Jezeli PJN w jakiś sposób osiągnie sukces przekonując inne partie do poparcia swej chwalebnej propozycji, która co najmniej w 80% będzie miała taki sens, o jakim mówią autorzy (czy tez autorka) projektu. Jeszeli nie - to zapiszemy PJN w annałach historii.
Chodzi o propozycję zamieszczoną w tym artykule, opisującym zamierzenia PJN w obszarze polityki rodzinnej:
http://biznes.interia.pl/news/polska-przyjmie-model-baby-boom,1570842
Wbrew tytułowi nie chodzi o to, ze polski rząd już na chybcika przyjmuje ten projekt. Autorzy artykułu pomylili znak na końcu - nie powinien tam być wykrzyknik - bo trudno dziś mówić o szansach realizacji - lecz znak zapytania.
Jezeli tylko PJN przeforsuje to w sejmie i przekona większość do tego, to ma mój głos w następnych wyborach.
Dlaczego?
Dlatego, ze odmłodzenie społeczeństwa, które wynikałoby ze zwiększonej liczby urodzeń, przyniosłoby dynamizację społeczeństwa, a nie zasklepianie się we własnym grajdołku. Całe szczęście, ze nie mieszkam jednak na Śląsku, bo nigdy w zyciu nie oddałbym głosu na Migala, choć wiem, ze będą tam inni kandydaci, moze cenni. Nie moja sprawa jednak, bo tam nie mieszkam.
O ile PJN przetrwa do wyborów.
Przetrwa, o ile dopływać będą do niego ludzie znani.
Jednak, gdy zdarzy mu się porażka w wyborach, czyli osiągnięcie 5% poparcia (a to bardziej prawdopodobne niz wejście do Sejmu), to zakładam, ze dzisiejsi politycy PJN znów przypłyną do PiSu. Będą jednak startować z nizszych pozycji niż mieli. To kara za sprzeciw wobec Prezesa Jarosława.
Jednocześnie zapraszam do czytania i komentowania moich notek:
http://sanovius.salon24.pl/259777,czy-kres-panstwa-narodowego
http://sanovius.salon24.pl/259754,z-historii-marksizmu