Zasznurowana Zasznurowana
712
BLOG

Czwarte nie jest pierwszym... ani drugim i trzecim

Zasznurowana Zasznurowana Rozmaitości Obserwuj notkę 3

Jako dzieci wszyscy skazani jesteśmy na swoistą przegraną względem naszych rodziców. Zawsze, bez względu na okoliczności, będziemy pragnąć ich Miłości i zaangażowania, z jednoczesną potrzebą zachowania autonomii duchowo-cielesnej. Paradoks naszych relacji polega na tym, że im bardziej rodzic źle nas traktował, tym silniejszą więź z nimi mamy, tak silną, że aż chorobotwórczą. Psychiatria wie, że nadmierna bliskość jest szkodliwa i że w niej upatrywać należy bardzo wielu problemów natury psychicznej. 

Miłość daje wolność. Miłość rodzicielska buduje w dziecku wolne myślenie i autonomiczne postawy. Niewłaściwe postępowanie z dzieckiem czyni coś przeciwnego i trudno je nazwać Miłością. Jednakże dorosły już człowiek ma obowiązek błędy rodziców w sobie naprawiać - nawet jeśli te reformy w jakikolwiek sposób rodziców "bolą". Jest to możliwe, jest to konieczne, jeśli chce się egzystować szczęśliwie. Powtórzę jednak pierwsze zdanie: musimy liczyć się z tym, że zawsze będziemy w tych zmaganiach na przegranej pozycji. Przykazanie o czci względem rodziców jest nakazem dla nas, ono chroni mnie, jako dziecko nieodpowiedzialnych rodziców, przed odgrywaniem się na nich, przed ich złym traktowaniem, które de facto  uderza we mnie. Tak jesteśmy skonstruowani, że krzywda naszych rodziców jest naszą krzywdą, nawet jeśli jest to krzywda wynikająca z ich własnych grzechów. Zraniona Miłość w moim sercu zawsze taka będzie i nic jej nie naprawi. Błędem byłoby zakładanie, że może być inaczej. Założenie, że zawsze będę cierpieć z powodu moich rodziców, jest pierwszym krokiem ku wyzwoleniu, bo Prawda ma zawsze uwalniającą moc. 

Drugi krok - który u mnie był pierwszym - to powolne uwalnianie się od zbyt silnych więzów z rodzicami: fizycznych i mentalnych.  Od razu uprzedzam, że jest to praca rozłożona na bardzo wiele lat, a może i na całe życie, dlatego że wyuczone w domu rodzinnym mechanizmy wciąż w nas funkcjonują. Jestem wdzięczna Bogu za to, że pozwolił mi na kilka złych związków z mężczyznami, bo w nich dostrzegłam tę swoistą matrycę, której powoli zaczęłam się pozbywać z duszy. Ile jeszcze we mnie tych uszkodzeń? Trudno mi powiedzieć - wciąż za mało siebie znam. Nauczyłam się, że i z matką tworzę toksyczną relację, opartą nie na Miłości, ale na zwykłym uzależnieniu. Wykorzystałam narzędzia, jakie znalazły się w moich rękach wcześniej, by powoli wychodzić z tego "nałogu". Zrozumiałam w nagłym olśnieniu, że zbyt wiele czasu poświęcamy swoim rodzicom, zbyt wiele myślimy o tym, co oni na to czy na tamto powiedzą, jak zareagują, czy będą zadowoleni, czy dadzą zielone światło dla tego czy innego posunięcia. Jakież to niesprawiedliwe wobec Boga, Któremu Jednemu należy się ta cześć i ten czas! Dlaczego nie martwimy się o to, co On myśli, czy On jest z nas zadowolony, czego po nas się spodziewa? ...także, a może przede wszystkim, w kwestii relacji z najlbliższymi.

Zbyt silne więzi z rodzicami polegają w znacznej mierze na lęku, często uzasadnionym. Wiele razy bowiem spotykamy się z ich niezadowoleniem, krytyką, pogardą albo zwykłą zazdrością, więc cały nasz wysiłek skupia się na tym, by tego uniknąć, by to załagodzić albo by wyprzeć ze świadomości. Mimo tego, że powodują w nas ból i dyskomfort, myśl o zerwaniu tych więzów, jest czymś strasznym, ponieważ rozszczepione i nieautonomiczne JA boi się całkowitego rozpadu. I tak rzeczywiście się stanie, jeśli zerwiemy te więzy zbyt gwałtownie, niegotowi do życia w wolności.

Kiedy więc jesteśmy naprawdę wolni? Kiedy jesteśmy gotowi, by odsunąć się i zerwać z tym uzależnieniem? Myślę, że wówczas, gdy nie będzie w nas chęci odwetu za uczynione zło (którego uświadamianie sobie jest równie trudne i przykre). Ale też wówczas, gdy nabędziemy umiejętność mówienia NIE starym schematom, na których opiera się nasza relacja, bez paraliżującego strachu, że coś stracimy albo że spotka nas jakieś wielkie nieszczęście, albo że dotknie nas kara... W takich chwilach jesteśmy szczególnie podatni na oddziaływanie niewspółmiernego do wagi czynów poczucia winy  i to ono, obok lęku, może nas przygnieść do samej ziemi. Trzeba dobrze siebie znać (albo być w tym czasie prowadzonym za rączkę przez psychiatrę i łykać worek leków), żeby zdecydować sie na taki krok. Nie warto narażać siebie na wstrząs, którego nie jesteśmy w stanie znieść. Czasem lepiej nakarmić wampira,  niż stracić spokój i równowagę psychiczną na bardzo długi czas. 

W moim przypadku zdarzyło się tak, że granie na starych zasadach zaczęło zbyt mocno kłócić się z wypracowanym wewnątrz porządkiem, który zakładał całkowite poddanie się Prawu Bożemu, czy też raczej dążeniu do tego ideału. Dysonans, jaki się we mnie narodził, zaczął zagrażać równowadze psychicznej bardziej niż myśl o zerwaniu toksycznej więzi.  Wobec tak zaistniałych faktów musiałam dokonać wyboru, który pociągnął za sobą bardzo konkretne działania. Działania te zaś wymusiły na mnie przyjęcie postawy zaufania totalnego, zakładającego, że bez względu na to, co się wydarzy, nie zwątpię w Bożą Opatrzność. Bowiem drapieżnik sterujący tą relacją zrobi naprawdę wiele, by nie dopuścić do ucięcia niewidzialnej nici łączącej mnie z rodzicem, gdyż będzie wiedział, że - bez dokarmiania go moim strachem i uległością - umrze w mękach. 

Dla mnie jednak największym problemem nie jest samo uwalnianie się (od jakichkolwiek niezdrowych przywiązań), ale zapobieganie rodzeniu się we mnie mojego drapieżnika, gdyż, pochłonięta walką z matką, mogę sama stać się kimś groźnym dla innych. Pokusy, by zbliżyć się za mocno do drugiego człowieka, by go wchłonąć, przejąć kontrolę - są ciche, ale bardzo sugestywne. Spójne i autonomiczne JA, które się buduje i które zaczyna krzepnąć, odsuwa od siebie taką bliskość. Stary człowiek wciąż do niej dąży... ale coraz słabiej. Nowy rozumie coraz lepiej, jaką wartość ma autonomia, i że daje ona realne Szczęście. 

https://www.rozalewanowicz.com/ rozalewanowicz.com Pisarka. Autorka trylogii "Porwana" i powieści "Otwórz oczy, Marianno".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości