Dr Miłość Dr Miłość
95
BLOG

Żyć na kolanach...

Dr Miłość Dr Miłość Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Kobiety pragną zanurzyć się totalnie w społeczeństwie, być częścią tej oddychającej, bezmyślnej biomasy. I w ten sposób wychowują swoje dzieci; by zawsze były takie, jak wymaga tego system w którym żyją. Osobowość dziecka ma być zawarta w widełkach ściśle określonych przez społeczeństwo, w którym przyjdzie na świat. Taka jest genetyczna rola kobiety - sprawić by dziecko przetrwało.

Samiec vs Kujon

Można tego nienawidzić, ale w dawnych czasach ten mechanizm umożliwił nam przetrwanie. Stąd wybór na dawcę plemników silnego mężczyzny, który da większą szansę na przeżycie dziecku. W dzisiejszych czasach siła straciła już na znaczeniu; te mają pieniądze, które zarabia mądry a nie silny. Kobieta się podzieliła. Jej natura i biologia pragną męskiego samca, bezczelnie śmiejącego się drania do którego coś silnie ciągnie, a umysł wygodnego, na wysokim poziomie społecznym życia które daje ex szkolny kujon. Kobiety więc zostały niejako zmuszone do pewnego rozdwojenia, stanięcia między dwoma skrajnościami. Ojcem dziecka zostaje silny, agresywny hydraulik wypełniony testosteronem, a mężem który zajmie się stroną finansową i organizacyjną - przeważnie niewysoki, niezbyt atrakcyjny mężczyzna, który jednak umie zarabiać i inwestować pieniądze. Dla kochanka w łóżku wszystko, dla męża ból głowy i wyzwiska, że przemawia przez niego prymitywna zwierzęcość. Kobiety nigdy nie były zjednoczone; zawsze w ich świecie pierwsze skrzypce grały plotki, zazdrość i pomówienia. Jednak w jednej sprawie są zjednoczone jak nigdy - jest to nienawiść wobec testów DNA. Oprócz tej brzydkiej emocji, Panie próbują "logicznie" wyjaśniać że nie liczy się nasionko, tylko kto dziecko wychowa. Same jednak nie chcą brać dzieci z sierocińca, tylko mieć swoje własne - kosztem zdrowia, bólu i straconego czasu. Ależ drogie Panie, przecież liczy się wychowanie a nie kto urodził, nieprawdaż? przecież same tak mówicie? a może po prostu... to takie kłamstewko "dla dobra dziecka"?

Przecież agresywny, wyłysiały od testosteronu listonosz nie utrzyma żony na wysokim poziomie (jeśli w ogóle ją będzie chciał) więc warto "dla dobra męża" przemilczeć taką drobnostkę, że to nie on jest ojcem dziecka. Bądźmy szczerzy; dla dziecka to lepiej. Ma silne geny, a zamożniejszy ojciec wychowa w kulcie wiedzy, książek, ważnych informacji, sfinansuje hobby z którego wykluć się może przyszła pasja, sława i dobre pieniądze. Gdyby kłamstwo się wydało, mąż bardzo cierpi - żona też, a najbardziej dziecko. To bardzo ryzykowna gra, gdzie wiele jest do zyskania, a jeszcze więcej do stracenia. Stąd tak gwałtowna reakcja emocjonalna Pań, na samą propozycję "zniszczenia wszystkiego co w nas ważne" czyli przeprowadzenia testu DNA.

Spowiedź egoisty

Jestem pieprzonym egoistą, i nie chcę mieć dzieci. Nie chcę by żyły w takim świecie, gdzie ojciec nie jest w stanie zapewnić im godnego życia, wykształcenia i obracania się w dobrym towarzystwie. Jestem nieudaczny w sprawach finansowych (to nie biczowanie się, a stwierdzenie faktu) i chory od urodzenia, chcę napisać kilka, może kilkanaście książek, ale moje geny muszą zniknąć z puli. To świadoma, wydaje mi się że mądra decyzja. I wątpię by było tak jak oznajmiają mi religijni, porządni ludzie, że wkurwię tym Boga. Po prostu w to nie wierzę, tak samo jak nie wierzę w zieloną wyspę Tuska i płacz Sawickiej. Ale gdybym miał dzieciaka, poświęcić mógłbym się tylko dla swojego. Oddać czas, pieniądze, energię, zainwestować emocjonalnie; proszę bardzo, ale w moje geny. Wprawdzie mówi się że wszystkie dzieci są nasze, ale mówić jest znacznie łatwiej, niż zasuwać całe życie na czyjąś chwilę przyjemności w pochwie Twojej kobiety. Ktoś zaszalał, Ty płać. Ktoś miał dobrze, Ty żyj struty że jesteś pośmiewiskiem całego osiedla. "Kochanie, to była chwila, nie wiem co mnie opętało" rozumiem, naprawdę rozumiem, jesteśmy tylko ludźmi - ale trzeba ponosić skutki swoich wyborów i decyzji. Ja swoje ponosiłem, więc dlaczego Ty masz tego nie przeżyć na własnej skórze? tylko w ten sposób człowiek zdobywa wiedzę o sobie. Jeśli Cię przed nią ochronię, zrobisz to znowu i znowu.

Buntownik jutrzenką świata

Świat zmieniają tylko osoby, które są nieprzystosowane do społeczeństwa. Są to ludzie którzy nie biorą nic na wiarę, tylko używają rozumu, próbują sami zrozumieć i udzielić sobie odpowiedzi na ważne pytania. Z tego też względu są odpychani przez społeczeństwo, przestraszone że ktoś nie podziela jego głupoty. Dawniej istniało przekonanie że ziemia jest płaska, więc idealni obywatele w ogóle o tym nie myśleli. Bo i o czym tu myśleć? ziemia jest płaska, jest to fakt i koniec tematu. W środowisku intelektualnym wybuchały jedynie kłótnie i bójki o to, czy jest ona na grzbiecie żółwia czy innego zwierzęcia. Wtedy pojawiał się ktoś, kto nie łykał tego intelektualno - religijnego fast foodu którym karmiono ówczesne społeczeństwo. W efekcie wiemy już, że ziemia płaska nie jest. By do tego dojść, niejeden spłonął na stosie, czy był poddany krwawej kaźni w imię walki z szatańskimi herezjami. Maszyna nie mogła latać, bo niby jak metal może wznieść się w powietrze? a jednak. Znieczulenia były szatańską zbrodnią na pobożności, ponieważ w pewnej książce tysiące lat temu pustynni pasterze kóz napisali "kobieta w bólach rodzić będzie". Pobożni, normalni, wierni tradycji, tysiącprocentowo normalni ludzie więc wyli z bólu, kiedy pijany kowal wyrywał im zęba obcęgami. Często umierali z zakażenia, gdyż w świętej książce nie pisze się o bakteriach, co jest niezbitym dowodem że ich nie ma. A skoro nie ma, to rąk w trakcie zabiegu myć nie trzeba. Do czasu aż pojawili się Sataniści i bluźniercy, który nie patrząc na gniewne oblicza kapłanów Boga miłości, wprowadzili znieczulenie i wiedzę o mikrobach.

Pobożni, dobrzy ludzie

Od tego czasu pobożni, konserwatywni i wielbiący tradycję ludzie mogą znieść zabiegi medyczne, których znieść bez znieczulenia nie można. Pan Bóg jak wiemy może wszystko, ale jakoś dziwnie nie może uleczyć pobożnego parafianina. Musi on skorzystać z grzesznych, pochodzących z buntu przeciwko świętym tradycjom i wartościom piekielnego umysłu bezbożnika. Bezbożnik, Lucyferysta i drwiący z świętości, uratował im życie i włosy od zsiwienia z bólu. Dał im godne znoszenie tak przecież umiłowanych cierpień i bólu. Takich ciekawostek są dziesiątki tysięcy, kiedy pobożni durnie wyśmiewali, mordowali bądź torturowali człowieka, który niósł im ogień oświecenia. Na szczęście fani tradycji nie są w stanie powstrzymać postępu. Gdyby nie on, nadal byśmy skakali jak małpy w jaskiniach, czcząc robaki i pioruny. Wielbiciele tradycji nienawidzą postępu, a jednocześnie z rozkoszą z niego korzystają. Fani Korwina Mikke nienawidzą socjalu, ale przed głodem, upodleniem i bestialstwem pracodawcy broni ich zasiłek. Jeśli nie ma, żyją z dziadowskiej pensji znerwicowanej matki. Świat pełen jest łgarstwa, głupoty i ignorancji.

Produkt człowiekopodobny

Kiedy wierzysz tradycji, świętym książkom i aktualnym przekonaniom, jesteś idealnym produktem człowiekopodobnym. Masz rozum, ale rezygnujesz z niego na rzecz wiary w jedną z tysiąca wiar, przekonań, modeli świata. Jesteś ulepiony z mamusinej gliny, cicho siedzieć i się nie wychylać, potakiwać silniejszym i lizać im tyłki. Dlatego tak ważny jest mądry ojciec; który rozwija Twoją wyobraźnię, kreatywność, nieufność wobec zastałego świata. Jeśli ojciec jest pobożnym mędrkiem, który wszystko czego nie rozumie nazywa podszeptami Lucyfera, musisz mieć swojego coacha, guru. Wyśmieje on serdecznie Twoje wątpliwości, zrobi zimne okłady na pełną galopujących myśli głowę, wkroczy zdecydowanie gdy pobłądzisz w życiu, wyzywając Cię z miłością od gówniarzy.

Kreatywność to szczyt nauki

Dokonano niezwykłego zabiegu manipulacyjnego na ciele umysłowym; wierzący nazywa się uduchowionym, a niewierzący - ateistą. To nieprawda. Ja nie wierzę, ponieważ wiem że Istota bądź energia która wszystko stworzyła - istnieje. Ale nie wierzę religiom, bo są to gigantyczne korporacje religijne, molochy zniewalające ludzi dla władzy i bogactw. Jestem uduchowiony, a właśnie ktoś mechanicznie powtarzający modlitwy, czczący obrazki i rzeźby, moim zdaniem religijny nie jest. Robi to, co w dzieciństwie mu zaprogramowano. Jakby nie robił, czułby automatycznie się uruchamiający dziecinny lęk przed piekłem i diabłami.
Kobieta wpada w szał; dlaczego bachor z ojcem bawi się lokomotywą? dlaczego sklejają modele samolotów, grają w gry strategiczne? spójrz na szwagra; oto prawdziwy mężczyzna. Wieczory spędza przed telewizorem, gdzie pierdzi, beka i siorbie piwo. W pracy zasuwa od rana do wieczora a gówniarza pasem zmusza do nauki rocznego wydobycia węgla w Afryce. Oto ideał mężczyzny który wychowa prawdziwego faceta. Prawdziwego, pobożnego idiotę, który będzie niewolnikiem i robolem u tego, kto zamiast wkuwać rozwija swą kreatywność. Jego radość życia to piwo, chipsy i stuningowane GMO pomidory, po których nie będzie mu stawał po trzydziestce. Ale mama, babcia i ciotki będą zachwycone.

Jestem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości