Dr Miłość Dr Miłość
116
BLOG

Męski matriks

Dr Miłość Dr Miłość Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Wyobraź sobie nie tak znowu fikcyjny świat - wszyscy chodzą o kulach albo jeżdżą na wózkach inwalidzkich. Cały świat, miliardy ludzi. Religie, rządy, historie, legendy, bajki, naukowcy, wszelkie autorytety - wszyscy mówią i piszą o tym, że nogi są niepotrzebne. Ludzie od religii przekonują że są nieczyste, diabelskie. Przez tysiące lat nogi z powodu nieużywania stają się rachityczne, chudziutkie jak ręce. Świat i jego infrastruktura przystosowała się do ludzi używających wózków, jest to uznawane za normalność;  inwalidzi prowadzą wojny, płodzą dzieci, Budda, Mahomet i Jezus są przedstawiani z maleńkimi, nieużywanymi nóżkami, tak samo wszystkie gwiazdy popkultury.

Bluźnierca

I teraz wyobraź sobie - od czasu do czasu pojawia się ktoś, kto zadaje sobie pytanie - a dlaczego by nie chodzić na nogach? jeśli dobry Bóg dał mi nogi, to chyba nie po to by je wozić na wózku bądź wlec pod sobą? dawniej takich heretyków przeciwko woli Boskiej palono na stosie, wcześniej torturując by przyznali się do konszachtów z Szatanem; teraz wszyscy szydzą, śmieją się, czasem ktoś w religijnym, świętym gniewie uderzy pięścią w twarz i napluje. Spróbuj! drwią szydercy, patrioci, miłośnicy tradycji, kapłani. Faktycznie, nogi nie unoszą bezczelnego śmiałka, upada bezwładnie na ziemię - przez te wszystkie stulecia, nieużywane nogi stały się bardzo słabe. Śmiałek się poddaje i mówi - faktycznie, mieliście rację. Syn marnotrawny wraca do świata tradycji, miłości, pokoju i wózków inwalidzkich, a jego wstrząsające opisy opętania (diabeł kusił go do chodzenia bez kuli) i wyzdrowienia dzięki łasce Bożej, rabinom z wyborczej i kapłanom żydowskich wierzeń, są wszędzie rozpowszechniane ku przestrodze.



By doznać w życiu prawdziwego spełnienia, musisz wykonać trzy ruchy nie do końca frykcyjne.

1. Mieć świadomość że zdecydowana większość ludzi, niezależnie od intencji, jest stadem baranów. Mogą być to dobrzy, uśmiechnięci ludzie, ale wierzą że nogi są podstępem Szatana i brzydzą się ich. Są zindoktrynowani i nie interesuje ich prawda - chcą spokojnie żyć, najeść się, obejrzeć coś ciekawego w tv. Nie wystawią nosa poza swój model świata, ponieważ boją się że siły ciemności (którymi są straszeni od dzieciństwa) im go połamią. Można z nimi pogadać niemal o wszystkim, byle nie poruszać tematu nóg - to tabu. Ktoś wymyślił wielki kit, a oni nim żyją - dlatego właśnie są baranami. Ich życie to w całości czyjś pomysł, czyjeś oszustwo. Ich świat został sztucznie wykreowany tak, by byli całe życie konsumentami, by można ich było posłać na wojnę (w imię pokoju, Boga, humanizmu itd.) i używać w każdy możliwy sposób. Nie takie jest przeznaczenie człowieka - i by człowiek dążył do prawdy, życie w kłamstwie jest jak kamyczek w bucie. Daje ciągły, bezustanny ból, poczucie dyskomfortu - który barany próbują zagłuszyć chemią, używkami, głośnymi miejscami, kościołami.


2. Posiadać świadomość że ludzie w istocie nie są źli - a jeśli na szok (chęć chodzenia, czyli zrobienia tego co według nich jest niemożliwe) reagują śmiechem, oskarżaniem, bluzganiem, wypominaniem, niekiedy przemocą - to w istocie nie jest zła wola, oni się po prostu boją. Nie można reagować na nich złością, gniewem ani strachem - każda negatywna reakcja emocjonalna, ściąga Cię w dół gdzie oni sami przebywają. Im mocniej nienawidzisz stada, tym mocniej z nim się wiążesz, nic Cię mocniej nie wiąże niż nienawiść - tracisz radość życia i ciągle o nich myślisz, ich stadne myślenie wypełnia Twoją głowę na jawie i śnie. A by spełnić swe powołanie, musisz być całkowicie wolny od jego wpływu. Stado mówi że nie możesz, Twoje serce że możesz. Z kim przestajesz takim się stajesz - wiec zostań baranem jednym z wielu, albo bądź lwem. Pamiętaj że jakiej drogi byś nie wybrał, ktoś będzie Tobą gardził i Cię nienawidził. Barany gardzą lwami, bo wierzą że cierpienie i bieda uszlachetnia. Wierzą że lwy pójdą prosto do piekła, a oni będą pluć na nich wesoło machając chudziutkimi nogami z chmurki. Znowu lwy gardzą biedotą mentalno - finansową, za ich naiwność i głupotę. Nie możesz być trochę baranem i trochę lwem - musisz wybrać. Gdy pretendujesz do miana lwa, nie możesz ciągle żżymać się i złościć na stado - bo natychmiast przeistoczysz się w barana. Jak myślisz, taki jesteś. Masz myśleć jak lew. Zadawać ciągle pytania, być nienasyconym wiedzy, nie mieć autorytetów, szukać tego co Cię spełnia a nie żyć według mody tworzonej dla baranów, przez innych baranów.


3. By nogi nabrały sił i uniosły Twój pieprzony korpus, musi minąć pewien czas. Gdyby trwało to chwilkę, nikt nie nabrałby się na ten kit. Musi być dyscyplina, wiara w powodzenie, wyraźna wizja ostatecznego sukcesu. To musi trwać, więc jeśli ktoś oferuje Ci coś (sukces w tydzień nowego super programu, za jedyne...) to kłamie. Jeśli ktoś osiągnie sukces, każdy następny człowiek będzie miał łatwiej. W końcu wyśmiewana, mordowana prawda stanie się faktem, i każdy kto chce chodzić podda się zwykłemu procesowi - niepotrzebna będzie wiara i wizja, tylko czas na to by mięśnie urosły i zastąpiły wózek. Jeśli pragniesz być lwem, grzywa nie urośnie w kilka tygodni. Ale jak mawiają mędrcy, zawsze musi być pierwszy krok - później idzie z górki. W zasadzie wszystko co wiemy i widzimy wokół siebie, było wyśmiewane przez aktualne autorytety. To się nigdy nie zmienia - ludzie będący na świeczniku zawsze będą absolutnym wrogiem postępu - rozumianego jako obalenie dawnych stereotypów na rzecz prawdy. Wyliniałe lwy nie chcą prawdy, chcą jak najdłużej żyć, dymać, jeść i srać. Chcą by plebs im zazdrościł, podziwiał ich i nienawidził.

Po co Ci kule? masz nogi

Ta zmyślona opowiastka nie jest wcale tak bardzo fikcyjna, a moim zdaniem niezwykle celnie oddaje nasze życie. W opowiastce ludzie używają protez (wózek, kule) zamiast swych pięknych możliwości - nóg. A by nikt nie chciał ich używać, opluwało się je, nazywało czymś złym, diabelskim. Powtarzano to od dzieciństwa, by dorosły człowiek bezkrytycznie w to wierzył, bał się nawet o tym rozsądnie myśleć w strachu przed diabłami, ostracyzmem społecznym. Ale po co takie oszustwo? ponieważ człowiekiem na wózku możesz manipulować, możesz go dogonić, kontrolować, nie ukryje się - musi kupować wózki, kule i wszystko to, co jest potrzebne w jego inwalidztwie.

Protezy

Jestem ex palaczem, paliłem kilkanaście lat. Od sześciu czy siedmiu (szczęśliwi czasu nie liczą) jestem wolny od smrodu, czarno - żołtych zębów, pięciu zapaleń oskrzeli rocznie, kaszlu i duszności po przebiegnięciu dziesięciu metrów. Coś na ten temat wiem - i się z Państwem chętnie podzielę. Co to jest papieros? co w nim tak strasznego, że miliardy ludzi nie umie się od niego uwolnić? palenie działa jako środek przeciwlękowy, uspokajający - gdy odczuwasz w sobie frustrację, stres, coś się nie udaje, czujesz presję, czujesz się nieśmiały, brak Ci siły przebicia - papieros pomoże Ci na chwilę wyluzować, odprężyć się. To poziom psychiczny. Społeczny to możliwość bycia z palaczami na dymku w pracy, domu i imprezie - wyrwanie się na chwilę z domu, budowanie więzi z innymi (wspólne danie w płuco). Jest też znacznie głębsza, podobno podstawowa przyczyna (nie jestem wcale pewien czy to ostatni poziom) - brak miłości. Mówi się o zaciąganiu papierosem jako ssaniu maminej piersi - gdy tego zabrakło, człowiek do końca życia będzie pragnął tej podstawowej, odruchowej miłości i słodyczy.

Śmieszne i prawdziwe

Jeśli wydaje Ci się to śmieszne (bo jest to w istocie zabawne) czytaj dalej. Nic nie jest z pozoru takie, jak się wydaje. Jeśli dziecko będzie się topić - jego podświadomość to zapamięta, mimo tego że dziecko nie ma umysłu, nie ma poczucia JA. W wypadku topienia dziecka, dorosły człowiek będzie miał hydrofobię - prawie zawsze. Każdy psycholog Ci to powie, nawet ten po prywatnych studiach. Dziecko gdy chce do piersi mamy, płacze i emocjonalnie cierpi - jest głodne więc płacze co ma zwrócić uwagę jego mamy. Gdy pije ciepłe mleko wtulone w maminą pierś, uspokaja się, odpręża, w końcu najedzone i zaspokojone usypia. Dziecko podświadomie kojarzy ssanie z ukojeniem, odejściem stresów i problemów, bólu. Palenie to powrót do stanu, gdzie było dobrze i cudownie, do raju gdy szczęśliwy i zaspokojony zasypiałeś. Teraz masz masę problemów i frustracji, masz być umięśniony, mieć dzieci, sadzić drzewa i budować dom - a jeśli to zrobisz, lista żądań się natychmiast zwiększa. Problemy sprawiają że pragniesz ukojenia, pragniesz nieświadomie tego stanu, gdy problemów nie było a życie było pełne snu i błogości. Jeśli ktoś ssał tyle ile potrzeba, wyrósł z tej fazy - nie będzie potrzebował nigdy palenia. Jeśli ktoś ssał mało, nie zaspokoił tego pragnienia, albo ssał z butelki czy nie ssał w ogóle - całe życie będzie w nim (pamiętaj, poziom podświadomy) pragnienie ukojenia. Papieros to proteza piersi mamy - ssasz, pojawia się uspokojenie. Proteza, bo po miersi mamy zasypiałeś w radosnej ekstazie, a po papierosie cuchniesz, masz "kapcia", kaszlesz i notujesz obniżenie nastroju, energii. Mówiąc językiem ezoterycznym, palenie obniża Twoje wibracje, radość życia. Chwila odprężenia, dziesieć chwil doła - taki to interes z używkami. Jak z religią - chwila polepszenia nastroju, sto chwil smutku, poczucia winy, wstydu i obniżonej samooceny. To lichwiarze - coś Ci dają, ale znacznie więcej zabierają.


I jeśli nie zaspokoisz pragnienia stojącego za paleniem - pragnienia bycia utulonym i ukochanym, będziesz palił. Gdy Twój organizm nie toleruje palenia, będziesz ćpał, żarł, chlał, ciął się. Będziesz nakładał protezy penisa, sam mając żylasty, twardy pistolet. Gdy rzuciłem palenie (pół roku nie pamiętam w ogóle, chodziłem po ścianach) zacząłem szukać zaspokojenia tego emocjonalnego pragnienia w jedzeniu. Utyłem ponad dwadzieścia kilogramów.

Nałogi - karanie siebie

Jeśli masz napady głodu, obserwuj siebie. Czy naprawdę Twoje ciało potrzebuje jedzenia? jasne że nie. Ciało potrzebuje bardzo mało pożywienia, natomiast głód akceptacji i miłości pragnie tej protezy, namiastki, za którą płacisz nadwagą i chorobą. Żarłoki wcale nie kochają życia - nie lubią i nie akceptują siebie, dlatego właśnie nadmierną ilością jedzenia się karają. Pragnienie picia to przeważnie chęć wyjścia poza swoją nieśmiałość i krępujący wstyd. Seks odstresowuje (podobnie jak papierosy, alkohol i narkotyki). Człowiek w pełni radosny jest odprężony jak dziecko - nie musisz już używać truzicny by osiągnąć ten stan. Dlatego warto inwestować czas, energię i pieniądze w odkrywanie swojego potencjału - gdyż jest nim spokój, radość i błogość. Nie trzeba wtedy wchodzić w toksyczne relacje by ktoś poklepał nas po plecach, nie trzeba się niszczyć świństwami wszelkiej maści, płodzić dzieci i żenić by rodzina nie zadręczała "z miłości" szyderstwami. Nie trzeba pieniędzy, które podnoszą poczucie wartości - pieniądze to coś co ułatwia życie, a nie daje emocjonalną protezę bycia kimś. To nie pieniądze i ich brak sprawiają że jesteś kimś albo nikim, ale Twoja w to wiara. Według pyszałków jestem nikim, według czytelników (nie wszystkich) kimś. Kto ma rację? tylko ja. To co uważam, będzie decydujące. Wybieram bycie kimś.

Bardzo niebezpieczny seks

Spójrz co uczyniono z seksem - stanowi on bramę niebios. Seks nie tylko służy rozmnażaniu i relaksowi - wszystko zależy od poziomu człowieka. Robotnik się naje i wykopie dół. Wynalazca się naje, i wymyśli coś co ułatwi nam życie, a poeta się nażre i napisze piękny wiersz. Tak samo jest z seksem. Prostak rozładuje nim napięcie i pójdzie spać - człowiek nauki odpręży się i znajdzie rozwiązanie problemu, twórca dozna błysku inspiracji i stworzy piękne dzieło - człowiek poszukujący prawdy i spełnienia, znajdzie je. Seks na każdym poziomie daje Ci wspaniały, piękny prezent. Nie można go zakazać, więc go obrzydzono w każdy możliwy sposób, byś nie uzyskał dzięki niemu przebudzenia. Ludzie nadal uprawiają seks, ale głęboko w sobie czują poczucie winy - i taki seks da Ci tylko chwilowy relaks, a po nim wyrzuty sumienia i ich konsekwencje - brak radości, energii itd. Zadziała jak lichwiarska używka - kiedyś to mierzyłem - po upiciu się około piętnaście minut euforii, a później kilka - kilkanaście godzin "zrzutu". Nie ma co, świetny interes.

Świat to miejsce pełne kłamstwa i głupoty. Matriks, piekło - nazwij je jak chcesz. Chcesz w życiu szczęścia, chcesz radości ale takiej prawdziwej, nie podszytej lękiem? jeśli tak, wyrzuć wszystkie Ci znane recepty na szczęście, wszystkie autorytety i pewniki ze swojej głowy - szukaj od nowa. Wszystko co znane, nikomu nie dało szczęścia. Ani kobiety, rodzina, ani seks, pieniądze, jedzenie, chemia. Ziemia upstrzona jest prochami tych, którzy myśleli że powtarzanie zachowań stadnych da im szczęście. Nie dało - ale Ty oczywiście wiesz że Tobie da. Ale ty tego nie wiesz, Ty w to wierzysz bo tak Cię wytresowano, dokładnie tak samo jak mnie.
 

Jestem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości