Wyszłam wczoraj na spacer po Wrocławiu, żeby sprawdzić, jakie nastroje panują przed wieczornym meczem. W biało-czerwonej rzece płynącej w kierunku Rynku, można było dostrzec nielicznych fanów czeskiej drużyny. Choć nie byli zbyt pewni siebie, z uśmiechem patrzyli na bojowe nastroje naszych kibiców. Jak się okazało, czeska filozofia futbolu wygrała z polską, ale gdy robiłam te zdjęcia, nikt jeszcze o tym nie wiedział.