Dr Miłość Dr Miłość
11360
BLOG

Seks z mężatką...

Dr Miłość Dr Miłość Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 Rytualne upokorzenie męża swego - jest często praktykowane przez mężatki. Umawiając się na niezobowiązujący seks - najczęściej przez internet, pozwalają partnerowi na wytrysk spermy do ust, pochwy i do, za przeproszeniem, dupy. Później inicjują seks z mężem, by nasienie przygodnego kochanka zetknęło się z najintymniejszą częścią ciała małżonka; w grę wchodzą także namiętne pocałunki, gdy język prawowitego małżonka ma kontakt nie tylko z migdałkami legalnej, przysięgającej wierność przed samym proboszczem małżonki - ale także z zastanawiającym, słonawym posmakiem.

Wiedza praktyczna

Skąd o tym wiem? mam niejednego znajomego, który korzystając z uroków sieci urozmaicał sobie wolne od pracy chwile; internet zbliża ludzi, a my dzieliliśmy się między sobą niepokojąco podobnymi relacjami. Mężatki są oczywiście najlepsze - idą na całość, pieprzą się jak kotki, nie wpadną w ciążę (raczej), nie przyczepią się do Ciebie, nie musisz się ograniczać prezerwatywą i zmuszać do grzechu Onana, polegającego na umieszczeniu świętego nasienia na prześcieradle - zamiast w rozkoszy imadle. W pewnym okresie życia, czego się wstydzę - i ja spotykałem się z kilkoma mężatkami. Poznałem je w necie, ale były to kobiety w oczach swych społeczności przede wszystkim - normalne, szanowane, często pobożne i znane z uwielbienia dla swej wiary i jej liderów. Bardzo martwiły się o upadek moralności i obyczajów, potępiały powszechne seksualne rozpasanie i brak cnót wszelakich - ale nie w mojej kawalerce. Być może mnie to moralnie sponiewierało, ale i wiele nauczyło.

Zakazane smakuje

Dlaczego to zrobiłem? ponieważ to co zakazane, smakuje najbardziej. Z tego też powodu próbowałem substancji niedozwolonych, ponieważ ich sława mnie ciekawiła i fascynowała; co skończyło się potwornymi wymiotami, biegunką i tym co młodzi nazywają "negatywną fazą". Byłem jednak zacięty i próbowałem znowu - z podobnym rezultatem. Mój ukochany układ pokarmowo - wydalniczy, ochronił ciało przed piramidalną wręcz głupotą umysłu. Gdy w Holandii wprowadzano legalizację narkotyków, wieszczono koniec zachodniej cywilizacji, koniec Holandii - i wyszło tak, że liczba narkomanów znacznie spadła. Bo co za sens ćpać, jak straciło to aurę tajemniczości, czegoś zakazanego? w narkotykach widziałem przede wszystkim to, czego jak sądziłem, najbardziej mi brakowało - byłem nieśmiały i nieporadny, bałem się dostać wpierdol od osiedlowych cwaniaków, więc ćpając i chlając chciałem być cool, zasłużyć na bycie fajnym kolesiem w silnej grupie. To się nigdy nie udało, ponieważ grupa miażdży każdą oryginalność i wolną myśl - czego nie byłem w stanie zaakceptować. Grupa daje bezpieczeństwo, ale znacznie więcej zabiera - gdy odkryjesz że jesteś inny niż wszyscy w Twojej grupie (religijnej, społecznej, firmowej, rodzinnej) zostaniesz przez nią odrzucony albo bezwzględnie zniszczony. Grupa nie toleruje inności, tylko uległość, niewolnictwo i poddaństwo - co mylnie jest nazywane lojalnością i honorem. Grupa to zbiorowisko baranów i lider (także baran) - stąd mordowanie i palenie na stosach tych, którzy byli od tej tłuszczy znacznie mądrzejsi, wrażliwsi i inteligentniejsi.

Gdy grupa Cię nie akceptuje, powinieneś się cieszyć - i szybko oddalić. Ludzie nigdy nie wybaczą Ci tego, że jesteś od nich mądrzejszy i lepszy. Człowiek będący w tłumie zatraca swą indywidualność i moralność, a przejmuje tę grupową która ma tyle wspólnego z moralnością prawdziwą, co krzesło z krzesłem elektrycznym. Te prawo jest jak prawo ciążenia - nieważne czy rzucisz do góry kamień, kokosa czy arbuza - on zawsze spadając rozkwasi ci noc. Każda grupa, nawet te "dobre i prawe" działają według ściśle określonych zasad. Musisz się im podporządkować - albo zgnij w piekle. Grupa to jakby kierowany znikąd system - kierujący się tylko jednym prawem zwiększania swojej potęgi, dążący do dominacji i rozszerzania wpływów. Gdy zwiększa się ilość baranów wierzących w oficjalną ideę, grupa atakuje inną grupę, by poszerzyć swe psychiczno - duchowe włościa. Na poziomie władzy jest to wojna o terytoria, na poziomie religii - nawracanie na swoich bogów i rytuały, na poziomie korporacji niszczenie innych (lepiej sprzedawalnym produktem) bądź ich wchłonięcie w swoje struktury. To jest właśnie grupa - system w którym jesteś tylko gównem. Prawdziwym sobą jesteś tylko wtedy, gdy nie jesteś w żadnej grupie, ani oddany żadnej rzekomo dobrej idei. Spójrz na tych co mają dobrze - oni nie są w grupie, tylko ponad nią. Fani aktorów i wyjców estradowych są baranami, które czczą, papugują i naśladują lidera - on jest po prostu sobą, a Ty się siebie brzydzisz więc szukasz kogoś, w kogo mógłbyś się zmienić. Dlatego on jest na topie, a Ty po uszy w gnoju. Bądź sobą - a nie tym kogo z Ciebie zrobiło stado baranów. Odkryj swój prawdziwy potencjał, i realizuj go w życiu - a nie naśladuj kolejną marketingową rzygowinę.

Błotny taniec

Dlaczego ludzie krzycząc i skacząc taplają się w błocie? ponieważ błoto jest tabu (dzieciom nie wolno w nie wchodzić, bo ubrudzą czyste ubranka). Skąd taka radość i fascynacja, gdy biegamy bądź pływamy nago? bądźmy szczerzy - kawałek materiału na kroczu nie zmienia nic, zmienia się tylko - i aż - psychika. Chodzenie z fiutem na wierzchu jest zakazane, jest tabu i wstydem jeśli ma się małego, a większość facetów myśli że ma małego, gdyż normą według której ocenia się rozmiar, są znane z pornosów, ponad dwudziestycentymetrowe udarowe maszyny. To nie błoto i nie zdjęcie gaci daje nam taką radość i poczucie wolności, tylko zrobienie czegoś społecznie zakazanego. Kiedyś będąc u siebie na działce, kąpałem się nago w Bugu; to było kompletne szaleństwo, czułem się niezwykle wolny i spontaniczny jak nigdy w życiu - do czasu gdy nad moje tajemne miejsce nad rzeką, zawsze puste - przyjechała para młodych ludzi. Zanim odjechali, spędziłem w wodzie grubo ponad godzinę. Omdlewałem ze zmęczenia. Gdybym wpadł w mocniejszy nurt, utopiłbym się na pewno; świat poniósłby niepowetowaną, potworną wręcz stratę. Seks w miejscach publicznych jest zakazany, więc ludzie z pewną dozą odwagi chętnie go praktykują. Podobnie z seksem dwóch mężczyzn vs jedna partnerka - jest to grzeszne i rozkosznie niemoralne, dlatego właśnie ci nieśmiali i zakompleksieni o tym marzą, a ci bardziej nieokiełznani to robią. Jak mówiła mi pewna Pani, po tym doświadczeniu jeden facet już nigdy nie da takiego emocjonalnego doładowania jak dwóch - wzajemnie ze sobą konkurujących (często nieświadomie). Także mężatki są zakazane - a ja obszedłem te tabu umawiając się z Paniami, których rodzin i mężów nie znałem. Nie mógłbym tego zrobić z kobietą, której męża znam - nie ma takiej możliwości. I tak te spotkania przypłaciłem obrzydzeniem do siebie, moralniakiem gorszym niż śledziowo - alkoholowe kace poranne.

Dwa rodzaje seksu zakazanego

Wytypowałem dwa typy Pań zamężnych. Do jednego, małego wora wrzucimy znudzone pożyciem (po 15 latach mija wszelka fascynacja, mąż spasł się jak świnia, chrapie, sra pod siebie), te których mężowie to impotenci nie dający im seksu, szukające silnych emocji (pogranicze nimfomanii). Drugi wielki worek to rytuał, zemsta. To zawsze tak samo się odbywa. Ludziom od dzieciństwa (kiedy nie mogą rozeznać się co do prawdziwości informacji) wbija się do głowy pewne sprawy. Kobiety mają wciskane że małżeństwo i dzieci dadzą im szczęście, a gdy nie daje, a dać nie może, ego zawsze tylko pragnie - obwinia się męża. Skoro nie ma szczęścia a mąż ma je dawać, to musi to być jego wina. Gdy rozwód nie wchodzi w grę (mieszkanie, kedyty, dzieci, sytuacja finansowo - społeczna), a kobieta pragnie szczęścia, mści się w sposób rytualny na mężu. Stary jak świat mechanizm, w którego miażdżące tryby wpadają ci, którzy nie znają siebie i swojej psychiki. Na szczęście macie mnie, profesora wiedzy o kobietach - który zgłębia te sprawy nie tylko teoretycznie, ale i praktycznie, niejednokrotnie w pocie czoła. Ważne! typ drugi pieprzy się znacznie, znacznie lepiej.

U Pań bez zmian...

To wszystko mnie bawi. Zawsze to samo. Nienawidzą zdrady, płytkich i pustych facetów, a w życiu najważniejsza jest miłość i bogate wnętrze. Pod zasłoną pustych frazesów czają się chętne, zawsze wilgotne pośladki - którym przyznam Państwu ze spuszczonym ze wstydu wzrokiem - nie odpuściłem. Dzięki tym doświadczeniom i co tu ukrywać, niemałej wiedzy psychologicznej - uzyskałem wiele ważnej, niezwykle cennej wiedzy. Gdy przedarłem się przez maski ego, systemy obronne, zrzucanie odpowiedzialności, projekcję i wypieranie, warunkowanie dzieciństwa - dotarłem do pięknego dziedzińca uniwersytetu wiedzy - to mój prezent dla ludzkości, bo tylko wiedza nas wzbogaca i upiększa - aż kiedyś, może za miliony lat, na tyle wzrośniemy emocjonalnie że stworzymy piękną, cudowną oazę szczęścia i pokoju. Wyobraźcie to sobie; zamiast wojen, konfliktów i Donków - mieszkania i ulice projektowane tak, by urzekały swym pięknem. Wodospady, piękne konstrukcje, toalety na każdej ulicy, artystycznie skrojone trotuary, miasta skąpane w zieleni i łagodnym, miłosnym świetle - szczęśliwi ludzie, cudowny system zapewniający ludziom wspaniały rozwój, wzrastanie i twórczość. Już nigdy do łopaty nie pójdzie naukowiec, a genialny stolarz czy hydraulik z zamiłowania do wklepywania danych w komputerze. Tak, wierzę że kiedyś ziemia będzie rajem. Ale teraz na pewno nie, to nierealne i niemożliwe. Zbyt mało jeszcze wiemy, zbyt blisko jesteśmy zwierzęcości w nas, która chociaż porzucona, zbyt często daje znać o sobie - dlatego uważam że moim obowiązkiem jest dorzucić się tym co mam, do fundamentów nowej, pięknej ludzkości która powstanie za miliony lat. Daję więc swoją wiedzę, ponieważ tak się zabawnie składa, że nic innego nie mam. Chociaż i tak z tą wiedzą zdania są podzielone. Ci którzy mają podobne do mnie zdanie, uważają że jestem mądry, ci co przeciwne - żem głupi. Czyli nic nowego pod słońcem.

Wszystko dla was...

Chciałbym Przyjaciele byście wiedzieli, że jeśli dymam bezlitośnie co nie ucieknie na drzewo, jeśli upijam się codziennie, i po pół dnia diety odchudzającej wpadam na pełnej kurwie do szafki z łakociami - nie robię tego dla siebie, bo ja jestem prochem ziemi, tej ziemi - nim kur zapieje zniknę z tego świata, ale ta wiedza zostanie. Robię to dla was bo was kocham, i dla planety. Podsumujmy - macie wiedzę, ubogiego duchem i kontem bankowym przyjaciela - znanego pisarza, dziwnie zarumienoną, chichoczącą małżonkę która rozmarzona się uśmiecha gdy mówicie o mnie... a co chcę w zamian? tylko pieniędzy, tych namiętnie szeleszczących, kolorowych papierków. Bo chcę sobie kupić nowy procesor z płytą główną, i ochraniacz na zęby gdy zrobisz testy DNA...

Czerwienię się ze wstydu, gdy inni blogerzy ciągną pieniądze od czytelników. Wynika z tego że za mało wami manipuluję i oszukuję, co obniża mój autorytet w oczach kolegów z blogosfery. Chciałbym żebyście wszyscy razem wsparli mnie po to, bym miał najsilniejszą pozycję tego, który do perfekcji opanował manipulowanie czytelnikiem. Chcę być internetowym supersamcem - w realu już się niestety nie uda. Chcę kupić - nawet najtańszy I5 i płytę główną do niego, więc tu wpłacajcie pieniądze dla dobra planety. Ludzie, bo będę musiał iść do normalnej roboty! 

Jestem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości