Robert Pieńkowski Robert Pieńkowski
483
BLOG

Kto ma wyłączność na używanie liter A, B, C …U, W, X, Y, Z?

Robert Pieńkowski Robert Pieńkowski Kultura Obserwuj notkę 6

Prawo i Sprawiedliwość w warszawskiej kampanii przedreferendalnej użyło litery W jako element graficzny na plakacie nawołującym do odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. Leszek Miller w Kontrwywiadzie RMF FM z 27 IX 2013 r. powiedział „nie wiedziałem … że PiS wpadnie na pomysł, aby literę W, ten … symbol, który przecież dla warszawiaków i nie tylko jest bardzo drogi, zostanie wykorzystany w tak haniebny sposób”. OK! Gdyby Prawo i Sprawiedliwość odwoływało się podczas warszawskiego referendum do najdroższej dla SLD i Leszka Millera symboliki komunistycznej rozumiałbym oburzenie. W kwestii tej symboliki oddaję Millerowi wyłączność. Ale oburzanie się na "symbolikę" powstańczą uważam za całkowicie nieszczere. Pomijam nawet kwestię, czy litera W jest rzeczywiście symbolem Powstania Warszawskiego? Jestem historykiem i przynajmniej ja nigdy takiego skojarzenia nie miałem. No ale dajmy na to mogłem tego nie wiedzieć.


Jednak jako Wrocławianin pozwolę sobie zwrócić uwagę na inny aspekt sprawy. Otóż litera „W” to ewidentny element symboliki oraz heraldyki Wrocławia. Stylizowana litera W to także logo Wrocławia. Próba więc zawłaszczania litery W przez kogokolwiek jest oznaką skrajnej złośliwości. Wara Warszawce i czerwonemu SLD do litery, która jest także ważnym elementem historii i tożsamości mojego miasta. No a co mają powiedzieć mieszkańcy innych miejscowości na literę W: Włocławka, Wałbrzycha, albo Wałcza? Co by było, gdyby mieszkańcy Krakowa mieli roszczenia do litery K wbrew mieszkańcom Kołobrzegu, Koszalina, Konina, czy Katowic? Czy należałoby się zgodzić z hipotetycznymi mieszkańcami Krakowa, którzy uznaliby, że „święta” dla nich litera została „zbezczeszczona” np. w Katowicach, gdzie jakiemuś śmiałkowi przyszłoby do głowy inicjał „należący” do Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa skojarzyć np. z Korfantym? Ta paranoja mogłaby zataczać coraz szersze kręgi, gdyby nie zdrowy rozsądek – mam nadzieję – większości Polaków, którzy na pazerność Warszawki patrzą z politowaniem. Polski alfabet należy jak na razie do wszystkich Polaków. I można się cieszyć, że ktoś jeszcze chce (i na szczęście może) z niego korzystać.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura