rossonero rossonero
642
BLOG

... A MYŚMY PRZECA TEŻ CIERPIELIŚMY

rossonero rossonero Rozmaitości Obserwuj notkę 8

 

Wujaszku kochany!
 
Dawno nie pisałeś, więc żem pomyślał, że ja napiszę do ciebie. Ty tam na dalekiej wyspie ulokowany jesteś, ale do neta dostęp przeca masz więc troszku wiesz co tam u nas siem wyprawia. Nie ma to jednak jak z pierwszej łapy od siostrzeńca wici z kraju raju dostac emalią, no nie?
 
Wiesz tam wujas, że u nas rocznicowo, to już trzydziestak lat jak żeśmy chołocie śróbę dokręcili. No i pod domem generała naszego jak co roku niedobitki i gnoje co to się nasłuchały tetryków i naczytały uczonych niby manifestowali. Pod chajrem wujo – podoba mnie się to coraz bardziej, bo młodsi nasi zasieki ustawili i niemal w pełnej gotowości. Niech tam się wodzu naszemu zdrowie poprawi, to te manifestatnty przyjdą za rok, to może ich się pałą przechrzci, jak za dawnych lat. Sam bym im pomogł, ale wiadomo, szanować siem muszę – tera niech inni, młodzi się wykarzą jak należy.
 
W telewizorach i gazetach ciągle miendlą o ofiarach, że niby ich tam nie polyczono dokładnie i polyczyć się już nie da. I dobrze – trzeba było w domu siedzieć, nie marudzic, że co, władza im się nie podobuje? Jak nie, to won, albo do piachu jeszcze lepiej. A się solidaruchom i reście zachciało – to za swoje przyjeli, a co. No i w ogóle wujas, wiesz jak to wpienia wszystko – ofiary ofiary, a my co? Niebo mieliśmy? Przeca swoje też żeśmy w dupę dostali. Ja żem już nie chce nawet wspominać, bo sam wiesz, jak żem gonił jakiegoś studenciaka, to mi jego ta lala haka podstawila i jak się nie wypieprzyłem na tym lodzie, że kolano strzeliło i do dziś pokulewam. Na szczescie złapali gówniare, a potem to moja Zocha się nią zajęła. Tak jej nery przetszepała, że lalunia jak się wdrapała na kojo to tydzień spała na brzuchu.
 
A Gienka pamiętasz? Jednej nocy, na warcie, a ziąb był niekiepski, golnął se nieco nafty, co mu ją szwagroszczak podrzucił. Cieplej się chłopu zrobiło, to se przysiadł i ćmika zajarał, ale zmyliło go to ciepło, bo w kimę przeszedł. Na szczęscie szeregowy go przebudził, bo chłopina by zamarzł. Ale i tak bez szkody niebyło, bo rękawicy nie założył. Odrywa łapę od pukawki, a tu bul jak cię mogę. Skóra została na stali, a z graby jucha się sączy. Dostał opeer w jednostce, ale potem się odkuł i nawet kariere zrobił. Dziś pomykam do niego na siłkę, zajebiście profesjonalna i z renomą na mieście, nożka już nie ta, ale nad łapą i klatą trza pracowanć, nie? Nigdy nie wiadomo, zawsze można będzie wspomóc władzę i szczeniakowi jakowemu łomot spuścić.
 
A jeszcze ta historia z łazikiem, jak tam Zbynio z ekipą ścigał tych co to podziemne gazetki rozwozili w syrence. Ten z syrenki to niezły kozak, tak im spierdalał, że nasi w rowie wylądowali. Koleżka Zbynia wypadł a ten łazik go przygniótł i tak zdechł na posterunku pod tym żelastwem, bo mu dynię roztrzaskało. A dziś te solidaruchy, chołota o ofiarach, a myśmy przeca też cierpieliśmy, no nie, wujas? I wodza się czepiają, a on schorowany, stary, ledwo dycha to jeszcze go po sądach ciągają, a co on winien? Toć sam nie naparzał nikogo, a poza tym – jaki spokoj był w kraju wtedy.
 
Czego te oszołomy chca od niego? Ostatnio powiedział, że gdyby coś – zrobiłby riplej, i dobrze gada, swój chłop to i wie co robić. Rok temu to go nawet sam prezdent, co to chrabią jest podobno, tak gadał na kampanii – zaprosił go na doradce. Widzisz wujo jaka ta historia zabawna? Myśmy go ścigali kiedyś, zamykali nawet a on nasz się okazał! Taki farbowaniec skubaniutki, ale magistra w dziewięć dni zrobił, no to musi u niego główka pracować, nie dziwota, a co!
 
Kończe wujo, bo zaraz na tą siłkę do Gienka lecę, se poćwiczym i pogadam o starych polakach przy czymś mocniejszym, jak to się kiedyś z pałą latało, a na tą wyspę to chyba żeś niepotrzebnie uciekał, tak se dumam po latach. Ten, co tego klechę zaciukał a potem utopił to nawet w gazecie się zaczepił, a dziś to nawet jaki poseł go broni, że dług swój społeczeństwu spłacił czy coś. A ten twój miglanc, coś mu w klatce łomot spuścił wyżył. Ale tu i tu byś miał jak pączek w maśle, to i nie dziwota, że tam lepiej – cieplej i w ogóle. Niedługo przylecimy z Zochą, to potokujemy na żywo bo pisania to ja nie lubie, bo to i czytać potem trzeba.
 
                                                                                  Twój siostrzeniec ulubiony – Zdzisio
rossonero
O mnie rossonero

...W HOŁDZIE PAMIĘCI TYCH, KTÓRZY PIERWSI UJRZELI PRAWDĘ O SMOLEŃSKU...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości