Kenny McCormick Kenny McCormick
1879
BLOG

Leczenie a służba zdrowia

Kenny McCormick Kenny McCormick Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Kilka dni temu dzięki znajomej, która jednocześnie jest świadoma szkodliwości szczepień, ale zarazem wierzy w ich sens, trafiłem na niezmiernie ciekawy portal/blog poświęcony zdrowiu i leczeniu. Nie dość, że pisany z niezwykłą swobodą i humorem, to zawiera jednocześnie niesamowitą ilość wiedzy, zarówno praktycznej - tzn. jak dbać o zdrowie , jak i czym się leczyć, a jednocześnie jak nie dać zrujnować sobie zdrowia leczeniem "szkolną medycyną" (czytaj: metodami stosowanymi w służbie zdrowia) - a także na temat zdarzeń w historii medycyny i mechanizmów które sprawiły, że służba zdrowia jest zagrożeniem dla zdrowia i życia pacjentów. No ale dlaczego miałoby być inaczej, skoro lekarzom nie płaci się za wyleczenie człowieka, a jedynie za przeprowadzenie konkretnych procedur, podanie konkretnych leków, czy też za ilość dni terapii.

Czy pacjent przeżyje te "naukowe" i nieludzkie metody nie ma zazwyczaj większego znaczenia, no chyba że akurat dane leczenie rozliczamy ilością dni spędzonych w szpitalu - wówczas istotne jest utrzymanie delikwenta przy życiu jak najdłużej.

Nie sugeruję tutaj oczywiście, że celem służby zdrowia jest uśmiercanie - to jedynie efekt uboczny gdy do systemu trafi jednostka zbyt słaba. Lub gdy dowolna jednostka trafi na słabego lekarza, czy na jego słaby dzień. W innych przypadkach, zazwyczaj pomaga się zwalczyć daną dolegliwość, jednakże zatruwając organizm w taki sposób, by z dużym prawdopodobieństwem pacjent znowu trafił do leczenia. W gospodarce kapitalistycznej trudno dyskutować z racjonalnością i logiką takiego działania. Oczywiście logiką z punktu widzenia "sumienia sztabki złota", cytując autorkę blogu, który chciałbym przybliżyć w niniejszym wpisie.

Z tekstów zamieszczonych na portalu, domyślam się, że autorka jest lekarzem i prawdopodobnie pracuje ze studentami, np. w szpitalu klinicznym, lub na uczelni medycznej. Uczestniczy w międzynarodowych sympozjach, dysponuje bardzo szeroką wiedzą, w której zdobyciu niewątpliwie pomógł jej bardzo otwarty umysł - na portalu jest również kategoria "szamanizm" (!), ale zawiera jedynie jeden wpis, w dodatku z tym tematem niewiele ma wspólnego. Blog jest prowadzony anonimowo, chociaż autorka w jednym miejscu odgraża się, ze się "ujawni" i że nie dba o trzymanie swojej tożsamości w tajemnicy. Na razie nie znalazłem "ujawnienia", ale przeczytałem nie więcej niż 10% treści bloga. Ale do rzeczy - chciałbym zacytować kilka fragmentów, które może i Ciebie przekonają, że wiedza tam oferowana jest bezcenna.

Na portalu znaleźć można informacje dotyczące m.in. cholesterolu, szczepień, boreliozy, homeopatii, GMO (Genetic Monster's Order :), astmy, żółtaczki, raka i wielu wielu innych. Nie musze chyba dodawać, że jej punkt widzenia jest niezwykle zbieżny z informacjami które ja uważam za prawdziwe - jak dotąd odmienne zdanie zauważyłem jedynie w kwestii jedzenia mięsa - autorka jest wegetarianką co czasem nieznacznie zakłóca mój zachwyt, jednak jej szeroka i głęboka wiedza oszałamiają mnie do tego stopnia, że nie ma to większego znaczenia :) 

Autorka zauważa, że podstawowym narzędziem szkodzenia ludziom jest wywoływanie paniki. Próbuje się wywoływać panikę by ludzie zaczęli się zachowywać nieracjonalnie, po to by kupowali trucizny i podawali je sobie. Pretekstem do paniki są zwykle różne egzotyczne wirusy, czy bakcyle, którym przypisuje się bardzo niebezpieczne zamiary. Wystarczy tu wspomnieć o świńskiej grypie, ptasiej grypie, szalonej grypie, AIDS, polio, pneumokokach i wielu wielu innych.

A'propos pneumokoków - o tej chorobie dowiedziałem się kiedyś z reklam, niedawno mój znajomy powiedział mi, że jego córka miała pneumokoki - zareagowałem ze zdziwieniem - "Ale przecież szczepiłeś ją na tą chorobę??" - No tak... - odparł. Zdziwienie od razu minęło i zastąpiło je uczucie "czemu mnie to nie dziwi".

Ale wracając do paniki, autorka zna na nią radę:

Ale ….media swoje :”wścieklizna” . Czyżby znowu panika ? Bo obserwując co niektórych , a intensywnie zaangażowanych w szczepionkowy biznes , to odnoszę wrażenie , że wścieklizna – owszem , ale bynajmniej nie wśród zwierząt :) )))

Teraz usłyszałam , że “będą odstrzelone dwa kolejne lisy , aby przekonać się , czy one też są zarażone …..” . Jasne . Przyznać się od razu : kto miał ochotę na futro ?

No cóż …miało być o ziółku , więc … ależ , ależ , to wszystko ” w temacie ”, wszak wg terapii Bacha najlepszym środkiem na uczucie paniki jest właśnie …. esencja z Czystka :)

Cistus = czystek , z rodzinki Cistaceae , 22 gatunki i wiele hybryd , do których też należy Cistus incanus – hybrydka C.albidus i c.creticus .

Zachodnia farmacja przeżywa fascynację : LEFO – Institut für Lebensmittel und Umweltforschung w Ahrensburg potwierdza zasobność czystka w znane nam dobrze z witalnego działania polifenole . Okazało się , że ta roślinka przewyższa ilością polifenoli o cztery razy czerwone wino i o trzy razy- zieloną herbatę .

Krzaczek czystka występuje w rejonie Morza Sródziemnego  (ale i na dalszych wyspach ), lubi ciepełko i słońce , jest zbierany od maja do czerwca  - jednak i u nas rośnie sporo zieleninek :)  naturalnie  w tym klimacie niewystępujących , co szkodzi spróbować ?

Stosowany w średniowieczu m.in.na zaburzenia górnych dróg oddechowych , zakażenia wiązane z bakteriami , infekcje zwane wirusowymi ;) , został opisany przez Otto Warburga w “Die Pflanzenwelt “, gdzie czytamy o labdanum (mirra) , jako “wyjątkowej żywicy ….” . W Egipcie była składnikiem maści na rany , ale i zmarszczki , wewnętrznie – w dolegliwościach traktu urogenitalnego ….Potem też dla równowagi układu krążenia , jeszcze później – przy alergiach , neurodermitis ,  grzybicach …. Spektrum użyteczności czystka – Cistus incanus jest , jak mi się zdaje , jeszcze ani nie odkryte w pełni , ani stare źródła potwierdzające jego skuteczność –  nie zebrane .

A jednak , już choćby z dotychczasowych opracowań  – dobrze jest zwrócić na niego uwagę , na ten niesamowity wzmacniacz systemu immunologicznego (cenny i w boreliozie)  - tym bardziej , że można go przyjmować w najprostszej z możliwych form : jako napar – tak , jak pijano go kiedyś , racząc się subtelnym smakiem , niepowtarzalnym aromatem i pięknem kruchych płatków “skalnej róży”( ang.Rock Rose) .

Zacytowałem obszerniejszy fragment (nieco tylko skrócony przeze mnie), żeby przekonać szukających fachowych rad do zajrzenia na jej blog, a jednocześnie dać próbkę wyrafinowanego poczucia humoru autorki :)

A teraz kilka próbek jeśli chodzi o poglądy autorki bloga na różne kwestie.

1. O szczepionkach.

Wmawia się , że bez chemii , chirurgii i psychiatrii człowiek zachoruje , zestarzeje się za szybko i umrze … to ostatnie … ojej , a może nie ? ;) , jednak typowo mafijne sposoby postępowania sprawiają , że droga do “przejścia” staje się już za życia drogą przez mękę .

W mediach coraz nachalniej straszy się “groźnym ruchem antyszczepionkowym” - no , to rozumiem , że jest i ruch szczepionkowy . Jednak :) To ten , który , pisząc o zaletach szczepionek regularnie “zapomina” informować o niebezpiecznych skutkach ubocznych ? To ja już wolę o nich pisać – nawet za cenę posądzenia o przynależność do “ruchu jakiegokolwiek” – bo gdyby nawet ;) , wolę iść z Tymi , którzy mówią prawdę . Po prostu .

Nie pójdę z tymi , którzy :” Nieszczepienie to narażanie dziecka na choroby wieku dziecięcego , które udało się stosowaniem immunizacji zwalczyć ! “

W jednym zdaniu udały się trzy kłamstwa . Pierwsze – bo nie zaobserwowałam – a nie jestem jedyna , ot , jedna z milionów – żeby szczepionki zapobiegały chorobom , drugie – że nie zwalczyły czegokolwiek poza właśnie naturalną obronnością organizmu , trzecie – bo to nie jest immunizacja . Oczywiście , podkreślę – to moje zdanie . Macie prawo mieć inne . Macie prawo mieć swoją rację , ale nie zmuszajcie mnie ani innych do przyjęcia własnej za obowiązującą i jedyną słuszną .

“Zwalczajcie” sobie dalej choroby swoimi metodami – najlepiej na własnym przykładzie …..

Co w ogóle oznacza “zwalczanie chorób”?

Jako , iż pisałam o tym sporo , m.in. w artykułach o homeopatii , szczepionkach , TCM , pozwolę sobie pokrótce przedstawić syntezę sensu choroby w kontekście długiego ( w sensie naturalnym ) , zdrowego życia i dobrej starości , jako lekcji podsuwanej nam przez najlepszego nauczyciela – Mistrza Przyrodę .

Zacząć muszę od chorób dziecięcych – “leczonych” toksynami w mega ilościach , których żadna matka nie odważyłaby się podać znając ich działanie . Odważa się , wierząc “tym , którzy wiedzą lepiej “. Skutki znamy .

Problem leży (poza chciwością przemysłu ) w medyczno – szkolnym zorientowaniu na symptomach , na którym łatwo już było spreparować temat szczepionek .

A przecież typowe choroby dziecięce są ważnym i niezastąpionym zjawiskiem dla duchowej , więc i zdrowotnej kondycji dziecka - ich zduszenie – nie wyprowadzenie Z organizmu – należy traktować jako poważny błąd – nieodrobioną lekcję . Jeszcze naganniejszym wydaje się masowe stosowanie substancji inwazyjnych , absolutnie nie mogących zapobiegać chorobom  , a sprawiających , że dziecko nie jest nawet w stanie przechorować pierwotnego obrazu zaburzenia WSPIERAJąCEGO rozwój człowieka , według owego wzoru .

Fakt , że homeopaci klasyczni z reguły wyjaśniają pacjentom działanie szczepionek , po czym ci ostatni – co zrozumiałe – szczepić dzieci nie chcą , napotyka wrogość i agresję ze strony szczepionki stosującej .

Abstrahując od meritum  – obie strony winno jednoczyć porozumienie w interesie dobra pacjenta oraz własnego sumienia ( przyznam , że mówiąc o sumieniu w przypadku osób rekomendujących szczepienia czuję się , jakbym gadała o sumieniu sztabki złota …prawda , że ładne porównanie ;)  ? )  , nie może dziwić kontrast : medycynę szkolną dzieli od naturalnej , w tym homeopatycznej samo rozumienie choroby i zdrowia .

2. O spożywaniu tłuszczów i cholesterolu.

Otóż jeden z tomiszczy,to przegląd studiów immunologicznych i klinicznych badań ,w których obserwowano związki między tłuszczami jadalnymi a chorobami układu krążenia.Przegląd,z którego cytaty przytoczę,jest autorstwa badaczy University of Otago w Dunedin,Nowa Zelandia:

Po przeglądzie 28 prospektywnych studiów epidemiologicznych (!hi,hi!),orzekli:

“…Ogólne spożycie tłuszczu NIE MA żadnego związku z umieralnością na choroby układu krążenia (jest wyjątek,o nim zaraz)”.

“Nie ma też żadnego związku między ogólnym spożyciem tłuszczu a wynikami ukazującymi zaburzenia w układzie krążenia”.

Konsumpcja TFA (w skrócie tłuszcze trans,kwasy tł.t.)stoi w ścisłym związku ze zgonami na choroby układu krążenia.”

Konsumpcja SFA (nasyconych,NKT ) nie stoi w żadnym związku ze śmiertelnością w chorobach uk.kr.Podobnie nie ma związku między SFA a zaburzeniami ukł.krążenia.

Analiza danych randomizowanych kontrolnych studiów klinicznych:

“Zaistnienie choroby wieńcowej ze śmiertelnym zejściem nie jest zminimalizowane ani przez ubogotłuszczowe diety (!) ani diety P/S ( to diety z wysokim udziałem tłuszczów wielonienasyconych(NNKT) i niskim udziałem nasyconych).

Nie istnieje prawdopodobnie (jak dobrotliwie!)żaden bezpośredni związek między spożyciem tłuszczu a ryzykiem chorób układu krążenia”(poza tłuszczami trans).

No to…..czy dziwi Was,że media się tą dobrą nowiną nie zachłysnęły?Oczywiście w eter poszło to,co już dawno wiemy:że Omega 3 z ryb i in.mają pozytywny wpływ na układ krążenia.

To na początek,ponieważ jeżeli jeszcze ktoś wierzy,że cholesterol-substancja podarowana przez Matkę Naturę ścianie naszych komórek by chronić nasz system nerwowy,substancja będąca podstawą do produkcji najważniejszych hormonów (no po co własne,jak potem można sprzedać syntetyczne?),jest najpodlejszą truciną i trzeba ją usunąć.. gratuluję rozsądku:-)

A…czy wiecie,że starsi ludzie z wyższym poziomem cholesterolu (wyższym od norm) żyją dłużej i są ogólnie zdrowsi i pogodniejsi?O tym też opowiem:-)

Do osób zszokowanych niezamierzonym podważaniem ich poglądów (nie moja wina,że takie macie:-)),wściekłych, czujących się niepewnie,nerwowo spoglądających na swoje konto zależne od krótkiej smyczy i długiego nahaja:przywykłam mówić o rzeczach niewygodnych i słuchać czasem trywialnych,czasem dramatycznych pytań typu “gdzie my żyjemy?”, “dlaczego nie powiedziano nam tego wcześniej???-aczkolwiek do tej pory zadawanych  wyłącznie w kulturalny sposób:-):nie wyjaśniam niczego ludziom,którzy zrozumieć pewnych rzeczy nie chcą lub nie są w stanie.Przykro mi.Po prostu.Nie jestem odpowiedzialna za prawdę.

Chciałbym zauważyć, że autorka podaje te informacje pomimo że jest wegetarianką! Imponujące.

3. O polio, boreliozie i propagandowym myleniu faktów.

Dlaczego za to wszyscy z badanych grup z objawami boreliozy-mimo nie stwierdzenia u nich krętek lub przeciwciał-byli szczepieni kiedyś na polio?Czy jest możliwe,aby zanieczyszczony rtęcią i innymi “dobrodziejstwami” ze szczepionek w zetknięciu z neurotoksynami borelii reagował właśnie w ten sposób?

Wg WHO nie ma na świecie “dzięki szczepieniom” polio.Są za to dziwnie przypominające je choroby………………

Gdyby to było jednak polio……znowu argument,że szczepienia nie są najlepszym wynalazkiem?I te zwały podań o odszkodowania…..gdyby tak je sobie wyobrazić…..Ktoś tu by poszedł z torbami………

Ale jak tu nie kojarzyć z polio symptomów boreliozy,jeżeli dokładnie takie same występowały przy syndromie PPS-post-polio-syndrom?

No nieeeee…..niemożliwe…….przecież szczepionki “wytrzebiły” polio…….jakby to wyglądało,gdyby się przyznać do takiej kompromitacji?No i kasa….

W tym momencie pracownicy koncernów mogą być wściekli:praca!!!Nasza praca,podstawa naszego życia!!!Ratunku!!!

Moi drodzy (bardzo drodzy:-),ponownie zapewniam Was,że istnieją godne prace nie polegające na czynieniu innym krzywdy.Jest Waszym wyborem,co robicie i to Wy jesteście za swoje wybory odpowiedzialni-nawet,jeżeli nie chcecie.Nie żądam od Was,aby tak,jak odważni i mądrzy badacze i pracownicy koncernów otwarcie występować przeciwko kreciej robocie “pracodawców” (oni niczego nie dają,oni kupują Waszą pracę)-wielu z nich zakończyło na “liście zmarłych w niewyjaśnionych okolicznościach”,jednak ich dzieło uratowało tysiące istnień i zmotywowało do aktywności w obronie środowiska a więc i własnego życia.Nie żądam od Was niczego.Nie miejcie tylko proszę pretensji,kiedy Wasze dzieci zapytają Was,dlaczego chorują,dlaczego Wy chorujecie,dlaczego nie mają dobrego pożywienia,które “kiedyś podobno było”,dlaczego Ziemia jest tak zniszczona,dlaczego…..nie zrobiliście niczego,aby było inaczej.

Do dwudziestego wieku polio było praktycznie łagodną chorobą,nie prowadzącą do inwalidztwa,notowano pojedyncze przypadki.W czasie I wojny światowej koło Nowego Yorku rozpoczęto masową produkcję chlorbenzolu-jednego z podstawowych składników do produkcji materiałów wybuchowych,żywic polimerowych,do gazów trujących “niezbędnych” wojnie a potem..stosowanego jako insektycyd w rolnictwie.Wraz z produkcją chlorbenzolu i jego wykorzystaniem dało się zaobserwować jednoczesne masowe wręcz zachorowanie na porażenie centralnego systemu nerwowego u mieszkańców obszaru …. Nowego Yorku.

Te zachorowania,odnotowywane przez 6 miesięcy,z czego ponad 80% przypadło w ciągu 6 tygodni,zostały opisane jako “światowa epidemia polio”!

W połowie II wojny znów “epidemia polio”,znów po zwiększonej produkcji chlorbenzolu tym razem jako składnik DDT, którego używano nawet w sprayach na muchy,szczodrze szafowano DDT jako “cudownym środkiem na wszystko”…..ale produkcję chlorbenzolu przeniesiono do krajów III świata,gdzie po pewnym czasie……polio?

Czy epidemia polio nie była więc wynikiem masowego zatrucia?

Badania przeprowadzone w Szwajcarii i USA między 1952 a 1953 udowodniły,że przyczyną ciężkich kalectw u cieląt było DDT w mleku.

W 1955 ogłoszono “nowy cudowny środek”-szczepionkę na polio…..wprawdzie na samym początku zanieczyszczono ją Virusem Simian 40-małpim,który wprowadzono milionom ludzi,u 30 milionów tylko Amerykanów doszło do rozwoju nowotworów,innych poważnych objawów…..ale szczepionka na polio dalej nazywana była sukcesem……

4. O znaczeniu środowiska naturalnego i antyspołecznym działaniem "systemu":

Jedną z ogromnych szkód,jakie współczesna edukacja wyrządza pokoleniom,jest praktycznie odseparowanie ich od wiedzy przodków a podsuwanie wyjałowionej wizji stworzonej na użytek korzyści przemysłu tak,jakby przemysł był całym życiem.Nie ma mowy o koegzystencji a to ona jest podstawą równowagi.Mnie,mimo,że znam różne metody terapii polegających na fizycznym oddziaływaniu na organizm (np.zioła,choć one też mają szerszy zakres:-), nigdy nie przyszłoby do głowy negowanie modlitwy jako formy leczenia-bo dlaczego,jeżeli wielu osobom pomaga?

Owocuje to rosnącą liczbą domów starców,rozluźnieniem więzów w rodzinach,bo “po co starzy”,jeżeli to ,co mówią “to bujda”?Lekturami stały się bryki a wiedza,kim był np.Konfucjusz czy Platon, stała się wiedzą spoza rzeczywistości,więc niemodną.

Tymczasem,czytając Konfucjusza,młody człowiek uczy się,czym jest szacunek wobec starszych i dlaczego należy Im go okazywać-tym bardziej,jeżeli nie miał okazji do takiego doświadczenia w domu.Co ma Konfucjusz do boreliozy?

Więcej,niż można by przypuszczać.Otóż szanując starszych,od nich właśnie dowiemy się,że las nie jest nam wrogim bytem,że znajomość jego środowiska może być warunkiem przeżycia a ktoś,kto nam chce wmówić,że powinniśmy się od lasu trzymać daleko,nie ma najczystszych intencji.

5. O odtruwaniu:

 

W Niemczech popularne przy detoksie są np.krople kolendrowe – w ujęciu domowym to 40% nalewka na kolendrze , przyjmowana – zależnie od tolerancji , od kropelki na łyżeczkę wody do pięciu , raz dziennie , przez tydzień , czasem dłużej .Niemcy nigdy nie poddali się w kwestii medycyny naturalnej , stosują więc
kolendrę na świeżo , w naparach , tincturach , ale i … w tabletkach :) .
Pomocne są też siarkowe , roślinne i mineralne kombinacje – mam na myśli przede wszystkim czosnek niedźwiedzi , czosnek – postaci naturalne , Sulfur Selenosum D6 ( homeopatyk ) itp.

Powyższe troszczą się o uwolnienie z tzw. skupisk interesujących nas toksyn . 

Teraz należy odpadki związać : Chlorella pyrenoidosa – słodkowodna alga o niezłych osiągnięciach na polu unieruchomiania tego , co ruszać się po ciele we wszystkich kierunkach nie powinno . Szczególna uwaga należy się wątrobie – tu przypomnę odcinek poprzedni , o Wielkanocy , ale nie jesteśmy zdani wyłącznie na siano ;) : wiązanie toksyn w wątrobie wspomogą : ziemia okrzemkowa , preparaty węglowe , kleik jęczmienny , bogate w garbniki rośliny – np.herbatka z liści orzecha włoskiego (nie nadużywać !)

Wreszcie etap końcowy – wydalanie śmieci : odbywa się owo w pierwszej linii przez nerki  – stąd dobrze je wzmocnić najpierw brzozową herbatką lub sokiem ,
jeżeli pozbywamy się rtęci – również przez gruczoły potowe -to powód , dla którego przy wyprowadzaniu metali ciężkich powinniśmy sporo pić i pocić się obfcie …Rukiew wodna – Nasturtium aquaticum = Nasturtium officinalis ( to nie jedyne jej nazwy  łacińskie ) – jedna z najlepszych rewaloryzatorek :) krwi - przy zaburzonej tarczycy – i tu uwaga – głównie NADczynnej – ważna tym bardziej , gdyż ze względu na zawartość jodu nadaje się do harmonizacji gruczołu wyśmienicie .
 Rukiew wodna może zawierać do 18 mikrogramów jodu na 100 gram .Poza tym olejki , vit.C., garbniki ….Przy NIEdoczynności – możemy poobserwować reakcję po delikatnym , ostrożnym jej spożyciu , a to dlatego , że czasami żelazo , wapń , fosfor i inne składniki ziela , np.raphanol – te substancje czynne ujęte w niesamowitej , boskiej mieszance :) , pobudzają funkcje gruczołu , przy czym zawartość jodu wydaje się jednocześnie nie powodować negatywnych skutków ubocznych . Rukiew w chorobach tarczycy … od setek lat . W samej Anglii zbiory rukwi , jeszcze w 90.-tych latach wynosiły 4000 ton rocznie . Gdzie są uprawy polskie ? Gdzie jest miejsce na rukiew , na zdrowie dla milionów 
Polaków ? W annałach medycznych Nasturtium offic. zagościło na dobre jako niezawodny czyściciel wątroby , płuc , żołądka ,  lek w reumatyzmie ( roślina z terenów wodnych ) … Nie pasuje ? No to jeszcze afrodyzjak i wzmacniacz apetytu :) )) …

6. O higienie tarczycy, przyjmowaniu jodu i innych suplementów:

Pisząc o nadczynności wspominałam o skutkach Czarnobyla , ale i o pożywieniu - to aktualne i przy niedoczynności : dysharmonia tarczycy może skłonić się w jedną lub drugą stronę. A jednak mamy nieco większą ( jeszcze ) szansę na zdobycie zdrowej żywności aniżeli nasi zachodni sąsiedzi- Niemcy , którzy w “szale zachwytu nad jodem” zajodowali karmę dla zwierząt tak bardzo , że praktycznie nie mają szans na bezjodowe , rodzime produkty pochodzące z hodowli . Ostatnio wprawdzie świadomi rolnicy i konsumenci starają się  błąd naprawić , ale ze względów wiadomych łatwe to nie będzie .

Polska masowo zajodowała z kolei sól – o czym pisałam dawno , ale od kiedy popyt na NIEjodowaną wzrósł , w miastach nie ma problemu …. szkoda , że na wsi wciąż upycha się “jodówkę” .

Ktoś powie , że “niedoczynność “, braki hormonu , więc jod ? Nic bardziej mylnego . Rozleniwić gruczoł można bardzo szybko . Ale wtedy nie liczmy  , że kiedykolwiek wróci naturalne , prawidłowe , nie – wspierane chemią funkcjonowanie . Powinniśmy znać efekty uboczne i wiedzieć , że bezmyślne serwowanie syntetyków może obrócić sytuację o 180 stopni i … z niedoczynności zrobi się NADczynność .

Ale po kolei …

Niemieckie publikacje wśród przyczyn niedoczynności i nadczynności bez ogródek podają :przyjmowanie jodu w zalecanych terapiach ( przedawkowanie ) , interwencje chirurgiczne na gruczole ( częściowe usunięcie gruczołu ) , naświetlania ,( szczególnie twarzy , karku , piersi  ) , tumory , leki … więc wszystko to , co świadomie stosuje się w … leczeniu nowoczesną medycyną .

Kto informuje pacjentów , że np. przyjmowanie litu stwarza spore ryzyko niedoczynności tarczycy ?

A co Państwo wiedzą o , np.leku amiodarone ( kardiologiczny ) ? Bo ja nie zauważyłam , aby w polskich publikacjach przecisnęła się wieść o jego wpływie na tarczycę …. Czy , łykając suplementy , zwracają Państwo uwagę na zawartość litu  i czy wiedzą Państwo , że może on tam być niekoniecznie jako ”etykietkowy” składnik preparatu ? Czy wystarczy Państwu , że “łykną multivitaminy” ?

Zostawmy “dodatki” . Wciąż promuje się soję – o zgrozo robi to również (chyba nieświadomie ) wielu wegetarian , kompletnie nie zwracając uwagi nie tylko na małe prawdopodobieństwo otrzymania w Polsce soi niemodyfikowanej , ale i na jej wpływ na organizm – co innego soja “od wielkiego dzwonu” i niemutowana , co innego – spożywana codziennie , a jest jej już tyle w produktach masowych , że ucieczka wydaje się prawie niemożliwa . Soja posiada działanie antytyroidowe ( przeciwtarczycowe ) .

Nie dziwi więc , że coraz częściej problemy z tarczycą mają również mężczyźni .

Palenie – następny przyczynek do niedoczynności , tak , jak i menopauza ,  ciąża, 
fluor i związki chloru ( woda !) , rtęć – tu na chwilę przystanę : rtęć potrafi tak dalece wpłynąć na funkcjonowanie tarczycy , że niepostrzeżenie mamy nagle mnóstwo T 3 i … potężny problem ze znalezieniem odpowiedniej ilości T 4 ( objaśnienia hormonów ( w tym prohormonu T4 , w poprz.cyklach ) , a  w rezultacie niedoczynność .

Znajdujący się również w czasami w wodzie perchloric acid (kwas nadchlorowy ) 
blokuje syntezę hormonów . Do tego – dioksyny …

 Lista winowajców nie jest zakończona .

 Psychologicznie – poza procesami omawianymi wcześniej , a wahającymi się między skrajnościami , mamy traumy , operacje ( nie tylko tarczycy ) – długie przygnębienie , poczucie uwięzienia ….

7. O sumieniu i autorytecie środowiska lekarskiego:

 

Nie ukrywam,że bardzo pomogły mi w tym wypowiedzi m.in.prof.dr Juergena Windelera (jego wspaniały wykład na sympozjum pod tytułem:”Wiedza jako podstawa decyzji lekarskich….”Sympozjum jesienne 23.11.2007) oraz jego kolegów,cytowane również w “Irrtumer in der Bewertung medizinischer Interventionen -Ursachen und Konsequenzen”-artykuł w Naturheilverfahren Maj 2002,które w skrócie można by sprowadzić do konkluzji:

“…Jeżeli wyniki badań zbliżają się do stwierdzenia,że dotychczasowe postępowanie było niepotrzebne,blamuje to jego zwolenników,uszkadza tak potrzebny przemysłowi medycznemu prestiż oraz stawia lekarski autorytet w wątpliwym świetle.Wyznanie,że leczenie opierało się na niekoniecznie właściwym założeniu oraz nie przyniosło pacjentowi niczego,prowadziłoby wyłącznie do zwątpienia w samego siebie oraz do wyrzutów sumienia”.

Najbardziej podoba mi się fragment o wyrzutach sumienia.

Dlaczego ten akurat fragment wybrałam(z całej listy:-))?Ponieważ wiedza o możliwym błędnym postępowaniu kogoś,kogo zdanie uważamy za wyrok absolutny,być może pozwoli na giętkość w wyroków przyjmowaniu oraz nieustawaniu w dociekaniu źródeł tak swojej choroby jak i zastosowanego leczenia.

A oto sama linia obrony,wydrukowana jako “złote reguły “według których lekarz przejdzie każdą ogniową próbę wnikliwego pacjenta a nawet podtrzyma choćby najbardziej niedorzeczne metody leczenia,zamieszczone m.in. w 2004 w “Brtitish Medical Journal”.

-Jeżeli pacjent przychodzi z informacjami poddającymi twoją terapię w wątpliwość,zignoruj wszystkie pytając:

“A kiedy to ukończył pan/pani medycynę?”

-Jeżeli nie odpuszcza (pacjent),powiedz mu,że miałbyś do czynienia z prawem,jeżeli zastosowałbyś inną terapię a starą po prostu odstawił.

-Jeżeli w dalszym ciągu przytacza rozsądne argumenty,zaatakuj jego dane:ma je zapewne z “niepoważnego źródła”, znajdź jakąś niepoprawność (bo w każdych studiach da się ją znaleźć na pewno) i na jej podstawie podważ całość informacji,poddaj w wątpliwość,czy jest możliwe zastosowanie sugerowanych przez pacjenta metod w jego wypadku.

-Poza tym przecież nie masz czasu,bo pacjenci czekają….

Badacz i lekarz Sir Iain Chalmers,jeden z fundatorów Cochrane Collaboration przedstawił  z kolei swoje zdanie na temat krytykowania profesji lekarskiej:

“Jeżeli wyniki nam nie pasują,to badacze są niekompetentni,nieuczciwi albo faszyści”.

Co robić,powiedzą Państwo?Szukać dalej i nigdy nie tracić wiary pamiętając o wybitnym polskim profesorze Julianie Aleksandrowiczu,który twierdził:”Nie ma chorób nieuleczalnych”.

Są za to nieuleczalni ludzie-dodadzą inni.

I tak dalej, materiałów jest mnóstwo, praktycznie każdy fascynuje, pomimo bardzo swobodnego podejścia autorki do zasad stylistycznych w tekście pisanym ;) Naprawdę rzadko spotyka się ludzi oferujących tak cenną i głęboka wiedzę, pozbawioną autorytarnej propagandy. Myślę, że na tym skończę reklamowanie tej strony i zajmę się jej lekturą, ponieważ jeśli jeszcze Cię nie przekonałem by tam zajrzeć, to albo już to wszystko wiesz, albo po prostu preferujesz informacje któe nie burzą struktury Twojego świata, który przecież jest niemalże idealny. Tzn. byłby idealny, gdyby nie wąska grupa kontestatorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości