samentu samentu
164
BLOG

Współczynnik Ginniego a istota lewicowości

samentu samentu Polityka Obserwuj notkę 1

Przyznam, że z nikłym zainteresowaniem słuchałem relacji z dzisiejszej Konwencji SLD. Nie, nie dlatego sytuacja na lewicy mnie nie interesuje. Jako osobę o sercu znajdującym sie z lewej strony interesuje mnie i to bardzo. Jednakże wybory personalne na polskiej lewicy - jakiekolwiek by nie były - niczego nie zmienią w jej sytuacji politycznej. Tak jak za Olejniczaka było krucho podobnie krucho będzie za Napieralskiego i wcale nie dlatego, że Napieralski w czymś jest gorszy od Olejniczaka (w mojej ocenie są niemal identyczni). Problemem polskiej lewicy - i nie tylko polskie - jest kompletny brak strategii. A ponieważ życie nie znosi próżni miejsce myślenia strategicznego na lewicy zastąpiły taktyczne gierki i personalne wycieczki rodem z sztambucha doradcy PR. Na dłuższą metę na tym sie nie zajedzie o czym przekonał się pewien były kurator z Gorzowa.

Powstaje więc pytanie: czy lewica ma szanse na powrót do władzy? Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Ma. I to ogromną. Jedyne co musi to powrócić do myślenia o strategii. By myśleć o strategii najpierw należy opisać stan na dziś. By stwierdzić dokąd chcemy iść wpierw należy stwierdzić gdzie jesteśmy.

Pozornie sytuacja dla lewicy obecnie jest fatalna. Ruch jest rozbity i personalnie skłócony niczym prawica w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. W polityce dominuje nurt konserwatywny, w wydaniu bardziej umiarkowanym (PO) ub bardziej radykalnym (PiS). Jeszcze gorzej jest w sferze ekonomicznej, gdzie władzę wprost dyktatorską sprawują neoliberałowie sami zwący się libertarianami z prof. Balcerowiczem na czele - niczym Arcykapłanem tego kultu. Wszystko to wpisuje sie wprost idealnie w postawy życiowe przeciętnego polskiego dorobkiewicza. Prof Balcerowicz powiada bogaćcie się i Polacy pracują bo z ust dyżurnych ekspertów wiedzą iż w wyniku tej pracy z wolna bogactwo spłynie na wszystkich i każdy z nas stanie sie posiadaczem samochodu czy mieszkania - co z tego że na kredyt. Tylko wolny rynek i brak wszelkich ograniczeń przy dystrybucji dochodu da naszemu dorobkiewiczowi bogactwo i pozwoli by nie odstawał on od sąsiada. Z drugiej strony nasz dorobkiewicz ma często wiejskie, drobnomieszczańskie korzenie. I boi sie tego świata "zepsutego Zachodu" i pragnie go jednocześnie. Konserwatyzm ma spajać nasze społeczeństwo i sprawiać by nikt nie biegł za szybko. Nadbudowa wspiera bazę jak zauważył onegdaj Wielki Filozof.

Jednak na tym zdawałoby sie idealnym obrazie są pewne rysy. Głównym problemem jest fałszywość podstawowej obietnicy libertarianizmu - wolny rynek oznacza bogactwo dla wszystkich. W istocie bowiem - w miarę upływu czasu i bogacenia sie naszej elity czynnik konkurencji spada do zera. Powodem da którego konkuruję z sąsiadem o dobra jest to by mieć to samo co ma mój sąsiad. By nie być gorszy od najlepszych w zakresie konsumpcji. Ale i ludzka konsumpcja ma swoje granice. Nie jestem w stanie zjeść więcej, jeździć naraz większą ilością samochodów być w kilku miejscach na raz. W momencie gdy mam już wszystko co maja moi sąsiedzi system przestaje funkcjonować. Więcej nabyć nie można. A skoro lepiej już być nie może to oznacza że może być gorzej. W tym momencie zmieniają sie gwałtownie piorytety naszej elity. Od tej chwili mój sąsiad - równie bogaty jak ja - nie jest już moim konkurentem. Staje się moim sojusznikiem bo łączą nas wspólne interesy - chęć utrzymania poziomu zdobytego i nie dopuszczenia innych do wejścia na nasze miejsce. Libertarianizm traci swój pozorny egalitaryzm i ukazuje swoje prawdziwe oblicze. Oblicze elitaryzmu zmierzającego w ekspresowym tempie do feudalizmu. Do podziału społeczeństwa na kasty, do petryfikacji wewnętrznej, do uzależnienia ekonomicznego grup słabszych od silniejszych, do fragmentaryzacji kraju (vide "państwo" Pana na Śmiłowie).

Czy nasz dorobkiewicz tego nie dostrzega? Na początku nie. Różnice bowiem narastają powoli w raz z postępującym czasem i narastaniem różnic w poziomie majątkowym. Gdy różnice te już są spore następuje pierwszy moment zastanowienia. Ale i on nie przynosi otrzeźwienia dorobkiewiczowi. Libertarianin porzuca maskę egalitaryzmu i kieruje wobec dorobkiewicza nowe hasło. Tak - jesteśmy zwolennikami elitaryzmu - a Ty mój dorobkiewiczu - staniesz sie członkiem tej elity. Manipulacja dość prostacka - ale zawsze skuteczna. Wszyscy bowiem myślimy o sobie jak najlepiej i dlatego każdy indywidualnie zakłada że to jemu sie poszczęści a sąsiadowi nie. Konkurencja z pozytywnej zmienia sie w konkurencje negatywną. Jest skutkiem jest zniszczenie grup pośrednich i wprowadzenie Marksistowskiego podziału na wąską elitę i szeroki proletariat.

Polska wciąż jest w początkowej fazie tego procesu. Fala libertarianizmu "egalistycznego" dobiega już powoli końca. Szybki i nierówny wzrost gospodarczy Polski, wsparty odpowiednimi zabiegami prawnymi (podatek liniowy) sprawia że dziś u wielu polaków wiara w to że im też coś z wspólnego stołu skapnie nie jest duża. Ale aby libertarianizm został odrzucony przez społeczeństwo nasz dramat musi wybrzmieć do końca. Nasz dorobkiewicz musi zostać zdeklasowany. I to nie w znaczeniu utraty majątku. O nie! Zjawisko biedy i wykluczenia nie jest bowiem zjawiskiem obiektywnym. Mogę mieć dużo więcej niż moi przodkowie kiedykolwiek mieli, ale w momencie gdy zauważę, że jest to dużo mniej niż ma mój sąsiad, a zwłaszcza w momencie gdy zauważę iż - niezależnie od tego jak bym ciężko nie pracował - sąsiada nigdy nie dogonię poczucie nędzy mnie ogarnie. Nędzy, a nie biedy. A nędza wiedzie wprost do jednego. Do Rewolucji! Na barykady!

I tutaj kłaniają nam sie naukowe metody pracy i współczynnik Ginniego. Współczynnik ten określa stopień dysproporcji w podziale majątku narodowego wewnątrz społeczeństwa. Wielkości 0 to stan (nierealny) braku różnic majątkowych. Współczynnik 1 to równie nierealny stan komasacji całego majątku państwa w ręku jednej osoby. Współczynnik Ginniego dla Unii Europejskiej wynosi 0,31. Dla Polski w roku 2004 (ostatni rok gdy robiono takie badania) wynosił 0,36. Jeden z najwyższych współczynników na świecie odnotowujemy w Rosji na poziomie 0,41. Z zrozumiałych względów (brak możliwości podliczenia PKB) nie można zbadać przy jakim współczynniku Ginniego dochodziło do rewolucji w przeszłości, ale szacuje się że nie większym niż 0,50. Jak widać zmierzamy w tym kierunku w zawrotnym tempie.

Teoretyczne sposoby wyjścia z tej sytuacji są dwie. Historycznie przerabiane. Albo rywalizacja doprowadzi do powstania dwóch klas: wyzyskiwaczy i wyzyskiwanych (odpowiednie słowo bo to właśnie poczucie subiektywne bycia wyzyskiwanym wiedzie do czynów gwałtownych) z wiadomym końcem. Albo nastąpią zmiany zmierzające do odwrócenia trendu na współczynniku Ginniego. W obu przypadkach rola lewicy jest fundamentalna. Nie ma więc większego sensu emocjonować się tym czy prezes SLD kibicuje Pelikanowi Łowicz, czy pogoni Szczecin. Powrót lewicy na scenę jest bowiem i tak historycznie nieuchronny! Jest tylko i wyłącznie kwestią kiedy i w jakim stylu on nastąpi.

samentu
O mnie samentu

"Dziś tak łatwo kłamać się nie da, Trzeba szukać innych metod!" premier Jarosław Kaczyński do posłów PiS "Władza jest najważniejsza" Jarosław Kaczyński http://pl.youtube.com/watch?v=F_Oxtn000L8

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka