rossonero rossonero
1016
BLOG

ZADUSZKI

rossonero rossonero Rozmaitości Obserwuj notkę 20

 

W minioną niedzielę odwiedziłem Powązki Wojskowe. Staram się to robić przynajmniej raz w miesiącu. Zapalam lampki na grobach bliskich mojej M, zapalam też znicze w alei Smoleńskiej, choć pewnie bardziej sprawiedliwie byłoby powiedzieć alei Lotniczej. Bo tam nie tylko Smoleńsk 2010, ale także Kabaty 1987, Okęcie 1980, a niedawno dołączył na wieczny spoczynek śp. Marek Szufa.
 
Znicz dla załogi, podpułkownik pilot Robert Grzywna, podporucznik Andrzej Michalak, stewardessy – Barbara Maciejczyk, Natalia Januszko… Mijam kolejne mogiły, Paweł Janeczek, Dariusz Michałowski, Barbara Mamińska, ksiądz Roman Indrzejczyk, Andrzej Przewoźnik, Stefan Melak, Sławomir Skrzypek… Między dwoma blokami przełamanego granitu – dywan zniczy niczym barwny fresk. Kobieta kładzie bukiet białych i czerwonych goździków na jeden z bloków skalnych. Taki sam bukiet widać chwilę później na płycie mogiły generała Błasika. Przystaje na chwilę, w oczach ból i smutek, ale nie złamanie. Złamanie widziałem na twarzy matki, chyba matki jednego z oficerów BOR-u…
 
Rodziny wojskowych na pewno miały kłopoty z poruszaniem się przy grobach ukochanych generałów. Znicz obok znicza, ułożone niemal ciągiem, gdy dokładam nasze światełka – trzeba zrobić nieco miejsca, aby znalazło się kilka centymetrów na kostce brukowej. Ludzie pamiętali, w milczeniu i skupieniu przesuwali się wzdłuż kwatery patrząc na nazwiska wyryte na płytach. Wojciech Lubiński, Kazimierz Gilarski, Andrzej Błasik, Franciszek Gągor… Obok Aleksander Szczygło i Władysław Stasiak.
 
Zatrzymując się na chwilę przy miejscu spoczynku pana Władka Stasiaka (nie umiem inaczej myśleć o nim niż pan Władek właśnie) poczułem się dziwnie. Palące się znicze dawały mnóstwo ciepła, ale nie takiego zwykłego – jak przy większości innych. To ciepło trudne do opisania, niezwykłe i wyjątkowe… I długo nie pozwalało odejść, a pan Władek patrzył na nas ze zdjęcia serdecznym i mądrym wzrokiem.
 
Wracając tą lotniczą aleją usłyszeliśmy za sobą rozmawiające małżeństwo, przemiłych starszych państwa. – Trzeba mieć czas, żeby to wszystko zobaczyć. Tu Smoleńsk, tam powstańcy, niedaleko pomnik ku czci pomordowanych w Katyniu. Muszę kiedyś przyjechać na cały dzień do Warszawy – mówił mężczyzna.
 
Przypomniał mi się wtedy jeden z tekstów śp. Ambiwalentnej Anomalii, wybitnego blogera o niezwykłym umyśle i sprawności pióra, zatytułowany „Szczątki katastrofy”,a kończący się taką oto frazą:Tak, mogę powiedzieć, że mam szczęście, mieszkam w Warszawie i bez specjalnego trudu mogłem tam być.Poczułem wówczas chyba to samo.
 
Na okoliczność dzisiejszych Zaduszek chciałbym zachęcić państwa do lektury, jednego z najpiękniejszych tekstów, jakie napisał śp. AmAn. To nie tylko przepiękny ale i zmuszający do przemyślenia pewnych spraw, którymi zazwyczaj nie zajmujemy się na co dzień, tekst. 24 metry naszego życia.

 

http://aman.salon24.pl/291556,24-metry-naszego-zycia

rossonero
O mnie rossonero

...W HOŁDZIE PAMIĘCI TYCH, KTÓRZY PIERWSI UJRZELI PRAWDĘ O SMOLEŃSKU...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości