sgosia sgosia
383
BLOG

„Nie schodźcie do katakumb!"

sgosia sgosia Rozmaitości Obserwuj notkę 10

Media skrzętnie przemilczały fakt, że prezydent Francji Nicolas Sarkozy przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia zaprosił do Pałacu Elizejskiego kilkunastu młodych księży. Wydał dla nich uroczystą kolację, która miała trwać trzy kwadranse, a przeciągnęła się do ponad dwóch godzin.

Nie było to tylko świąteczne spotkanie. I gospodarz i zaproszeni goście nie unikali tematów takich, jak wychowanie młodzieży i otwieranie przed nią szans na przyszłość, szacunek dla chrześcijaństwa w przestrzeni publicznej oraz zaangażowanie państwa w obronę praw chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Na koniec prezydent zachęcił kapłanów, aby częściej i odważniej zabierali głos w sprawach publicznych. – „Nie schodźcie do katakumb! Mówcie do całego społeczeństwa, a nie tylko do swoich wiernych, to wszystko, co macie do powiedzenia. W czasach, kiedy we wszystkim odwołujemy się do zdania ekspertów, dlaczego mieliby być pozbawieni prawa głosu ci, którzy bronią religii?” – powiedział prezydent Sarkozy.

Obszerną relację z tego wydarzenia opublikował francuski dziennik „Le Figaro”. Była ona pozbawiona antyklerykalizmu. Wytknięto natomiast Sarkozy`emu, że nieraz już zawiódł oczekiwania katolickiego elektoratu chociaż i tak jego stosunek do Kościoła jest dużo lepszy niż jego poprzedników. Właśnie on sprawił, że wprost mówi się o roli Kościoła w kulturze narodowej i w życiu społecznym. To we Francji państwo i samorządy, chociaż konstytucyjnie laickie, w całości pokrywają koszt utrzymania wszystkich zabytkowych świątyń, włącznie z ich sprzątaniem i wymianą żarówek! Państwo wypłaca pensje nie tylko kapelanom szpitalnym, więziennym i wojskowym, ale również nauczycielom katolickich szkół i uczelni, gwarantuje odliczenie darowizn na cele kościelne od podatku, a stowarzyszeniom katolickim otwiera dostęp do państwowych dotacji.

Skąd takie nastawienie do Kościoła w kraju uważanym za wolny od „chrześcijańskich zabobonów’? Nie wynika to z osobistych przekonań prezydenta Sarkozy`ego, bo trudno powiedzieć, że to wzór katolika, ale z poczucia realizmu. Katolicy we Francji sprawili, że trzeba się z nimi liczyć. Po latach wypychania ich z życia publicznego, nauczyli się  występować w sposób zorganizowany w sprawach, które ich dotyczą.

A u nas? Spotkanie prezydenta z kapłanami byłoby dzisiaj nie do pomyślenia. Nasi politycy wsparci „jedynie słusznymi” mediami pozwalają sobie na szczucie ludzi przeciwko hierarchom, duchowieństwu i Kościołowi, na bezkarne szarganie tego, co dla katolików święte.

Dlaczego tak się dzieje? Winni są sami katolicy, bo dali się podzielić i zmusić do milczenia o swojej wierze.

Przecież teraz publiczne przyznanie się do katolicyzmu jest niestosowne. Temat wiary jest dzisiaj większym tabu niż seks. Czy jest iskierka nadziei na poprawę tej sytuacji? Wobec ofensywy laicyzmu i antyklerykalizmu katolicy powinni zapomnieć o tym, co dzieli i dostrzec potrzebę katolickiej solidarności. Trzeba wziąć przykład Francji. W ważnym sprawach zacząć mówić jednym głosem i pokazać, że nowoczesność nie musi być antychrześcijańska. Może wtedy nas katolicki – podobno – prezydent  zorganizuje podobne spotkanie i nie będzie się wstydził zachęcać księży do zabierali głos w sprawach publicznych. Może wtedy nikt nie odważy się uważać katolików, a zwłaszcza duchowieństwa za obywateli drugiej kategorii i zaganiać do kruchty.

 

 

 

 

 

 

 

 

sgosia
O mnie sgosia

"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało." Maxence van der Meersch

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości