Ned Stark Ned Stark
426
BLOG

Proce, obcęgi, kosy i inne gadżety

Ned Stark Ned Stark Rozmaitości Obserwuj notkę 5

To były czasy, że kiedy do dziewczyny z naszych bloków przychodził chłopak z zewnątrz, to obijało mu się ryja. Nie było zmiłuj, bo każdy z nas miał obijanie ryja we krwi. Honorowo, jeden na jeden, jeszcze bez dodatkowego sprzętu. Bo inaczej było, kiedy ktoś chciał uwieść czyjąś żonę, wtedy mogły go spotkać obcęgi i rozżarzone żelazo. I było tak u nas od zawsze, że najpierw obicie ryja, a potem dopiero konwersacja, nie to co na Jeżycach, gdzie od razu kosa w plecy. No tak, ale było od zawsze wiadomo, że Jeżyce to dzicz.

I tak staliśmy na balkonie razem z Jabłuszkiem, kiedy na chodniku nasi obijali ryja jednemu chłopakowi z Głównej. Koleś już pewnie rozmyślał, u którego dentysty wstawić jedynki. Bo zawsze ząb musiał być wybity. Nie było litości.  Koleś musiał bez zębów być dla naszych dziewczyn brzydki, choć dla nas wtedy był ładny. Tak miał wyglądać każdy obcy.Ferajna skończyła, chłopak z zębami w ręce chwiejnym krokiem powłóczył się w kierunku linii horyzontu.

Po widowisku  znudzeni zaczęliśmy strzelać z procy do kotów. I właśnie wtedy zza ściany bloku wyłoniła się na chwilę rozczochrana, czarna głowa. No i okazało się, że Jabłuszko oddał tego dnia jedyny strzał w dziesiątkę. Prosto w oko. A głowa, która stanęła tak idiotycznie na linii ognia należała do najlepszego przyjaciela mojego debilnego kuzyna Aju - Szuszfola.

A Szuszfol to był chłopak, który przyszedł na świat niechciany i został podrzucony na wycieraczkę, zupełnie jak pijackie gówno Okuloka. I tak samo został przyjęty przez Dziuchę. Ze wstrętem i pokorą. Choć myśleli żeby go oddać, albo zadzwonić po milicję, to jednak bali się, ze przy okazji zamkną im melinę. Więc Szuszfol został. A był tak samo pomylony i opóźniony jak mój kuzyn. Ciągle tylko dłubał w nosie, a z ust wydobywały się same "tulwy". Chodził brudny, umorusany i rozczochrany, taki mały, wychudły wypierdek, którego nikt nie lubił. Owłosiony jak małpa, czarny. To jemu pierwszemu wyrósł zarost, a on zapuścił krzaczaste bokobrody.

I tak stał  z krwawiącym oczodołem, kiedy my w dwójkę gapiliśmy się na siebie w szoku. Z wybałuszonymi gałami i do granic niemożliwości otwartymi ustami.

- O kurwa... - pisnął Jabłuszko.

- No.... nie martw się, ma jeszcze drugie - próbowałem pocieszyć.

Razem poszliśmy do domu Jabłuszka, żeby ojciec wymierzył mu sprawiedliwą karę. I byłem przy nim, kiedy sam przekładał się przez kolano. Czułem jak boli, ale i tak to bylo nic, bo Dziuchy baliśmy się bardziej niż pasa. Szczególnie kiedy pas był po dobrowolnym poddaniu się karze.I tak, kiedy już razy zostały wymierzone do drzwi pięścią waliła Dziucha i wrzeszczała tym swoim ostrym jak brzytwa głosem. A my schowaliśmy się w najdalszym kącie mieszkania i udawaliśmy, że czytamy komiksy, choć przyspieszony oddech i kołatające serca nie pozwalały nam się wyciszyć. No w końcu Dziucha zabiła dziecko, jak mawiali najstarsi w piaskownicy.

No i Dziucha w ramach zapłaty za wybite oko zarządała dwóch litrów spirytusu, kilograma kiełbasy śląskiej i dużego słoika ogórków "po warszawsku". Ojciec Jabłuszka zgodził się i jednocześnie poimformował Dziuchę, że tyłek jego syna nie będzie mógł przynajmniej przez tydzień bezboleśnie usiedzieć. Odetchnęliśmy.

Bo wtedy  za każde zło trzeba było zapłacić. To nie to co teraz. Każde zło pociągało swoją nieuchronną karę. Bo liczyła się duma i honor się liczył.

Ned Stark
O mnie Ned Stark

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości