Rzecznik ZUS Rzecznik ZUS
406
BLOG

Nie dajmy się stereotypom

Rzecznik ZUS Rzecznik ZUS Polityka Obserwuj notkę 28

Zarzucił mi kilkakrotnie niejaki jlv2, że nie odpowiadam na pytania, które czytelnicy zadają mi pod moimi tekstami. Zdziwiłem się nieco, bo już parokrotnie całe teksty poświęciłem na odpowiedzi właśnie na pytania, jakie mi zadano na Salonie24. Zgodnie zresztą z zapowiedzią w pierwszym moim wpisie, że będę co jakiś czas zbierać Państwa pytania i odpowiadać. Dziś zresztą zrobię to samo.

Być może jlv2 życzyłby sobie abym „siedział” na forum pod moimi tekstami i odpowiadał. Cóż, Pan wybaczy. Szanuję swoją pracę i zgodnie z nałożonymi na mnie obowiązkami muszę być przede wszystkim do dyspozycji dziennikarzy i mediów. Dlatego właśnie pytania skrzętnie zbieram i co pewien czas publikuję odpowiedzi, aby uczynić zadość także potrzebom blogerów.

Po drugie w mojej opinii istnieje subtelna różnica pomiędzy blogiem a forum internetowym, z których pierwszy – to rodzaj internetowego dziennika, zaś internetowej debacie „na żywo” służy właśnie forum. Piszę więc bloga, a na pytania na zadane na forum odpowiadam jak wspomniałem w miarę możliwości. jlv2 nie czytając moich wpisów na blogu, a jedynie przeglądając wypowiedzi na forum doszedł do błędnego przekonania. Uległ urokowi stereotypu.

I nic dziwnego. Stereotypy dopadają nas wszystkich. Potrafią wygrać z najbardziej logiczną argumentacją. Poddajemy się im niemal bezwarunkowo i potem tkwimy w błędnym przekonaniu. Niekiedy całe lata. Czasem nawet całe życie. Warto więc z jednej strony dążyć do tego, aby stereotypy przełamywać, a z drugiej, aby próbować dostrzegać inną, niekiedy bliższą rzeczywistości stronę tego, co dotychczas przybierało kuszące kształty stereotypu.

Przy okazji rozważań o ZUS, a z tego właśnie powodu tu jestem, stereotypy mnożą się jak grzyby po deszczu. Wystarczy powiedzieć „ZUS” i od razu każdemu na myśl przychodzą skojarzenia typu: „składki na ZUS”, „ZUS – to relikt poprzedniej epoki” czy „zlikwidować ZUS”.

Tymczasem składki nie są „na ZUS”, tylko ewentualnie do ZUS, ale to też nieścisłość, bo w rzeczywistości są one do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, swoistego portfela, do którego wpłacane są składki i z którego wypłacane są emerytury. ZUS z tego portfela w ogóle nie korzysta, ale ponieważ jest jego dysponentem, więc stereotypowo przypisuje mu się rolę instytucji bogacącej się kosztem ubezpieczonych. Ba, niektórzy wierzą, że ZUS bogaci się kosztem emerytów, choć jak powszechnie wiadomo emeryci składek nie płacą, tylko otrzymują świadczenia i ZUS niczego im nie zabiera lecz wręcz przeciwnie – wypłaca. Ale cóż, siła stereotypu jest wielka.

Pogląd, że ZUS to relikt poprzedniej epoki byłby prawdziwy tylko wówczas, gdyby wypowiedzieć go właśnie w poprzedniej epoce. Jak to? Otóż ZUS został utworzony w 1934 r. dekretem prezydenta Ignacego Mościckiego. Jest więc jedną z niewielu instytucji, które przetrwały drugą wojnę światową. Drugą taką instytucją jest Najwyższa Izba Kontroli.

Z postulowaną przez niektórych likwidacją ZUS też jest szkopuł, bo jeśli dziś taka instytucja przestałaby istnieć, to 8 milionów świadczeniobiorców pozostałoby bez środków do życia. Domyślam się, że postulat w rzeczywistości zakłada likwidację obowiązku ubezpieczenia społecznego. Ponieważ jednak obowiązek ten wynika z ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych uchwalonej przez parlament w 1998 r., to zniesienie tej powinności także mógłby wprowadzić tylko parlament. Tym niemniej postulat kieruje się do ZUS, który jak wiadomo prawa nie stanowi. Ot, stereotyp.

Żeby te i podobne stereotypy przełamać, zaprezentuję kilka liczb. Za liczbami często kryją się fakty, czasem nawet bardzo istotne. Jestem też nieco zaskoczony, że tak mało Państwo zadajecie pytań nt. liczb. Przytoczę więc kilka Państwa pytań, kilka dodam od siebie i od razu na nie odpowiem.

Ilu pracowników zatrudnia ZUS?

47,5 tys. osób. Co ciekawe w ZUS ok. 1 tys. pracowników – to osoby niepełnosprawne, co stanowi ok. 2  % i czyni ZUS jednym z największych w Polsce pracodawców dla osób niepełnosprawnych.

Po co aż tylu pracowników?

Bo ZUS obsługuje 20 mln klientów. Z prostej arytmetyki wynika, że na jednego pracownika przypada ponad 420 klientów. A przecież nie wszyscy pracownicy zajmują się bezpośrednio obsługą klientów. Są też księgowi, prawnicy, informatycy, ludzie zajmujący się administracją itp. Zatem ZUS, a raczej jego klienci, potrzebują wielu par rąk do pracy.

20 mln klientów? Skąd aż tylu?

W Polsce mamy około 5 mln emerytów i 3 mln rencistów. Około 2 mln przedsiębiorców, którzy albo będąc osobami prowadzącymi działalność gospodarczą rozliczają własne składki, albo zatrudniając pracowników, robią to za nich. Resztę stanowią pracownicy polskich przedsiębiorstw i instytucji, za których ich pracodawcy regulują składki. Warto pamiętać, że są wśród nich także emeryci i renciści. Co ciekawe, indywidualnych kont jest w ZUS jeszcze więcej, ponieważ bywa, że jesteśmy jednocześnie pracownikiem firmy i jednocześnie osobą prowadzącą działalność gospodarczą. Stąd wielka skala działania ZUS.

Ile się zarabia w ZUS?

Fakt, że to pytanie dotąd nie padło zadziwia najbardziej. Kiedyś przeczytałem, że w ZUS zarabia się najwięcej spośród wszystkich instytucji publicznych. A jaka jest prawda? W ZUS zarabia się niemal równą średnią krajową. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w 2006 r. wynosiło 2.656 zł, a w 2007 r. wraz z całą gospodarką wzrosło do 2.825 zł. A więc żadne kokosy.Dla porównania przeciętne wynagrodzenie pracownika przywoływanego już NIK-u w 2006 r. kształtowało się na poziomie 6.296 zł. Dla poszerzenia informacji polecam Biuletyny Informacji Publicznej dostępne na stronach internetowych instytucji i przedsiębiorstw.

Ile jest placówek ZUS?

Struktura terenowa ZUS opiera się na 42 oddziałach nadzorujących pracę 221 inspektoratów i 63 biur terenowych. Oznacza to, że w prawie każdym powiecie klienci mają bliski kontakt i łatwy dostęp do ZUS.

Po co aż tyle?

Wyobraźmy sobie sytuację, że aby załatwić sprawę w ZUS musielibyśmy jechać do innego powiatu. 

A po co takie pałace?

Pałace – to przydomek jaki zyskało kilka placówek ZUS, które wybudowano w ostatnich kilku latach w miejsce przestarzałych budynków, bez sal obsługi klientów, bez podjazdów, toalet i wind dla niepełnosprawnych, bez możliwości unowocześnienia systemów przeciwpożarowych. Bardzo często były to segmenty w kamienicach należących do kogoś innego, co dodatkowo wiązało się wyższymi opłatami za korzystanie z pomieszczeń. A koszty te to przecież koszty publiczne.

Dziś część placówek stwarza możliwość nie tylko komfortowej obsługi osób chorych czy niepełnosprawnych, ale też tworzenia miejsc pracy dla niepełnosprawnych. W pozbawionych klimatyzacji pomieszczeniach starsze osoby latem mdlały, dziś sale obsługi klientów są wyposażone w klimatyzacje i klienci mają większy komfort. I co równie ważne, są własnością ZUS, który dzięki temu nie musi płacić za za wynajem pomieszczeń.

Dlaczego to wszystko z pieniędzy, które można przeznaczyć na świadczenia?

I tu zawiera się najbardziej podstawowy stereotyp. ZUS nie korzysta ze środków Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, czyli tego wielkiego portfela, do którego wpłacane są składki i wypłacane świadczenia. ZUS korzysta ze swojego budżetu corocznie określanego przez parlament. I tych środków przeznaczyć na świadczenia po prostu nie może.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka