To miejsce jak każde.
Jeszcze niezbędne, drobinę podniosłe, zwą je
Predystynacją, na wyrost.
Nie jestem tu właścicielem,
nie mam mocy, aby decydować o czymś
istotnym.
Pozwolono mi tu być, mieszkać kątem
za ogląd mając, z wykusza widoki.
Przezabawny widok zwierciadła duszy mojej,
jej mniemanej głębi.
Paradne!
Zechcesz – dołącz do mnie.
Licz się jednak z pewnym ryzykiem.
Czas mi nie sprzyja w tych wyniosłych gzymsach,
pomimo faktów z których wiele jest
natrętną mitologią zawsze do usług.
Im bywam niewdzięczny
popadając w zdumienie, tu przecież
gdzie zaległy cienie.
Sny bywają jakkolwiek koszmarne.
Raz jestem w wozie pragnienia,
raz na grzbiecie muła,
niewolnikiem odchodzącym w przeszłość.
Świecie niepojęty, tak bardzo cię zmienią
prądem, nurtem czasów.
Jednak wciąż jestem,
biegnąc maligną zbyt wielu
sprzecznych obrazów.
Widzę Morze moje Mgliste, słyszę echa
syrenich śpiewów zachęty.
Nie, nie uda im się mnie zwieść.
Kapłan ze świętego gaju boga Wenedów -
przemierzyłem wszystkie ścieżki losu.
Wpierw wojownikiem bywałem.
Obalałem sygnały nowej wiary z Zachodu,
stygmaty zmierzchu,
wschodzące z pochodniami i krzyżem,
przelewałem krew neofitów,
by nareszcie zrozumieć,
że wypada co tchu zapaść się w wądoły
leśnych katakumb.
Umrzeć mi było, umrzeć w zapomnieniu,
w ciszy świętych jesionów i dębów.
Powrócić z nowym ciałem i starą duszą też.
Jeziora, rzeki, jakże za wami tęskniłem
cierpiąc tymczasową śmierć.
* * * *
Odchodzącemu
znak krzyża powietrze rozetnie, gdzieś za biurkiem
urzędnik datę piórem wpisze
( bo wciąż są pióra w użyciu ? )
pod skreśloną wersją imienia z nazwiskiem.
Kir stemplem;
tu zgrabnie łzy wysuszy rodzina
nad stołem z resztkami zawisła, zapadła.
Stado ciem – motyli złowrogich.
.
Niepopłacone rachunki za życie z pochówkiem.
Mizeria rentiera,ale ma za swoje do końca.
Nie odkryje nikt kim był sobie człowiek,
kiedy jednak b y ł .
* * * * *
A R T U R Z E* z niedawnej epoki:
szczepiłeś kulturę KASZEBSKĄ w Pyrzycach,
w sąsiedniej parafii, ich sztukę, ich język.
Pięknym był sam pomysł reimplantacji
zapomnianych korzeni tej ziemi.
Pod wrażeniem był człowiek, gdy przyszło
mu świadczyć i wspierać.
Czas tobie nie sprzyjał, zbyt wielu znalazłeś
przeciwnych.
*Artur Marcinkiewicz , emerytowany dyrektor Pyrzyckiego Domu Kultury,działacz społeczny.
* * * * *
Baszto wyniosła, baszto zapomnienia.
Ledwie kilkanaście kroków wyrastasz do nieba.
Słońce przenajświętsze zapada w wykusze,
pod nią krypta chłodu, w której czuwają resztki
świętych hufców plemienia Wenedów.
Dziesięciu było wojewodów ludu bitnego,
chociaż nieskorego do zwad bezrozumnych,
zanim z tajemnej wyprawy powrócił
Krok przemieniony, inaczej zwany Krakiem.
Skąd powrócił ? Z nieznanej powrócił wycieczki
przeciw dumnemu plemieniu Makedonów,
którzy nie znali innych murów zwartych,
z wyjątkiem zwartego na przedpolu hufca
hoplitów.
Takim właśnie sposobem zrodzona jest
Wenedia Magna na wieczną rzeczy pamiątkę.
Wierzą w to Kaszubi w checzach , śpiewają
przy obfitych stołach, świętując spotkania z tobą,
thanie na Gochach, przyjacielu mój – Zbyszku
TALEWSKI.**
* * * * *
Nie było w zwyczaju Wenedów-Ventów
celebry formą paladiańską.
Roma Aeterna tutaj nie dotarła, civitas Bath
spóźniło się szpetnie.
Papirusy na wypreparowanej korze wierzbowej
być może coś zdradzą. Zaraz, za naszego życia.
W jakim języku przemówią zapisem:
dialogiem dawnych zmysłów
ja myślisz Zbyszku, nomarcho na Gochach ?
**Zbigniew Talewski, wybitny Kaszuba, z Gochów (subregionu pomorskiego), PRZYJACIEL od lat.
* * * * * *
Stoi w Nowoszczecinie, prawie pod kadmonicznym bokiem
zrujnowany pomnik, popiersie Kaulfussa
Jana Samuela, człeka zapisanego złotym zgłoskami
w historii Polaków, autora piszącego do „Poznańskiej Mrówki”,
doktora filozofii, członka Towarzystwa Narodowego w Warszawie.
Polaka i Niemca.
Losu nie wybierał; tak chciał.
W trudnych czasach, w początku.
wieku XIX-ego. Wybrać raczył z niewymuszonego
wyboru.
Znawcą duszy Wenedów był doktor Jan Samuel, zapomniany
dziś, nie ceniony w Ziemi Zachodniopomorskiej.
Jego pomnik w ruinie powiada, jak blisko nam do małości naszej.
Nikczemnej.
Hańba tobie miasto u wrót którego siedzę od końca
poprzedniego wieku.
Hańba ku tobie civitas minor zdąża
za sromotą.
* * * * *
„ Do X wieku powszechnie wyznawano na obszernych rejonach słowiańskich dawne religie, które zostały brutalnie stłumione przez najeżdżające chrześcijaństwo. Przetrwały one tajnie do ok. XV wieku, potem ich popularność spadła jeszcze bardziej aż obecnie występują tylko w formie rekonstrukcyjnych ruchów
rodzimowierczych. „
/ z Sieci – cytat niestandardowy /
( fragment zapisu z tomu piątego – INNA LEGENDA)