echo24 echo24
278
BLOG

Kim jest obsesjonat piszący na Salonie24 przemiennie pod nickami @henrykjan lub @janhenryk

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 20
Sojusz prawicowych blogerów Salonu24 z jagiellońskim komuchem

Stali czytelnicy Salonu24 wiedzą, że od około dziesięciu lat włóczy się za mną po Salonie maniak piszący pod nickami, które wymieniłem w tytule notki.

Ów paranoik ogarnięty manią prześladowczą na moim punkcie, gdzie i kiedykolwiek coś napiszę na S24 w dowolnej porze dnia i nocy, - natychmiast się zjawia i dodaje szkalujące mnie idące już w setki komentarze pełne niewybrednych obelg, pomówień i insynuacji.

Myślę tedy, że należy się Państwu informacja, kim jest ów nieszczęśnik, którego charakterystykę moim zdaniem najtrafniej opisał już w kwietniu 2014 bloger piszący pod nickiem @Lesnodorski w jego opublikowanej na Salonie24 notce zatytułowanej „Odszczepieńcy z fixum-dyrdum (Woleński/Hartman) ”, - vide: https://www.salon24.pl/u/artlesnodorski/577781,odszczepiency-i-ateisci-z-fixum-dyrdum-wolenski-hartman , którą zacytuję Państwu teraz w całości.

Ki diabeł nakłonił dra Krzysztofa Pasierbiewicza, aby wchodził w komitywę z prof. Janem Woleńskim? W Krakowie, jeśli chodzi o tzw. złe moce, trzeba mocno mieć się na baczności, zważywszy choćby na przypadek mistrza Twardowskiego. Można powiedzieć zatem, że pan Krzysztof sam sobie jest winien. Ale przecież nie do końca.

Każdy ma prawo do odrobiny ekscentryzmu, obecnie jest on nawet koronną wartością życia publicznego. Na ogół jednak wszyscy ekscentrycy, którzy narażają widza na szwank, bacznie zwracają uwagę na kwestie odpowiednich dla siebie zabezpieczeń. Pasierbiewicz wyraźnie tę sprawę zaniedbał, wpuszczając lisa do kurnika. W finale powstał niezły ambaras, gdy okazało się, że jego gospodarz nie uznaje „wartości”, które uosabia właśnie Jan Woleński. I wywiązała się z tego ciągnąca się tygodniami polemika.

Logik Jan Woleński (obecnie na emeryturze) twierdzi, że zbiór bogów jest pusty, co już samo w sobie godne jest naukowego Nobla, a może nawet i filmowego Oscara. Nie wiem tego, i wnikać nie zamierzam, czy to właśnie dokonane odkrycie spowodowało, że Woleński został najpierw członkiem kompartii, którą następnie porzucił oraz aktywistą stowarzyszenia ateistów i wolnomyślicieli. Dobrze wiemy natomiast, że podobne decyzje podejmowało tysiące osób pokroju Jana Woleńskiego. Syreni śpiew Kołakowskiego, Baumana czy Woleńskiego ściągał potem na mielizny i rafy rzesze rozmaitych rozbitków, którzy stracili właściwy azymut.

Ostatnio, nie wiedzieć czemu prof. Woleński coraz częściej zatrąca o swe pochodzenie. I niestrudzenie odnosi swoje naukowe odkrycia do chrześcijaństwa. W polemice z Krzysztofem Pasierbiewiczem, w chwili nagłego przypływu złości na adwersarza, stwierdził nawet, przywołując jakiś szmonces, iż matce której dziecko nie wykazuje żadnych uzdolnień, rabin radzi je… ochrzcić.

Żart rozumiem, ale wytyku już nie. Woleński nie ma się nad kim pochylać w swojej odkrywczej pasji? Czyż nie powinien on prowadzić działalności wolnomyślicielskiej i ateistycznej przede wszystkim w najbliższym mu środowisku, które niestrudzenie, w swoim głównym nurcie, trwa w kulcie boskości od 5775 lat?

Prof. Jan Woleński, działacz żydowskiego B'nai B'rith nie jest jedynym naukowcem na Uniwersytecie Jagiellońskim, który ma fixum-dyrdum na punkcie chrześcijaństwa. Drugim wybitnym przedstawicielem tego samego nurtu jest Jan Hartman, również przysposobiony do Krakowa (pierwszy z naukowców wywodzi się z Radomia, a drugi z Wrocławia). Ostatnie podrygi Hartmana pod katowskim toporem w roli „pierwszego polskiego ateisty Kazimierza Łyszczyńskiego” , wyznaczają nową jakość uprawianej przez niego błazenady.

Pomyśleć, że etyk jeszcze nie tak dawno napisał w formie credo na swoim blogu: „Nie jestem żadnym „wojującym ateistą”. Jestem niewierzący, ale nigdy nie walczę o uznanie tezy, iż „Boga nie ma”. Wiele mówię o religii i Kościele (nieraz krytycznie), bronię świeckości państwa, ale żadnej wojny z religią jako taką nie prowadzę”.

Swoją "nie-wojnę" Hartman, jako działacz miłującego społeczny pokój Twojego Ruchu, prowadzi jeszcze (chwała Bogu) bez kałacha. Ale poczekajmy chwilę… Ateiści znani są z tego, że w rozmowach z wierzącymi zawsze sięgają po jakiś skuteczny, ostateczny argument. W „Newsweeku” Hartman głosi słowa „Wkrótce będziemy żyć w kraju, w którym ateiści poczują się w końcu u siebie”. Wynika z nich, że naukowiec ma bardzo krótką pamięć. Albo, że odbiera mu ją tesknota za nie tak znów "dawnemi, wspaniałemi czasy".

Obaj profesorowie podkreślają własną żydowskość. Jest to, jak mi się wydaje czysta uzurpacja, gdyż prawdopodobnie nie są żadnym Żydami, gdyż ci wyróżniają się wiarą w Boga. Odszczepieńcy, którzy wyparli się Stwórcy, zgotowali innym – w tym również swoim pobratymcom - straszliwy los. Otóż jeśli chodzi o mnie, to jednak – gdzieś w głębi serca – nie wierzę w żaden ateizm Woleńskiego czy Hartmana, uważając, że jest on w ich rękach jedynie narzędziem do zwalczania katolicyzmu. Ci zaś ateiści, którzy są aż tak wierzący, by wierzyć obu tym panom – sami sobie są winni.

Naukowy nudziarz prof. Woleński powinien przede wszystkim postawić flaszkę dr. Pasierbiewiczowi, bowiem gdyby nie otrzymane zaproszenie na finał balangi w Jastarni, to pies z kulawą nogą nie interesowałby się dzisiaj jego publicystyczną aktywnością. A tak, z każdym zdaniem b. naukowca krakowskiej AGH, gwiazda Jana Woleńskiego jaśnieje coraz mocniej na firmamencie naukowej polit-poprawności Krakówka…”, - koniec cytatu.

Smakowita notka blogera @Lesnodorskiego, nieprawdaż?

Lecz najśmieszniejszym, a zarazem żałosnym jest fakt, że były pezetpeerowski aktywista w Uniwersytecie Jagiellońskim niejaki Jan Woleński lub zależnie od koniunktury politycznej Jan Hertrich-Woleńaki, - od dziesięciu lat z zadziwiającym powodzeniem szczuje na Pasierbiewicza (Echo24) czołowych prawicowych blogerów i komentatorów S24, - którzy tak nienawidzą Pasierbiewicza za jego krytykę PiS, - że w robieniu mu koło pióra postanowili się zbratać więzami krwi z wyleniałym jagiellońskim komuchem.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post Scriptum

Milczenie blogerów i komentatorów Salonu24 sympatyzujących z partią Jarosława Kaczyńskiego to świadectwo, że wreszcie zrozumieli, jak ich stary pezetpeerowski aktywista jagielloński w konia zrobił.

Od kilku godzin licznik odsłon zatrzymał się na liczbie 169. Licznik się zepsuł? Czy pisowcy zarządzili kolejny bojkot mojego blogu?

UWAGA!

Uprzejmie proszę Gości mojego blogu o trzymanie się przekazu notki i niesprowadzanie dyskusji na tematy oboczne.

Zastrzegam sobie także prawo do okresowego blokowania autorów komentarzy hejterskich, a także usuwania komentarzy obelżywych, niedorzecznych oraz zawierających pomówienia i insynuacje, bez podania przyczyn, - co właśnie uczyniłem z komentarzami mściwych pisowców usiłujących się na mnie odegrać za moją krytykę PiS-u..

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka