Rybitzky Rybitzky
15832
BLOG

Dlaczego "Opowieść podręcznej" nie ma sensu?

Rybitzky Rybitzky Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

Cieszący się niesłabnącą popularnością serial „Opowieść podręcznej” jest oparty o powieść kanadyjskiej pisarki Margaret Atwood. Atwood za swoją książkę otrzymała szereg nagród przyznawanych autorom literatury science fiction, na czele z prestiżową Arthur C. Clarke Award (była też nominowana do Nebula Award – głównej nagrody literatury SF). Kanadyjka irytuje się jednak, gdy jej książka nazywana jest „science fiction”, jak bowiem sama powiedziała, „science fiction to potwory i wielkie statki kosmiczne”. Zdaniem Atwood, fantastyka to bajki, a jej pisarstwo przewiduje rzeczy, które naprawdę mogą się wydarzyć.
Pani Atwood jest jednak zbyt pewna siebie i swojej wizji. Oczywiście, wiele rzeczy w polityce i życiu społecznym może się wydarzyć. Ba, społeczeństwo opisane przez Atwood jest podobne do takich, które w świecie istniały, albo nawet istnieją obecnie. Ale to treści „Opowieści podręcznej’ wcale nie uwiarygadnia. Z pewnych względów bowiem, treść książki Atwood, a za tym i serialu, nie ma żadnego sensu.
Pokrótce mówiąc, „Opowieść podręcznej” jest osadzona w świecie, gdzie Stany Zjednoczone przestały istnieć na skutek chaosu, który zapanował po serii ataków terrorystycznych na Waszyngton. Władzę na większości terytorium kraju przejęła grupa protestanckich fanatyków religijnych, którzy utworzyli teokratyczne państwo Gilead. A ponieważ ludzkość przeżywa właśnie gigantyczne problemy z płodnością, jedną z głównych cech nowego systemu jest absolutne panowanie mężczyzn nad kobietami – zwłaszcza tymi nielicznymi, które są nadal płodne. To właśnie płodne kobiety stają się „podręcznymi” – niewolnicami „komendantów” (liderów Gileadu) teoretycznie oddanymi im w celach reprodukcyjnych, ale służących raczej do… rozrywki. Pozostałe kobiety podzielone są na szereg kast, tak samo zresztą, jak całe społeczeństwo Gileadu.
W „Opowieści podręcznej” narratorką jest podręczna June Osborne (to imię sprzed rewolucji), będącą też główną bohaterką serialu (przy czym serial już mocno wykracza poza ramy książki). June przeżywa różne perypetie i, zaznaczmy, fabularnie „Opowieść podręcznej” może wzbudzać zainteresowanie. Książka Atwood natychmiast została światowym hitem, a jej pierwszej filmowej ekranizacji dokonano już w 1990 roku (książkę wydano w 1985). Zapewne dzięki talentowi narracyjnemu Atwood czytelnikom i widzom umyka zasadnicza kwestia dotycząca świata przedstawionego w „Opowieści podręcznej” – otóż, wbrew przekonaniu samej Atwood, taki  świat nigdy nie mógłby zaistnieć.
Dlaczego? Owszem, zawsze jest możliwa światowa epidemia bezpłodności. Owszem, jest możliwe powstanie w jakimś kraju teokratycznego sytemu. Ale Gilead w formie opisanej przez Atwood nie mógłby nigdy zaistnieć.
Nawet, gdyby przyjąć, że władzę w Waszyngtonie przejmuje ta, lub inna grupa fanatyków, pojawia się szereg pytań, na którą ani Atwood w książce, ani twórcy serialu nie odpowiedzieli:
Co z amerykańskim wojskiem, zwłaszcza z licznymi oddziałami poza granicami USA?
Co z amerykańską bronią atomową?
Co z gigantycznymi amerykańskimi korporacjami, kontrolującymi znaczną część światowej gospodarki?
W „Opowieści podręcznej” Gilead sprawia wrażenie kraju o bardzo niskiej pozycji międzynarodowej (np. błagającym Meksyk o umowy handlowe, lub drżącym przed kanadyjską interwencją), o gospodarce głównie rolniczej. Gdzie wyparowała amerykańska potęga militarna i ekonomiczna? Przecież zmiana systemu politycznego nie oznacza „wyzerowania” zasobów kraju.
A gdyby nawet, w jakiś sposób, USA zostały „wyzerowane”, to przecież polityka międzynarodowa nie znosi próżni. Wiemy dobrze, co by się stało, gdyby USA nagle zniknęły. Takie kraje jak Rosja (albo Związek Sowiecki, książka ukazała się w 1985 roku) lub Chiny natychmiast wykorzystałyby sytuację. Nawet, jeśli to wszystko nie skończyłoby się III wojną światową (w co wątpię), to i tak pojawiłby się nowy światowy hegemon – od którego działań Gilead musiałby być zależny. Tymczasem w „Opowieści podręcznej” nie ma śladu po czymś takim.
Większość polityki międzynarodowej Gileadu sprowadza się do relacji z Kanadą (hmm, a może to Kanada jest nowym światowym hegemonem?). Północny sąsiad jest ewidentnie negatywnie nastawiony do Gileadu, udzielając azylu uciekinierom. W jednym z najnowszych odcinków serialu dochodzi nawet do aresztowania w Kanadzie jednego z komendantów.
Tymczasem z punktu widzenia władców Gileadu, ich pierwszym ruchem powinien być atak na Kanadę lub zmuszenie jej do uległości. Autorytarny reżim nie mógłby sobie pozwolić na tolerowanie sąsiada jawnie wspierającego opozycję. Zwłaszcza, że granica z Kanadą ma tysiące kilometrów, których nie da się w pełni kontrolować.
Słabość Gileadu można wytłumaczyć trwającą od kilkunastu lat wojną domową. W „Opowieści podręcznej” pojawiają się bowiem czasem informacje o nadal trwających walkach z siłami nie uznającymi Gileadu. Tu jednak wracamy ponownie do pytania: skoro USA się rozpadły i pogrążyły w trwającej kilkanaście lat wojnie domowej, to co na to reszta świata?
Gdyby Atwood umieściła akcję swojej książki w jakimś niezbyt dużym kraju, położonym na uboczu wydarzeń – wtedy nie miałbym tak wielu wątpliwości. Jak już zaznaczałem, w polityce wszystko jest możliwe, nawet powstanie czegoś w rodzaju Gileadu. Ale Atwood (skądinąd znana z niechęci do USA) postanowiła „wyżyć się” akurat na Stanach Zjednoczonych. I dla literackiego efektu zlekceważyła wszystko to, co nie pasowałby to stworzonej przez nią wizji.

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura