... ktoś , kogo znam od połowy lat 70-tych i bardzo cenię z wielu względów ,
powiedział :
- Wiesz , niezleżnie od treści i wydźwięku kolejno odczytywanych tekstów twojej HOLY ISLAND , zwraca uwagę jej klimat. To jest ksiązka o samotności i o walce z nią. Jak sobie z tym radzisz ? -
Odrzekłem , że pewnie winien jest dobrze pomyślany , wiarygodny podmiot poetycki.
Bo cóż miałem powiedzieć , pamiętając jak dobrze oboje znany się i szanujemy.
Co odpowiedzieć czytelnikowi ,który jak żaden zna autora i możliwości jego osobistych bajerów ?
Większość dorosłego życia spędziłem na dowodzeniu tego , jaki ze mnie fajny ekstrawertyk. A tu jakoś trzeba przyznać się do starannie skrywanej , introwertycznej natury.
Co robić ? Swoje ,czy grać dalej ?