Kenny McCormick Kenny McCormick
1116
BLOG

Dwa światy

Kenny McCormick Kenny McCormick Rozmaitości Obserwuj notkę 9

W napisaniu przedwczorajszej notki przeszkodziła mi Magia, ale jednocześnie zmotywowała do głębszego zamyślenia nad tematem, dzięki czemu spotkały mnie zaskakujące wnioski.

Używając słowa "świat" często nie zdajemy sobie sprawy z pewnego mylącego uproszeczenia, ujednolicenia dwóch zasadniczo różnych pojęć, co czasem może powodować nieporozumienia. Chodzi mi mianowicie o pojęcie "świata". W jednym ze sensie słowo to oznacza powierzchnię Ziemi taką jaka ona aktualnie jest (z całą naszą infrastrukturą i nami samymi). W drugim całkiem innym, chociaż łudząco podobnym sensie oznacza ono wirtualny świat w którym żyjemy. Świata nazw, zasad, kategorii, - powiedzialbym organizacji, pewien system umów sprawiający, że przeżywamy życia w taki a nie inny sposób. System określany czasem mianem Matrix.

Widzisz go patrząc za okno, lub wlączając telewizję. Możesz go poczuć idąc do kościoła, do pracy, gdy płacisz swoje podatki. Matrix rozciąga się przed Twoimi oczami, by przesłonić Ci prawdę. Prawdę, że jesteś niewolnikiem. Jak każdy inny urodziłeś się w więzieniu którego nie możesz poczuć, powąchać, ani dotknąć.Więzieniu własnego umysłu. (Matrix, 1998)

Ciekawym jest, że powyższy cytat zbyt bardzo nie pasuje do realiów filmu, a raczej opisuje System, o ktorym pisze Paul Bondarovski, edytor dwumiesięcznika The Dot Connector Magazine we wstępie do swej książki The Dot Connector Book:

"Coś nie tak jest z naszym światem...  Prasa, telewizja, a obecnie również internet nie skąpi nam wyjasnień, analiz i wskazówek, że System szwankuje. Że istnieją takie jego elementy, które należy naprawić, wymienić lub ulepszyć. I to właśnie się czyni. Wciąż od nowa, wciąż na marne. Cóż, nic nie jest doskonałe, myślałeś. Jednak pewnego dnia zauważyłeś coś dziwnego; System został ulepszony, a świat pozostał takim jakim był. Wtedy dostrzegłeś, że system to nie to samo co świat. Bo tak naprawdę, realny świat jest w porządku, to właśnie wirtualny świat jest zły, dysfunkcyjny. Im więcej inwestujesz swych talentów w poprawianie i ulepszanie systemu, tym bardziej pomagasz systemowi więzić cię i przesłaniać ci prawdę" 

Jak to w tym powiedzeniu bylo - politycy kłamią by ukryć prawdę, a artyści by ją przekazać?.

Rozróżnianie tych swiatów miast utożsamiania ich wydaje mi się być kluczowe dla udanego i satysfakcjonującego życia. Dostrzeganie różnicy między tymi światami oraz rozumienie który z tych światów jest pierwotny, czy też ważniejszy, że tak to ujmę, daje możliwość świadomego wpływania na swój los. Próba zmiany świata przez majstrowanie przy Systemie przypomina bowiem chęć ulepszenia rzeczywistości poprzez korekcję zdjęcia - porównanie o tyle trafne, że System jest pewnego rodzaju obrazem, etykietą realnego świata. Wykrzywioną i zniekształconą, w taki sposób by "przesłonić Ci prawdę". I tak właśnie jest, jak próbuje to przedstwiać w wielu swoich notkach. Wydaje się, ze największym wrogiem systemu jest prawda, bo większość energii System traci właśnie na tworzenie fałszywego wizerunku gloryfikującego i upiększającego rzeczy ohydne i wstrętne, a jednocześnie obrzydzającego i zniechęcającego do korzystnych i przyjaznych nam czynników. Poddawanie się iluzji tego wizerunku sprawia, że śnimy. Śnimy w sensie nie dostrzegania prawdziwego obrazu. I nie jest to wcale obojętne dla naszego ducha. Śniąc zamiast być świadomym można postępować źle, a z doświadczenia wiemy, ze tak jest w istocie. Nieświadomie, ale skoro utrzymujemy, że jesteśmy inteligentną formą życia, to brak świadomości raczej nas obciąża?
Żeby sobie uzmysłowić sobie zło wynikające z naszego uśpionego stanu, można użyć metafory - jedziemy przez życie nie patrząc na drogę, lecz na symulator trojwymarowy na oczach, który może w ten sposób przedstawiać nam rzeczywistość, byśmy np. jeździli po stopach staruszków w parku, myśląc, że to progi zwalniające.

Istnienie tych dwóch światów tłumaczy doskonale większość zaciekłych kłótni "ideologicznych". Większość idei żyje w świecie Systemu, opisując nierealny świat w którym zastosowanie okreslonych algorytmów naprawia świat. W świecie realnym naprawienie może polegać jedynie na zrozumieniu i wyeliminowaniu przyczyn, metody popularne w świacie medycyny (walka z objawami) nie sprawdzają się.

Jako ilustrację chciałbym podać przypadek "Diety Okinawy". Jak wiadomo, mieszkańcy Okinawy są długowieczni, prawdopodobnie wynika to z ich diety której podstawą są świnie. Zjadane w całości "od paznokci po ogon". Tyle świata realnego. Z kolei w naszym wirtualnym świecie funkcjonuje "Dieta Okinawy", mająca niewiele wspólnego z prawdziwą dietą mieszkańców (bardzo niezdrową wg standardów Matrixa), dlatego z premedytacją przypisuje się im "dietę zdrową" w świecie Matrixa. Bystrym czytelnikom nie musze chyba tłumaczyć czym kończy się poleganie na "prawdach" Systemu.

Jednakże, jak poruszać się w realnym świecie? Jak nie spać? Jak wpływać na realny świat? W tym celu również w sobie trzeba dostrzec dwa światy, poznać je, a następnie przywrócić właściwą hierarchię tych światów. 

Paul Bondarovski w dalszej części wstępu zatytułowanego "Daję mojej duszy carte blanche" pisze, że w prawdziwym świecie nie jesteśmy śmiertelnymi ludźmi, lecz nieśmiertelnymi "uniwersalnymi" istotami. Uniwersalność ta ma polegać na umiejętności "używania" przez naszą prawdziwą naturę ludzkich materialnych ciał. Opierając się na takich przesłankach, musimy zaobserwować co nami kieruje w wędrówce przez życie; czy ego - ściśle związane z ciałem, czy też dusza (serce). Łatwo możemy dostrzec co kieruje innymi, mówiąc np., że dany człowiek ma wielkie serce, a ktoś inny postepuje bezdusznie. W rzeczywistości bowiem skoro ciało jest tylko pojazdem dla naszego prawdziwego ja, to czyż ego, jako coś co nie jest w realnym świecie częścią nas, a jedynie jednostką dbającą o ciało, nie powinno być bezwzględnie podporządkowane nieśmiertelnej duszy? Jednak łatwiej pozwolić kierować ego, ponieważ jego żądania sa głośne i jednoznaczne, podczas gdy słuchanie ducha wymaga pewnego skupienia, braku negatywnych emocji, kierowania się delikatnymi, często irracjonalnymi impulsami, którymi kierowanie się może wydawać się niepotrzebne, nieważne, lecz w efekcie, w konsekwencji niezwyklych zbiegów okoliczności pozwalają odnaleźć przeznaczenie.

Należy o tym pamiętać, gdyż w słuchaniu ducha zawsze przeszkadzać nam będą bezduszni.

Przy pomocy najwymyślniejszych bezdusznych metod.

Konflikt tych dwóch światów dostrzec można dosłownie na każdym kroku. Na przyklad w przezabawnym i niezwykle błyskotliwym monologu pani Elaine Morgan. Tłumaczenie jest doskonałe, wystarczy włączyć polskie napisy (subtitles).

Starsza pani zdobyła moje serce do końca żartując pod koniec występu, że jest starsza niż George Burnes gdy ten powiedział, że w jego wieku nie kupuje już zielonych bananow.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości