pierwszy dzień. Opuścili tarcze, nie walczyli z demonstrantami. Może dlatego, że było ich zbyt mało. Choć na Białorusi jest ich rekordowo dużo. 

Różnica jest też taka, że Putin nie oderwie żadnego Krymu od Białorusi. Ani go na to nie stać, bo ropa i gaz są i będą zbyt tanie, a popyt niski. Rurociągi stoją puste. I trwa to już dość długo. „Dienieg niet”.  

Po drugie sytuacja polityczna w Rosji jest podminowana. Prawie tak wielkie protesty jak w Mińsku są co tydzień w Chabarowsku, bez interwencji policji. Jeśli to rozleje się na całą Rosję, nawet Moskwę, to sam będzie w sytuacji Łukaszenki. 

Rosjanie po Krymie wiedzą, że interwencja oznacza sankcje, a te pogorszenie od tamtego czasu pogarszającej się ich sytuacji ekonomicznej. W tej chwili wydają na jedzenie 2 razy większą część swoich dochodów, niż Polacy – prawie 40%. Więc tym razem dołujący poziom poparcia Putina nie skoczy, jak wtedy.

Dla Polski pytanie o to kto będzie rządził na Białorusi, to pytanie czy rosyjskie czołgi będą stały 200 km od Warszawy, czy kilkaset kilometrów dalej. Czy prowadzone będą rosyjsko – białoruskie ćwiczenia „Zapad”, z zajmowania Polski, czy nie. Zmiana władzy na Białorusi, zmienia naszą sytuację strategiczną setki razy bardziej, niż kanał na Mierzei Wiślanej, na który wydajemy 2 mld.   Niezależnie od tego, kto będzie stał na czele Białorusi po rewolucji, będzie musiał robić to, czego chce naród.

Białoruś była kiedyś częścią Rzeczpospolitej, i o tym powinniśmy pamiętać. 

Dlatego oczekiwałbym od prezydenta Dudy, deklarującego kontynuację polityki Lecha Kaczyńskiego, zaangażowania na poziomie Gruzji 2008 roku.

Gospodarka Białorusi jest w jeszcze gorszym stanie, niż rosyjska. Sankcje będą bardzo skutecznym środkiem nacisku. Po ostatniej nocy jest za co. Jasnej deklaracji poparcia potrzebuje opozycja, i to dzisiaj. A Łukaszenkę można traktować tak jak Maduro w Wenezueli, czyli nie uznawać go za prezydenta tego kraju. Itd, itp.

Mam nadzieję, że Polska nie prześpi tej dziejowej dla nas szansy, jaką jest wolna Białoruś.

R.Zaleski
O mnie R.Zaleski

jakość polityki = jakość życia

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka