Zaczęły się Mistrzostwa Europy i się dzieje!
Mamy nową Polską husarię – samochody przybrane biało-czerwonymi flagami, które powiewają jak skrzydła. Podoba mi się to, ale mam nadzieję, że nie zostaną one schowane, lub wyrzucone po tym sportowym wydarzeniu i już w najbliższe święto państwowe np. 11 listopada znowu huzarskie skrzydła flag załopoczą przy samochodach.
Druga refleksja nasunęła mi się, gdy zobaczyłam tłumy – głównie młodych ludzi - oglądających mecze w strefie kibica. Jak widać Polacy mają ochotę być razem, a polityczne podziały są zwyczajnie narzucone przez polityków, którzy uważają, że takim skłóconym społeczeństwem łatwiej rządzić. Szkoda, że nie ma mądrych ludzi, którzy umieliby wykorzystać potencjał drzemiący w społeczeństwie.
Trzecia sprawa jest dość przykra. Wczoraj, gdy zobaczyłam Tytonia, który przykląkł i przeżegnał się wchodząc do bramki, pomyślałam, że znają się mądrale, którym to będzie przeszkadzało i nie pomyliłam się. Mimo wszystko nie spodziewałam się tak jadowitej wypowiedzi, jak Erwina Wencla, a komentarze pod nią mogą budzić już tylko zdziwienie, ale i niesmak. Nawet nie zamierzam polemizować.
Ostatnią zadziwiającą sprawą jest marsz Rosjan przez Warszawę. Jak władze naszego państwa i stolicy mogły do niego dopuścić. Dla mnie jest to jawna kpina, prowokacja i demonstracja siły. Gdy do tego dowiedziałam się, że trasa będzie utrzymana w tajemnicy, to mam takie pytanie – Kto nami rządzi, skoro władze polskiej metropolii mają tajemnice z obywatelami innego państwa przed Polakami?