Silny Belwas Silny Belwas
936
BLOG

WOŚP – Vademecum

Silny Belwas Silny Belwas Polityka Obserwuj notkę 2

 

Żaden jeszcze finał Wielkiej Orkiestry Jurka Owsiaka nie odbywał się w cieniu tak licznych kontrowersji. Jeden z blogerów zastąpił niezależnych i podobno niezastąpionych dziennikarzy i obalił mit sprawnie działającej Orkiestry twierdząc, że prawie połowę z tego co trafia do puszek Fundacja przeznaczyła na inne cele niż zakup sprzętu. Potem kolejny internauta (dziennikarze mają bardzo długi weekend) obalił blogera-obalacza i na demotywatorach obwieścił, że WOŚP na sprzęt przeznacza każdą złotówkę z finału. Po dwóch tak różnych zestawieniach zdezorientowana publiczność powinna już chyba tylko obalić flaszkę, bo bez pół litra „nie razbieriosz”. Jako, że jest jednak środek tygodnia proponuję podejść do tematu Orkiestry na trzeźwo.
Nietrzeźwe spojrzenie podpowiada bowiem, że rzecz nie w tym czy Pan Jurek kasę na Woodstock i inne bezeceństwa wykłada z lewej kieszeni czy może z prawej. Gdyby bowiem nie było Orkiestry to Pan Jurek stałby się raczej ucieleśnieniem fantazji swojego idola Lecha Wałęsy i chodziłby w samych skarpetkach. Innymi słowy: gdyby nie coroczny Wielki Finał to kasy z innych źródeł, która potem umożliwia organizację woodstockowych sabatów byłoby tyle co kot napłakał. Alkohol skłania jednak do wielu głupich myśli, dlatego my będziemy tutaj pisać na trzeźwo.
 
 
Ktoś może powiedzieć, że nie ma co się czepiać Pana Jurka, bo skoro porozpychał się łokciami w mediach i wywalczył pole position dla swojej Orkiestry to ma pełne prawo cieszyć się pozytywnymi skutkami ubocznymi jakimi w tym przypadku są darowizny na jego inne inicjatywy z nieszczęsnym Woodstockiem na czele.
 
 
Ktoś bardziej czepialski mógłby zaś zastanowić się dlaczego to akurat Pan Jurek tak skutecznie pracował łokciami? Przecież w III RP było co najmniej kilku innych znamienitych społeczników. Trywialne stało się już przywoływanie Caritasu więc ja zaproponuję Janinę Ochojską. Dożywianie dzieci, studnie w Afryce, pomoc ofiarom katastrof w każdym zakątku globu i wiele innych inicjatyw – dlaczego ona się nie przebiła? A ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który tyleż skromnie co konsekwentnie opiekuje się upośledzonymi dziećmi i wypracował już sieć placówek? Cóż, widać Polska jest tolerancyjna, ale „czarni” swoje miejsce muszą znać. Dobra, to może – nieżyjący już – Marek Kotański, którego placówki pomagały narkomanom i bezdomnym? Co, on też nie umiał się przepychać? Patrząc na to z jakimi ludźmi przestawał na co dzień to ten medialny tłum sam powinien się przed nim rozstępować choćby z obawy o zarażenie. Oczywiście Kotański odbił się od medialnej ściany tak jak i inne wymienione osoby.
 
 
Dlaczego zatem tylko Pan Jurek dorobił się wielu godzin w telewizorni i pomocnej dłoni ze strony każdego samorządu w Polsce? Może był po prostu najzdolniejszy i najbardziej pracowity? Święcie w to wierzę! Z ostrożności procesowej nadmieniam również, że nie zaliczam się do czarnej sotni i wręcz brzydzę się koncepcjami, w myśl których Pan Jurek ma taką pozycję dzięki temu, że ojciec Pana Jurka był pułkownikiem Milicji a rodzina jego mamy należała do PZPR. Brzydzę się również sugestiami, że skoro Pan Jurek w latach 80. organizował młodych ludzi wokół akcji uwalniania słoni z ZOO a nie wokół uwalniania opozycjonistów z więzień to jest uwikłany w PRL-owskie struktury władzy, które skutecznie utrzymały pakiet kontrolny także po Okrągłym Stole. Takie pomysły mogą zrodzić się tylko w zakompleksionym i sfrustrowanym umyśle, którym ja szczęśliwie się nie legitymuję. Okrągły Stół był wielkim pokojowym zwycięstwem, które odsunęło komunistów od władzy, a puste półki w sklepach zastąpił pustymi portfelami obywateli. Oczywiście puste portfele mieli tylko ci nieprzystosowani i sfrustrowani, różni cytując Michnika „zoologiczni antykomuniści” (stąd pewnie awersja do akcji przeciwko ogrodom zoologicznym) więc to nie jest ważne. Poza tym w SB, WSI, MO, ZOMO i LWP pracowały tylko bezdzietne sieroty, które potem zostawały starymi kawalerami. Nawet jeżeli ktoś miał rodzinę w tych strukturach to wiadomo, że Szanowny Ojciec czy Najdroższa Małżonka nikomu nie szkodzili.
 
 
Wracajmy jednak do fenomenu Orkiestry, bo ktoś może powiedzieć że nieważne jak Pan Jurek znalazł się na szczycie, ważne, że dzięki jego akcji nawet do malutkich szpitali trafia bardzo potrzebny sprzęt dla ratowania dzieci. Frustrat mógłby powiedzieć, że przecież gdyby Pan Jurek skuteczniej uwalniał w latach 80. te słonie i uciekłby z Polski na trąbie jednego z nich to przecież media mogłyby i zapewne postawiłyby na współpracę z innym społecznikiem. Telewizornia, wielkie firmy i politycy lubią ocieplać swój wizerunek i choćby dlatego promowałyby inne organizacje. Zapewne nie byłoby aż takiej pompy, nie byłoby koncertów w każdym mieście i wiosce, ale pieniądze dla potrzebujących i tak by się znalazły. Skoro bowiem obecnie Caritas, Ochojska i inni gromadzą miliony bez medialnej tuby i samorządowej estrady to ileż uzbierałyby gdyby tuba i estrada znalazła się i dla nich? Jak już jednak ustaliśmy wcześniej: frustracja powoduje wyparowanie pieniędzy z portfela więc odpowiadanie na tego typu wątpliwości byłoby zajęciem niepoważnym.
 
 
Jako inną zaletę WOŚP przedstawia się to, że dzięki tej akcji młodzież uczy się pomagać. Jest to bez dwóch zdań prawda – młodzi ludzie uczą się, że pomaga się poprzez event. Skoro raz do roku można pójść na imprezę ubranym w stylu z lat 70., raz na bal przebierańców to i raz w roku można iść biegać z puszką. Ważne, że wesoło i nienudno, bo ciągle „coś” się dzieje.
 
 
Na koniec pozostaje już chyba tylko ten Woodstock. Każdy kto tam był twierdzi, że młodzi ludzie jadą tam słuchać muzyki i dobrze się bawić. Frustraci z Przystanku Jezus i inni, którzy przyjeżdżają tam na przeszpiegi twierdzą, że wyszpiegowali coś innego. W odróżnieniu od Tajnych Współpracowników ci szpiedzy wyrządzają swoimi donosami wielką szkodę. Wszak wiadomo, że alkohol z Kostrzyna i okolic znika wtedy, bynajmniej nie dlatego że wypija go młodzież tylko dlatego że bogoojczyźniani sklepikarze złośliwie chowają go przed młodzieżą. Fakt, zaś że puste butelki po alkoholu i wypalone skręty materializują się na woodstockowym polu po zakończeniu imprezy to marna prowokacja wyżej wymienionych szpiegów. Poza tym skoro Pan Jurek organizuje taką fantastyczną, fenomenalną rzecz jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to wiadomo że i innego jego dzieła i to co się na nich dzieje muszą być fantastyczne i nobilitujące.
 
 
Tyle spostrzeżeń na trzeźwo. Po pół litrówce być może uzbiera się ich więcej.

O polityce, książkach i sporcie. Bez zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka