Dr Miłość Dr Miłość
318
BLOG

Cała prawda o kobietach

Dr Miłość Dr Miłość Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Ci którym się udało (albo tak im się tylko wydaje), zarzucają mi że piszę głównie o patologii. Oni są szczęśliwi z kobietą, a nic z tego co opisuję - nie zdarzyło się. Mało tego - oni znają kogoś kto do końca życia był szczęśliwy, żyjąc według zasad które według mnie szczęścia nie dają - i dać nie mogą. Ich Myszki (albo Misie) są zupełnie inni niż to opisuję, nie mają w sobie tego co bezczelnie im sugeruję.

Stracić głowę...

Dokładnie tak samo mówili ci, którzy nie wierzyli w fakt istnienia wojny, byli pacyfistami, zwolennikami świętego spokoju. Przyszła wojna i ludzie których znali, zamieniali się w bestie albo tracili głowy... wywożono ich do obozów w bydlęcych wagonach, gdzie pacyfizm i humanizm w zetknięciu z ich pragnieniem życia - były niczym. Palili nimi w piecach, robiono z nich mydło, abażury dla "Pań z towarzystwa" w Berlinie, testowano wszystko co się dało dla koncernów, które teraz już są dobre i Cię tylko "leczą", a nie mordują w każdy możliwy sposób, by sprawdzić i zanotować jak reaguje ludzkie ciało. Leczą tak, by broń Panie Boże nie wyleczyć, bo rzeka pieniędzy by się skurczyła do rozmiarów kałuży.

Wpierdol by wyjrzeć z matriksa

To jak z ludźmi, którzy myślą z odrazą o przemocy. Ale ktoś musi ją stosować, by humanista pełen wzniosłych myśli mógł spokojnie spać. Zapomina on także o tym, że wszystko co go otacza powstało na cierpieniu i krwi ludzkiej. Leki testowane na ludziach (obozy, więzienia) i zwierzętach. Wynalazki, górnictwo, produkcja. Gdzie nie zajrzysz, widać wypadki, tragedie, nędzę i cierpienie, potworny wyzysk. To co jemy, wzrasta na prochach ciał naszych przodków i ich gównach, a ludzie absolutnie źli istnieją - i doprowadzili do perfekcji sztukę kamuflażu. Przemoc jest bardzo silna w naszej zwierzęcej naturze, i powiem szczerze - nie ufam tym, którzy nie dali nigdy nikomu chociaż raz porządnie po mordzie. Mężczyzna mądry i świadomy to ten, który przyjął cios i zadał cios, a także wyciągnął z niego naukę. Jeśli chociaż raz dostaniesz wpierdol, to już wiesz i czujesz sercem, hipokryzję i obłudę otaczającego Cię sztucznego, hipnotycznego świata. Instytucje, rząd, system wiary by nie bać się śmierci, medycyna, autorytet lekarza, sędziego, władcy - to coś co ma Cię uśpić, sprawić byś nie zorientował się o co w życiu chodzi, uległ złudnemu poczuciu bezpieczeństwa. Gdy dostaniesz zdrowe lanie, wiesz że to wszystko pic na wodę, fotomontaż - nikt Ci nie pomoże, nie w tym momencie gdy pomocy najbardziej trzeba. Musisz radzić sobie sam, a co najgorsze - myśleć samemu. Już nie ksiądz, polityk, moralista - ale Ty sam musisz korzystać z własnego rozumu. Tak naprawdę pojawiliśmy się nie wiadomo kiedy i nie wiadomo po co, chodzimy po wirującej w kosmosie kuli, nieświadomi i śpiący wśród piękna gwiazd. Nie wiemy co jest w środku ziemi, w oceanach, nie znamy nawet wszystkich gatunków zwierząt. Niewiele wiemy w istocie, i na tej niewiedzy zbudowaliśmy wiary, przekonania - i mordujemy się wzajemnie z tymi, którzy stworzyli inne. Mrówki na krążącej w pustce kosmosu wirującej kuli, mordują się w imię wymyślonych bogów, i by przez te kilkadziesiąt lat życia jak najwięcej się nachapać przedmiotów i kawałków papieru. Ludzkość jest po prostu żałosna, i nie dziwi mnie że nikt z otchłani kosmosu nie chce nas odwiedzić; głupków się omija z daleka.

Jasna część doby...

To że nie doświadczasz ciemnej strony związku (widzisz na razie tylko jasną), to tylko kwestia okoliczności. Teraz są akurat takie, ale nie wiesz - i wiedzieć nie możesz - jakie będą później. To co widzisz to nie prawda, ale jedna strona monety. Drugiej widzieć nie chcesz, ale chcąc nie chcąc, wcześniej czy później ją ujrzysz. Jeśli jesteś świadomym mężczyzną, będziesz wiedział co zobaczysz, jak zareagować i czego oczekiwać. Cała reszta mędrków znajdzie się w obcej, paranoicznej dla siebie sytuacji, gdzie będą miotali się jak ryba wyrzucona na brzeg. Jeśli wiesz jaki mechanizm stoi za tym co będzie przykre, znacznie lepiej przez to przejdziesz, albo w ogóle tego nie doświadczysz.

Dobre czyli złe

Jeśli jesteś w dobrym związku, na poczatek warto zdefiniować co to jest ten dobry związek. Dla faceta który w domu rodzinnym widział tylko wódę, awantury i wrzaski, byle co będzie wspaniałe - ale to wcale nie będzie dobre, będzie w najlepszym wypadku - takie sobie. Po prostu trochę lepsze od patologii. Rodzice wrzeszczeli, prali po pyskach, walili z kim popadnie, wódka lała się strumieniami... a tu tylko połowica wrzaśnie czasem, obrazi się na miesiąc, dwa, czasem ktoś komuś przypierdoli garnkiem; raj na ziemi... wszystko zależy od kontrastu. Dla mnie to nadal patologia, tyle że w wersji light. Pan który kupił ode mnie seicento, miał poczucie życiowego sukcesu i triumfu, wygody i prestiżu - ponieważ zajeździł na śmierć malucha. I faktycznie, w porównaniu do niego seicento jest rakietą. Jeździsz maluchem całe życie, i wsiadasz w wygodne, czterocylindrowe seicento... można dostać lęku przestrzeni, tyle w nim miejsca. Ale dla mnie, człowieka który nim jeździł, seicento było blaszanym pudełkiem które w razie lekkiego uderzenia pozbawia mnie nóg, albo nie daj Panie Boże przyrodzenia. Teraz skoczyłem na wyższy szczebel życiowego sukcesu, i jeżdżę luksusową kia, zbierając w trzos zazdrosne spojrzenia Panów, pożądliwe i pełne zainteresowania Pań... Reasumując: jeśli dymasz pasztety, średnio ładna rycząca trzydziecha z okładem będzie dla Ciebie spełnieniem największych snów. Dla mnie jednak nie...

Dzieciństwo pełne miłości

Jeśli nie miałeś dobrego, ciepłego dzieciństwa, wszystko widzisz nie takie jak jest. Poklepanie po ramieniu będziesz odbierał jako przyjaźń, danie dupy jak miłość a miłe słowo - coś jak emocjonalne trzęsienie ziemi. Wszystko będzie brzydkie, wykoślawione... i będziesz mnie przekonywał że gówno wiem o życiu. I będziesz miał rację. Różnica między nami jest taka, że ja nic nie wiem o tym wspaniałym miejscu w którym się znajduję, a Ty myślisz że wiesz wszystko.


Dlatego często jest tak, że ktoś kto mówi mi że ma wspaniały związek, żyje w ścieku - tylko porównuje go cały czas z mokradłami dzieciństwa. W życiu są pewne niezmienne sprawy - które zaraz Ci opiszę. Wszystko co istnieje ma określone parametry. Np. kosiarka do trawy nie będzie latać, kot nurkować w oceanicznych głębinach, sokół nie będzie kopał tuneli w ziemi - a kobieta nie może dać Ci szczęścia. Tak właśnie żyją miliardy ludzi, chcąc wymusić na tym co istnieje niemożliwe dla nich funkcje. Szczęśliwy i mądry jest ten, który wie że kosiarka do trawy ma skosić trawnik, kotek łapać myszki, sokół wznosi się majestatycznie wśród powietrznych kolein - a kobieta ma urodzić dziecko, i być miłym akcentem codziennego życia - ale nie jego sensem, na miłość Boską!

Ego

Człowiek ma ego. Jest ono dokładnie, wzdłuż i wszerz opisane, ale ludzi nie interesuje wiedza a romantyczne bajki. Romantyzm to wiara że kosiarka do trawy zatańczy sama z siebie kankana. Otóż nie zatańczy, nie jest do tego przeznaczona. Jest stworzona po to, bym co kilka dni nią kosił trawniki. Ego jest tak skonstruowane, że nie może być szczęśliwe (w filmach może być szczęśliwe, a ludzie latają). Może tylko pragnąć, czuć chwilową satysfakcję i ulgę (niekiedy wręcz szatańską) kiedy marzenie się spełnia... ale już za chwilę znowu czegoś pragnie. Gdy dostanie coś czego pragnie, nie uzyska stanu trwałego spełnienia, tylko chwilowej ulgi. Ot i cała tajemnica kobiet. Gdy dasz kobiecie wszystko czego pragnie, ona wcale nie będzie szczęśliwa. Czego pragnie kobieta? to duet pragnień biologicznych (macierzyństwo, bezpieczeństwo) i społecznych, czyli tego co jako dziewczynka miała stawiane za wzór. Marzenia kobiet to nauki z domu, seriale i tasiemce miłosne z telewizji. Mają one dać szczęście - i kiedy jako facet zajmiesz się tym wszystkim, czyli zrobisz jej dziecko, ślub bez intercyzy i zrobienia badań DNA (na które masz sześć miesięcy a później finansujesz cudze dziecko) a także dom, oszczędności i piękne auto, ona ma wszystko o czym kiedykolwiek marzyła. I wiesz co się wtedy stanie? ona nie odczuje szczęścia, a obezwładniający strach, czasem rozpacz. Miało być szczęście, a jest depresja i łzy. Dlaczego? ponieważ ego nie jest konstrukcyjnie w stanie być szczęśliwe. Ono może tylko pragnąć, nic więcej. A by pragnąć, rysuje Ci wspaniałe wizje szczęścia, które Cię spotkają gdy zrobisz to i tamto. Nieszczęśliwi ludzie to pieprzeni szczęściarze. Nie wiedzą że gdy spełnią to, co jak myślą da im szczęście - ono natychmiast zniknie, ustępując miejca kolejnej fazie żądań i pragnień. Czasami zazdroszczę nieszczęśliwym ich głupoty. Oni wiedzą że nowe auto i telewizor da im szczęście, a ja już wiem że nic z ziemi, tej ziemi, szczęścia mi nie da - muszę szukać sam, głębiej, dalej, mocniej...

Łzy spełnionej kobiety...

Spójrzmy więc w kobiecą duszę; ma wszystko ale odczuwa rozpacz. Co wtedy zrobi? zainteresuje się tym jak działa ego? zacznie zgłębiać swoją osobowość, by dowiedzieć się skąd ta tyrania ciągłych pragnień? otóż nie, z całą pewnością nie. Uzna że z mężem jest coś nie tak, ponieważ nie dał jej szczęścia - a mąż powinien dać szczęście kobiecie. To początek końca. Zaczyna się kąśliwość, już nie śmieje się z Twoich żartów, koniec ze wsparciem, zrozumieniem tego co czujesz, mówisz... pojawiają się pierwsze oznaki rdzewienia waszych obrączek ślubnych. Co dalej? wszystko zależy od relacji społecznych. Jeśli rzecz którą opisuję dzieje się w gronie ludzi wiernych tradycjom, są dzieci a mąż dobrze zarabia, kobieta go nie opuści. Ale będzie z czasem nienawidzić. Zrozum to - daj wszystko a zostaniesz znienawidzony. Wtedy zaczną się spotkania z kochankiem, nawet nie dla seksu a by "rytualnie" zgnoić męża, upokorzyć go we własnych oczach - za to że nie dał jej szczęścia, zniszczył marzenia i okłamał. Ale to nie mąż, to jej własna niewiedza ją oszukała... męża zresztą też. Myślał że jak zrobi wszystko jak trzeba, to będzie dobrze. Otóż nie, nie będzie. Po prostu zmiast czytać "Co z tymi kobietami?" Kotońskiego i samczeruno na necie, zajmował się pierdołami.


Najpierw jest nauka (dom, telenowele, mama, babcia, ciocie) o tym, jak ma wyglądać szczęście. Później się do niego dąży (wysoki, przystojny, ambitny chłopak) i konkretnie realizuje "plan szczęścia" - awaria tabletek antykoncepcyjnych (Miś! nie wiem jak to się stało! jestem w ciąży, cieszysz się?) bądź zgodna decyzja (po miesiącu bez seksu niemal każdy się godzi...) ślub, dom, oszczędności, wspólnego dorabiania się (Ty pracujesz 14h na dobę, z żona Cię "wspiera" zamawiając pizzę, odkurzając pokój i "programując" pralkę). Później kobieta gdy ma szczęście w nieszczęściu - osiąga wszystko co ma dać szczęście. Czuje je przez chwilę (to ekscytacja a nie spokojne, ciche szczęście) a później pojawia się niespełnienie - czyli coś niezbędnego do tego, by uruchomiło i odezwało się kolejne pragnienie. Zaczyna się rozpad "wielkiej miłości".

Świat jest wspaniały

Jeśli czytasz mnie jesteś świadomym mężczyzną. Nie namawiam Cię do myślenia źle o świecie, wręcz przeciwnie. Ten świat jest pięknym, cudownym miejscem. Ale musisz nauczyć się jak wszystko działa - wiesz już jak posługiwać się nożem i widelcem, umiesz jeździć autem, ale musisz (nie musisz, ale cholernie warto) nauczyć się jak działa kobieta - i Ty, ponieważ obie płcie mają identyczne ego, mające tylko inne potrzeby. Schemat działania jednak jest identyczny. Poznając siebie, poznasz także innych. Oświetl mroki własnej głupoty, a poznasz głupotę innych. Będziesz jak rekin wśród głupkowatych, rozdętych pychą śledzi.



Masz dwa wyjścia:

1. Nie wchodzić w relacje, mając świadomość że nie uzyskasz w nich totalnego spełnienia. A może nie potrzebujesz tego? może wystarczy Ci żyć jak inni, oglądac tv, pić piwo i marzyć o kolejnych przedmiotach?


2. Wchodzić, ale mądrze, znając BHP związku. To niezwykle proste. Gdy kobieta pragnie stu procent, daj jej dziewięćdziesiąt pięć. Nadal nie będzie szczęśliwa, i nigdy nie domyśli się że to wina jej ego - uzna że szczęście da jej zdobycie tych pięciu pozostałych procent. Jeśli chcesz mieć w domu żonę a nie śmiertelnego wroga (zabrałeś jej szczęście i młodość, która umożliwia znalezienie tego "szczęścia" dupą) musisz ją utrzymywać w tym stanie pragnienia. Nie ma innego wyjścia. Jeśli ulegniesz, wejdziesz do punktu numer jeden, i po chwili spełnienia (ekscytacji) zacznie się szaleńca jazda w dół bez hamulców. Pakuj manatki bracie samcu...

Trzecie wyjście

W zasadzie istnieje także trzecie wyjście, chociaż niezwykle rzadkie. Jeśli mam być szczery, nigdy się z tym nie spotkałem, ale jest to możliwe; dużo mniej niż wygrana w totka, ale jest. Oboje z kobietą wiecie na czym polegają zasady gry - że ego nie da się w żaden sposób zaspokoić, więc żyjecie wspólnie rezygnując z gierek, etapów związku, wspólnego planowania tego, co ma was do siebie przybliżyć. Szczęście nie bierze się z bliskości, a z nawyku cieszenia się najmniejszymi nawet pierdołami. Bliskość to metoda kobiet na to, by mężczyzna spłodził i wychował dziecko. Nie ma nic wspólnego ze szczęściem.

Zapamiętaj synku

Zapamiętaj synu na całe życie, mądrość prostego faceta który robi przy łopacie i taczce - istnieje tylko tu i teraz, a jeśli planujesz być szczęśliwy - nigdy tego nie odkładaj. Po prostu ciesz się tu i teraz, nawet gdy jesteś po szyję w gnoju. Skacz jak pacynka, miotaj się jak opętany, podskakuj bracie, niech tłusty brzuch wesoło podskakuje razem z jajkami, pląsaj jak ja... udawaj, za chwilę ciało podchwyci tę wspaniałą nutę radości. Pierdol przyszłość, sraj na przeszłość; istnieje tylko radość, tu i teraz. Przestań być gówniarzem, który do życia potrzebuje stada bezmyślnych baranów, to Twoje życie i to Ty zdasz z niego relację, a nie Ci którzy za Twoje pieniądze mówią Ci jak żyć. Kochaj, raduj się, poznawaj świat - a całą resztę niech piekło pochłonie.

Jestem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości