Na wydarzenia stulecia najlepsze jest milczenie. Umiar. Zaduma nad losem świata. Titanic tonie, orkiestra gra, nikt nie wie co stanie się jutro.
William wnuk królowej Elżbiety II i Kate Middieton są już małżeństwem. Ślub w Opactwie Westminsterskim był gigantyczną reklamą monarchii. Uroczystość oglądało dwa miliardy ludzi. Anglicy oszaleli z zachwytu. William książę Cambridge i Catherine księżna Cambridge, faktycznie dziewczyna z ludu, z rodu górniczego, są przykładem prawdziwej miłości. A to zawsze chwyta ludzi za serce. Telewizyjne redaktorki mówiły, że panna młoda jest przecudnej urody. Ja uważam, że to przecudna przeciętność z boskimi nogami.
Nie wszyscy byli zachwyceni rozmiarem precyzyjnie wyreżyserowanego widowiska w Londynie. Komunista Józef Oleksy powiedział w telewizji, że to histeria. Znany aktor Jan Nowicki nazwał królewskie wesele kiczem. Moim zdaniem był to pokaz siły monarchii brytyjskiej, z 1400-letnią tradycją. Pokaz zwartości kościoła anglikańskiego.
Niech się młodym dobrze wiedzie. Kiedy ojciec Williama Karol brał ślub z Dianą Spencer też wszystko pięknie wyglądało. Ale zdradził Dianę z Kamillą Parker-Bowles. Po 34 latach wziął z nią ślub. Jednak Elżbieta II postanowiła, że nie Karol zostanie królem Anglii tylko jego starszy syn William. To rozczarowało Kamilę, bo chciała zostać królową. Księżna Diana zginęła w wypadku samochodowym w Paryżu. Miała arabskiego przyjaciela, muzułmanina, który marzył o wejściu do rodziny królewskiej w Pałacu Buckingham, co nie podobało się królowej Elżbiecie II. Słowem – problemy małżeńskie plebsu dotknęły królewską arystokrację. A mnie się zdawało, że wszystko co królewskie powinno być niewzruszonym wzorem dla ludu. Wzorem życia w miłości bez zdrad.
Wydarzeniem stulecia dla Polski była beatyfikacja Jana Pawła II. Ponad tysiąc lat chrześcijaństwa w naszym kraju i Polak papieżem, błogosławionym. Czyż nie jest to krzepiące dla wiernych? Przyszły święty wyszedł z tej ziemi, naszej polskiej ziemi wiecznej niezgody. Polska ma swoje miejsce w historii Europy i świata.
Osama bin Laden, przywódca i legenda Al-Kaidy zastrzelony w Pakistanie przez Amerykanów. Kiedy 11 września 2001 roku Al-Kaida uderzyła samolotami w Word Trade Center w Nowym Jorku – Arabowie tańczyli z radości. Zginęło trzy tysiące niewinnych ludzi. Dziś cała Ameryka tańczy na ulicach i świętuje śmierć Osamy bin Ladena.
Nie będzie pokoju pod oliwkami. Jest mi przykro, że ludzie zamiast żyć w zgodzie, przyjaźni i wzajemnym poszanowaniu prawa ciągle się zabijają. Skąd bierze się tyle nienawiści?