Okazuje się, że Smuda jest tylko trenerem klubowym. Uparcie trzymał się jedenego składu i zebrał tego owoce.
W meczu z Grecją nie dokonał żadnej zmiany, z Rosją udało się zremisować i znalazł winnego remisu meczu z Grecją....to zasunięty dach. Po meczu z Rosją głosy tzw. znawców z TV okienek mówiły, że drużyna jest dobrze przygotowana kondycyjnie. Z Czechami wyszły wszystkie mankamenty...niecelne podania, zwłaszcza Murawskiego / to on wyprowadził szybki atak Czechów/, Obraniaka. Piszczek mijany jak dziecko przez Pilara....a aspiruje wg. znawców do gry w Realu. Grosicki wszedł w trzecim meczu, pokazał jedna akcję i...przestali grać lewą stroną.
Było mało sytuacji strzeleckich, dwóch nie wykorzystał Lewandowski, a Murawski zrobił to samo co z Grecją....miał wolne pole i posłał piłkę w okolice dachu. Słowem nasi piłkarze przeszli obok meczu, Czesi grali w piłkę i mimo defensywnej taktyki Frania - cudotwórcy nie potrafiliśmy tej piłki odebrać.
Może rację ma Tomaszewski....matura przydałaby się trenerowi.
A może Kaczyński jest winny wszystkiemu? Jeśli jetesmy przy politykach, to kiedy Tusk powiedział, że Smuda jest jego przyjacielem, to czarno widziałem przyszłość drużyny w turnieju. Przecież Tuskowi poza włosami nic nie wychodzi....no, może kręcenie lemingami.